Spotkanie rozpoczęło się od efektownej kartoniady kibiców Jagiellonii z przesłaniem transparentu BEES KNOW HOW TO STING. Na boisku mecz ułożył się najlepiej, jak mógł. W 5 minucie spotkania Kubicki dobre dośrodkował w piątkę gości, a tu na raty piłkę wpakował do siatki Dieguez. Stadion eksplodował euforią. Niestety, cztery minuty później goście po świetnym trójkowym rozegraniu piłki i Chuba Akpom nie dał szans Abramowiczowi. Jagiellonia wyglądała jak ślepiec we mgle. Wolne rozgrywanie piłki według tych samych, czytelnych schematów i brak pomysłu prowadziło do tego, że nie istnieliśmy na boisku. Ajax kontrolował mecz i z każdą minutą był bliższy strzeleniu drugiego gola. A mimo to drugą bramkę praktycznie sami sobie strzeliliśmy. Piłka została wrzucona wzdłuż naszego pola bramkowego, nie przeciął tego ani Sławek ani żaden z trzech naszych obrońców, a z najbliższej odległości wpakował ją głową najniższy z graczy Ajaxu Godts… Była 27 minuta meczu. W chwilę później w idealnej sytuacji do wyrównania znalazł się Kubicki, ale zamiastrz strzlać z dystancu podawał i jego dogranie do Churlinowa było bardzo niecelne. W końcówce pierwszej połowy Godts miał jeszcze dwukrotnie okazję na gola, ale raz po profesorsku wyczyścił piłkę Sacek, a raz dobrze wybronił Abramowicz.
Na drugą połowę Jagiellonia wyszła z jedną zmianą w składzie. Na boisku w zamian za Moutinho wszedł Nguiamba. W 61 minucie spotkania Dieguez oddał piłkę rywalowi do uderzenia sprzed pola karnego, ten skrzętnie z tego skorzystał, Sławek jeszcze wybronił do boku, ale pod nogi Akpoma i mieliśmy 1:3. W 68 minucie meczu ewidentnie spóźniony Dieguez sfaulował w polu karnym, a sędzia bez chwili wahania wskazał na 11 metr. Rzut karny na bramkę zamienił Akpom. Jagiellonia nie miała czym odpowiedzieć i nawet zmiana Diabiego na Pululu niewiele wniosła do gry. Kolejne minuty to dalszy napór gości. W 77 minucie Churlinow w polu karnym podstawił nogę rywalowi i ponownie mieliśmy rzut karny. Tym razem jednak Abramowicz stanął na wysokości zadania i obronił dośc cherlawy strzał Godtsa. Do końca wynik już nie uległ zmianie i fani Ajaxu, którzy w ponad 300 osób przybyli do Białegostoku mogli świętować wygraną i bardzo dużą zaliczkę przed rewanżem.
To był jeden z takich meczów, na jakie czeka się latami. Jagiellonia musi go potraktować podobnie jak dwumecz z Bodo w formule nauki. Nauki tego, że trzeba się rozwijać. Trzeba trenować, trzeba szlifować nowe zagrania, doprowadzać do perfekcji swoje najlepsze strony i eliminować te słabsze. Martwi jedynie to, że w trzech meczach tracimy 12 goli… To stanowczo za dużo i warto się zastanowić skąd taka sytuacja. Rewanż w Amsterdamie za tydzień.
Jagiellonia Białystok 1-4 AFC Ajax
Adrián Diéguez 5 - Chuba Akpom 10, 61, 69 (k), Mika Godts 27
Jagiellonia: 50. Sławomir Abramowicz - 16. Michal Sáček, 72. Mateusz Skrzypczak, 17. Adrián Diéguez (70, 4. Jetmir Haliti), 44. João Moutinho (46, 39. Aurélien Nguiamba) - 20. Miki Villar (70, 99. Kristoffer Hansen), 14. Jarosław Kubicki, 8. Nené (70, 6. Taras Romanczuk), 21. Darko Čurlinov - 11. Jesús Imaz, 9. Lamine Diaby-Fadiga (62, 10. Afimico Pululu).
Ajax: 22. Remko Pasveer - 2. Devyne Rensch, 37. Josip Šutalo, 15. Youri Baas, 4. Jorrel Hato (73, 3. Anton Gaaei) - 23. Steven Berghuis, 6. Jordan Henderson, 8. Kenneth Taylor (64, 21. Branco van den Boomen) - 11. Carlos Forbs (64, 20. Bertrand Traoré), 10. Chuba Akpom (73, 9. Brian Brobbey), 39. Mika Godts (85, 7. Steven Bergwijn).
żółte kartki: Diéguez - Taylor, Hato.
sędziował: Rade Obrenovič (Słowenia).
widzów: 19 553.
1:1
-:-