W sobotę przy Słonecznej 1 nastąpi zamknięcie tego nieoczekiwanego i jakże wspaniałego sezonu. Do spełnienia marzeń zostało tylko 90 minut plus to co doliczy ten pan gwizdkiem.
W latach 2015, 2017 i 2018 było blisko, zabrakło nam tak niewiele.
Potem przyszły lata chudsze, sezony przejściowe, eksperymentowanie na ławce trenerskiej i zatrudnianie dogmatycznie trzymających się modnej idei ustawienia „trójką z tyłu i wahadłami”, radosne zarządzanie klubem mogło się źle skończyć – spadek z ligi był blisko, bardzo blisko…
A dziś gramy o Mistrza…
Klub piłkarski to nie tylko drużyna – to cała organizacja, zaplecze, skauting, marketing… Na podsumowanie przyjdzie jeszcze czas, ale obecne miejsce Jagiellonii to jest sukces trzech ludzi. To oni są na pewno ojcami tego sukcesu.
Pierwszy to prezes Wojciech Pertkiewicz. Jak przyszedł do klubu i zaczął otwierać szafy okazało się że trupy z nich wypadały gęsto, że ze stabilnego klubu Jagiellonia jest bliska bankructwa. Ogarnięcie organizacyjnego bałaganu i uratowanie finansów klubu to na pewno jego niezaprzeczalny sukces. Stabilność i dobre zarządzanie to podstawa sukcesu klubu. Prezes „Tabelka” pokazał, że niekoniecznie trzeba mieć do metra pieniędzy by zrobić sukces. Że niekoniecznie trzeba przepłacać by coś osiągnąć.
Drugi to dyrektor sportowy Łukasz Masłowski. Znaleźć przy pustej kasie tej klasy piłkarzy co zawalczyli o najwyższe cele w tej lidze – wyczyn naprawdę nie lada. Obserwować, wybierać, rozmawiać, namawiać do gry lub co pozostania w klubie gdzie kasą nie palą w piecu ? No mistrz!
Na pewno duży plus obu panów to danie szansy temu trzeciemu - trenerowi Adrianowi Siemieńcowi. Młody szkoleniowiec ze swoją wizją prowadzenia drużyny, zarządzaniem meczem, elastycznym podejściem do ustawienia – niezwykle pozytywna postać. Potrafił do swojej wizji przekonać całą drużynę i zachwycić cała piłkarską Polskę – nadal pozostając skromnym człowiekiem bez żadnej sodówki. Teraz czas na drużynę, która przeszła w porównaniu z poprzednim sezonie metamorfozę. Przede wszystkim mentalną co też jest dużą zasługą sztabu szkoleniowego. W poprzednich sezonach graliśmy do straty pierwszej straconej bramki, potem spuszczone głowy, bezradność i oczekiwanie na kolejne ciosy. W tym sezonie walczą nie poddają się po stracie bramki i grają do końca, do ostatniego gwizdka. Drużynę przyjemnie się ogląda i jak wielu ekspertów powtarza i gra najładniejszą piłkę w Polsce.
Czas panowie postawić tę kropkę nad „i”. I warto jeszcze wspomnieć też o jeszcze jednym zwycięzcy tego sezonu – Kibicach. To sukces tych co przychodzili na wszystkie mecze, nie tylko te z sąsiadką zza Buga czy Lechem, tych co za Jagiellonią jeździli po całym kraju. Chodź poprzedni sezon był dużym rozczarowaniem to ten od początku był naznaczony dużą mobilizacją, wiarą, super dopingiem, który pomagał piłkarzom walczyć w każdym meczu. Dlatego miejmy nadzieję , że w sobotę poniesiemy w tym najważniejszym meczu w sezonie mega dopingiem…
„Wiara siła wola walki w nas……!”
Maciek