Puchar Polski dla kibica Jagiellonii ma szczególne znaczenie. Kiedy Jagiellonia po raz pierwszy awansowała w latach 80-tych do najwyższej klasy rozgrywkowej, to pierwszym sukcesem tamtej bardzo białostockiej drużyny był finał PP w 1989 roku, rozgrywany w Olsztynie, przegrany 2:5 z... sąsiadką zza Buga. Do dziś jest on uznawany za jeden
z najlepszych finałów w historii.
Po powrocie do Ekstraklasy pierwszym sukcesem jest zdobycie w 2010 roku w Bydgoszczy Pucharu Polski w pamiętnym meczu z Pogonią. Udział w finale na Stadionie Narodowym 2 maja 2019 i minimalna porażka z Lechią Gdańsk pozostawiła duży niedosyt. Z każdym z tych finałów i rozgrywkami wiążą się fajne wspomnienia. Nie tylko piłkarze,
ale też kibice pokazali się w nich z jak najlepszej strony.
Owszem, nie zawsze było tak fajnie czy cudownie. Zwłaszcza ostatnie lata, te tzw. "sezony przejściowe" kończyły się szybkimi i niestety spektakularnymi odpadnięciami z tych rozgrywek. Do dziś 12 października ubiegłego roku i to co stało się w Zielonej Górze jest bardzo bolesnym wspomnieniem.
We wtorek nasza pierwsza drużyna musi coś przede wszystkim sobie i nam kibicom udowodnić. Przede wszystkim pokazać, że im bardzo zależy na Pucharze, że to nie są dla nich drugorzędne rozgrywki. A jest o co walczyć. Wiadomo, Puchar Polski to najkrótsza droga do europejskich pucharów i ewentualnych dużych pieniędzy - oczywista oczywistość.
Zadanie czeka Jagiellonię trudne, a nawet bardzo trudne. Los sprawił, że we wtorek przyjeżdża do nas aktualny lider Ekstraklasy, Śląsk Wrocław z którym trzy tygodnie temu ponieśliśmy minimalną porażkę (1:2) na jego stadionie i który notuje ostatnio serię zwycięstw. W bieżących rozgrywkach mają już ich 6 na 9 rozegranych kolejek. W swojej historii wrocławianie dwa razy sięgnęli po Puchar Polski, ale było to bardzo dawno temu (1976 i 1987) W minionej kolejce Jagiellonia w piątkowy wieczór zremisowała 2:2 na boisku beniaminka w mieście Łodzi, a Śląsk w sobotę u siebie pokonał 1:0 Piasta.
Będzie to pucharowe starcie drużyn ze szczytu ligowej tabeli, gdzie przegrany odpada. Do tego jedyne starcie drużyn z Ekstraklasy na tym poziomie rozgrywek. Przed Adrianem Siemieńcem, jego sztabem i drużyną ciężki orzech do zgryzienia - jak pokonać rozpędzony team prowadzony przez Jacka Magierę z Erikiem Expósito jako gwiazdą na czele. Dlatego na pewno warto udać się we wtorkowy wieczór na Słoneczną 1 – emocje gwarantowane.
A rezerwy? No cóż. Będzie to starcie III-ligowych rezerw z ekstraklasową drużyną, okupującą co prawda doły tabeli. Faworytem zdecydowanym jest Korona, ale Puchar Polski rządzi się swoimi prawami. Przewrotnie - skoro w Zielonej Górze w ubiegłym roku odpadały drużyny z Ekstraklasy, to czemu takie cuda nie mogą się zdarzyć przy Elewatorskiej 4?
Także Panowie powodzenia!
Maciek
1:1
-:-