Marcin | 18 Maja 2023 g. 0:45 | Aktualizacja: 22 Maja 2023 g. 17:38
Mecz w Warszawie dla każdego kibica Jagiellonii jest meczem szczególnym. Na ten mecz się czeka. Tego meczu się oczekuje. Rozumieją to kibice. Mam nadzieje, że rozumieją to też piłkarze. Zobaczmy jak w tym meczy zaprezentowała się nasza drużyna...
Jagiellonia rozpoczęła mecz z ofensywnie nastawionymi wahdłowymi. Dzięki temu nie tylko zyskała opcję rozegrania ataku, ale również utrzymywała zawodników operujących w bocznych sektorach Legii, z dala od własnej bramki.
Już w 7 minucie meczu, wynik mógł otworzyć Jesus Imaz, który świetnie przezczytał wolną przestrzeń, w którą podanie skierował Marc Gual. Od początku było widać, że jest przysłowiowa "chemia" pomiędzy tymi 2 zawodnikami. Niestety. Nie udało się za pierwszym razem.
Chwilę później. Jagiellonia świetnie zamknęła najpierw lewą stronę Legii...
Po przeniesieniu ciężaru na prawą stronę. Zrobiła dokładnie to samo.
W rezultacie odzyskała piłkę. Kluczowym momentem okazało się pierwsze podanie po odzyskaniu futbolówki. Nguiamba zagrał ofensywne, prostopadłe podanie za plecy pomocników, eliminując ich udział w dalszej fazie akcji. Całą sytuację wykończył Gual.
W tym okresie meczu, Jagiellończycy ustawili się skutecznym, kompaktowym ustawieniem 1-5-4-1 co nie pozwoliło Legii na tworzenie sytuacji bramkowych.
Co więcej, Białostoczanie, mieli bardzo dobrą sytuację by zdobyć kolejnego gola. Niestety, w mojej ocenie, złe wybory lub też błąd techniczny na to nie pozwoliły. Uważam, że Prikryl, w sytuacji poniżej, powinien próbować zagrać podanie crossowe na drugą stronę boiska.
Niestety obraz gry uległ diametralnej zmianie w drugiej połowie. Wielu z Was zastanawia się co było przyczyną takiego stanu rzeczy? Moim zdaniem, nie najlepiej zachowywał się Taras Romanczuk. Jego złe ustawienie potrafił świetnie wykorzystać Josue. Niestety Nguiamba w pojedynkę nie był w stanie zabezpieczyć środkowej strefy boiska. W szczególności, kiedy Josue ustawiał się nieco szerzej w tej strefie boiska.
Takich sytuacji, niestety było więcej. Taras nie zabezpieczał środkowego sektora idąc do pressingu. Dzięki temu Josue nie dość, że był sam, to jeszcze miał dużo miejsca i dużo czasu mogąc swobocnie i bez presji decydować o kierunku rozegrania akcji ofensywnej.
Wielu z was, może sobie teraz zadać pytanie "czy były jakieś znaki, na podstawie których Adrian Siemieniec mógł zmodyfikować ustawienie Jagiellonii na drugą połowę?". Moim zdaniem tak. Już w 47 minucie Josue pokazał jaki plan miasta miała Legia na tę część gry. Niestety, w mojej ocenie nie potrafiliśmy tego odpowiednio zinterpretować. Twierdzę tak, gdyż takie zachowania miały charakter powtarzalny i przyczyniły się do naszej porażki. Warto również zwrócić uwagę na zachowanie naszych zawodników we własnym polu karnym. Dużo błędów jak na jedną akcję.
Niestety, ale im dłużej trwał mecz, tym gorzej wyglądała Jagiellonia. W sytuacji z pozoru łatwej, statycznej, zapomnieliśmy o odpowiednim zabezpieczeniu przed kontrą Legii. Jedno podanie wyeliminowało 8 naszych zawodników. Mieliśmy naprawdę dużo szczęścia, że tak naiwne zachowanie, nie zakończyło się bramką dla Legii.
Na koniec słowo o Marcu Gualu. Uważam go za świetnego napastnika. Wartość dodaną do zespołu. Ma swoje humory i dziwne zachowania. Jednego na pewno nie można mu odmówić. Jest "łasy na bramki" jak mało kto w Ekstraklasie. Czy to dobrze czy źle, nie mnie oceniać. Być może dzięki temu ma szansę na koronę króla strzelców w barwach Jagiellonii. Może na stałę wpisać się do historii klubu i Ekstraklasy. Czy mógłby czasami odłożyć na bok swoje ego? Pewnie tak. Być może wówczas dostrzegałby też kolegów z drużyny.