Białostocki kibic ma prawo do niepokoju – po słabej jesieni, bez większych wzmocnień, Jagiellonia również słabo rozpoczęła wiosenne rozgrywki i patrząc na jej grę każdy kto kibicuje "Dumie Podlasia" musiał się nieźle wpatrywać, żeby zobaczyć efekty pracy w okresie przygotowawczym. Ci bardziej złośliwi zaczęli określać sposób gry Jagi jako "Stolarball" czyli w skrócie mówiąc laga na Imaza lub Guala i niech się dzieje. Jak mówi stare piłkarskie porzekadło: "nie ma takiej sytuacji taktycznej na boisku, w której pierd******** lagi nie było najlepszym rozwiązaniem". Szczególnie, biorąc pod uwagę fakt, że po śnieżycy, która przeszła nad Łodzią w piątek po południu boisko było "dobrze zroszone wodą" i wydawało się, że może to premiować zawodników z Białegostoku, jednocześnie utrudniając grę Łodzianom.
Zobaczmy zatem co przygotował nam trener Stolarczyk na ten piękny, piątkowy wieczór...
Jak się można było spodziewać Widzew rozpoczął mecz w swoim tradycyjnym ustawieniu 1-3-4-3, natomiast Jagiellonia cały czas poszukując swojej tożsamości boiskowej po raz kolejny w tej rundzie zaprezentowała nam ustawienie 1-4-4-2. Jako, że w obecnym futbolu sama struktura nie ma większego znaczenia (szczególnie w fazie ataku), a najważniejsze są zadania i funkcje nadane zawodnikom tak oczom kibiców Jagi bardzo często ukazywał się znajomy z zeszłej rundy widok – Bojan Nastić wykorzystywany jako wahadłowy – lub jak kto woli – asymetrycznie ustawiony boczny obrońca, a pozostali obrońcy ustawieni obok siebie w trójce.
Takie ustawianie się zawodników grających z boku jest bardzo ważne, ponieważ pozwala jednym podaniem minąć pierwszą linię pressingu przeciwnika.
Na pomeczowej konferencji prasowej trener Stolarczyk zapytany jaki miał plan na Widzew odpowiedział: "chcieliśmy atakować atakować sektorem centralnym, tworząc przewagę liczebną za plecami środkowych pomocników Widzewa"
Jak to wyglądało w rzeczywistości?
Rzeczywiście już sam początek meczu pokazał, że wszyscy zawodnicy ofensywni (wymiennie), a w szczególności Marc Gual jako wolny elektron, będą grali bliżej siebie w środku, zostawiając sektory boczne Nasticiowi lub Kupiszowi. Chodziło również o to, żeby wykorzystywać szybkość zawodników w ataku do wcinania się za linię obrony.
Takie ustawienie pozwala szybszą cyrkulację piłki pomiędzy zawodnikami (gra bez przyjęcia), a dzięki temu na tworzenie sytuacji do oddania strzału co będzie można zobaczyć na poniższym filmie.
Na takie ustawienie wskazuje również raport z Wyscouta, który pokazuje pozycje jakie średnio zajmowali zawodnicy w trakcie meczu:
Na grafikach powyżej widzimy mapy podań zawodników Widzewa (po lewej) i Jagiellonii (po prawej). Mapa zawiera tylko te kombinacje, które składały się z więcej niż 3 podań w jednym kierunku. Rozmiar kropki z numerem zawodnika pokazuje, ile kontaktów z piłką miał dany zawodnik (im większa tym częściej miał piłkę).
Ostatnią ze statystyk, którą warto przywołać są kluczowe podania:
WIDZEW
JAGIELLONIA
Trzeba przyznać, że liczba tworzonych sytuacji delikatnie mówiąc nie powala na kolana…
W drugiej części spotkania niestety Jagiellonia grała zdecydowanie wolniej, pomysł z przewagami w środku poszedł w zapomnienie kosztem wysokiego ustawienia skrajnych pomocników.
Przez to zawodnicy Jagi zmuszeni byli do grania po obwodzie, a z do "związania" czyli wykluczenia z gry w danym fragmencie wystarczył jeden dobrze ustawiający się zawodnik Widzewa co widać będzie na fragmencie wideo.
Co gorsza sami zawodnicy Jagi nie pomagali sobie pozycjonowaniem (Wdowik w filmie poniżej) lub ogólnie nie korzystając z prowadzenia, które pozwoliłoby skupić przeciwnika i otworzyć przestrzeń za jego plecami (jeśli postanowiłby zaatakować) lub zdobyć przestrzeń (jeśli przeciwnik zostałby w strefie).
Po fazie atakowania sprawdźmy również się jak Jagiellonia broniła. Bardzo ogólnie rzecz biorąc organizacja gry w obronie wyglądała zdecydowanie lepiej niż w Gliwicach, nie oznacza to jednak, że Jagiellonia broniła dobrze. Mając w pamięci jak Jaga budowała atak (Nastić grający jako wahadłowy) logicznym rozwiązaniem było, że Widzew po tej stronie będzie szukał możliwości atakowania i tworzenia przewagi w sektorze bocznym co z resztą robił od samego początku.
Każdy widząc ten fragment i porównując ustawienie linii obrony Jagi do linii ataku Widzewa może się domyślać co za chwilę się stanie. Dla ułatwienia oznaczyłem rękę wbiegającego wahadłowego Widzewa – Mato Milosa. Warto również zwrócić uwagę, gdzie znajdzie się Juliusz Letniowski.
Kolejna akcja – tym razem przestrzeń za linią obrony atakuje Terpiłowski.
I kolejna taka sama akcja – tutaj w rolę widza wcielił się pan Camara.
Całkiem nieźle Jagiellonia radziła sobie przy otwarciu gry Widzewa. Podchodząc wysoko dwójką lub nawet trójką zawodników i odpowiednio zamykając środek zmuszała graczy Widzewa do szukania długim podaniem wahadłowych i trzeba przyznać, że zaskoczyła tym Widzewiaków. Jednak szybka korekta (prawdopodobnie od analityka) spowodowała, że Łodzianie zaczęli radzić sobie z tak postawioną obroną. Niemniej jednak z perspektywy trybun wyglądało to obiecująco, niestety operator naszej ligi zadecydował, że ciekawsze w tym momencie jest pokazywanie trenerów niż sytuacji na boisku.
Największą słabością Jagielloni było natomiast zabezpieczenie ataku. Z tego powodu Widzew mógł wyprowadzać groźne ataki zarówno w pierwszej jak i drugiej połowie meczu.
W sytuacji poniżej (po otwarciu gry przez Alomerovicia), wydawałoby się dość niegroźnej, będąca w przewadze liczebnej Jagiellonia doprowadzi do tego, że Widzewiacy będą mogli oddać strzał na bramkę.
Po tej oto niewinnie wglądającej sytuacji, po rzucie wolnym zagranym w kierunku podświetlonego w oddali Tarasa, Widzew przeprowadzi bardzo groźną kontrę. Kto wie co by się stało, gdyby nie błąd techniczny Hansena (prawdopodobnie byłoby 2:0)
Ostatnie chwile przed stratą bramki. Puerto niepotrzebnie wychodzi w pionie za Pawłowskim (nie ma żadnych szans na odbiór), a 3 zawodników Widzewa atakuje przestrzeń za plecami Skrzypczaka. Tak pada gol na 1:0.
Wracając do raportu z Wyscouta warto odnotować, że jedynie Skrzypczak, Puerto i Romańczuk byli wyraźnie lepsi w pojedynkach z zawodnikami Widzewa (więcej niebieskiego oznacza wygrane pojedynki na korzyść zawodników z Białegostoku. Pozostali niestety mają nad czym pracować.
Podsumowując – był to lepszy występ niż w Gliwicach, natomiast w mojej ocenie to dzięki nieporadności zawodników Widzewa w polu karnym Jagi, udało się wywieźć punkt z Łodzi. Przed nami kolejny mecz z ciężkim rywalem – Pogoń Szczecin, która podrażniona porażką ze Śląskiem będzie chciała udowodnić, że to był tylko wyjątek przy pracy. Białostoczan czeka nie lada wyzwanie, bo Pogoń to bardziej jakościowa drużyna niż Widzew, ale mając w pamięci to co działo się na jesieni w Szczecinie – każdy rezultat jest możliwy.
Ze sportowym pozdrowieniem!
Tomek Chludziński
1:1
-:-