Upartość trenera Stolarczyka przywodzi mi na myśl fragment pewnego przeczytanego w książce motywacyjnej doświadczenia. Była tam mowa o szczurze, którego badacze umieścili w labiryncie. W jednym z tuneli na to zwierzę czekała nagroda – ser. Szczur poczuł zapach, rozejrzał się i zaczął szukać. Zajęło mu to trochę czasu, ale znalazł smakołyk i był zadowolony.
Następnego dnia badacze powtórzyli doświadczenie. Szczur znacznie szybciej odnalazł ser, zjadł, oblizał się i był zadowolony.
Kolejnym razem badacze położyli nagrodę w innym tunelu. Szczur natychmiast pobiegł do znajomego miejsca, ale tam nie było sera! Spojrzał na ludzi i pomyślał: „Gdzie do (sami wiecie do czego) jest mój ser?!”. Naukowcy odparli „Nie wiemy”. Szczur się zdenerwował i wcale nie był zadowolony. Warknął i zaczął szukać dalej. Tunel za tunelem. W końcu odnalazł swój przysmak i go zjadł.
Szczur ma mózg wielkości ziarnka grochu. W końcu odkrył, że w znanym mu miejscu nie ma nagrody. Znalazł ją w innym tunelu. Natomiast człowiek zawsze uparcie będzie biegał do tego samego tunelu.
To doświadczenie można odnieść na nasze białostockie podwórko do zarządu klubu oraz trenera. Zarząd od lat wybiera ten sam schemat zatrudniania szkoleniowca, po czym zwalnia go i bierze kolejnego, wcale nie z lepszym CV, wcale nie z sukcesami, czy charyzmą i chęcią pokazania się. Powinien zrozumieć, że na końcu tego korytarza nie ma nagrody – medali MP, eliminacji europejskich pucharów, sprzedaży piłkarzy za lepsze pieniądze, zachęty do gry w Jagiellonii ciekawych zawodników, przyciągania ludzi na stadion, prestiżu. Wręcz przeciwnie – po ostatnich „popisach” marketingu i zespołu, wielu kibiców, sympatyków, czy po prostu widzów szybko na Słoneczną nie wróci, nie zostawi choćby paru złotych, tak bardzo pożądanych w obecnej trudnej sytuacji finansowej klubu, a i ogólne zainteresowanie klubem przynoszącym ujmę zacznie w regionie słabnąć.
Trener Stolarczyk natomiast wciąż biega do tunelu 352, gdzie nie ma nagrody w postaci serii zwycięstw, wygrywania na wyjazdach, czystych kont, czy przyzwoitej średniej punktowej na mecz. Trenerowi w CV też plusów nie przybywa. Zdecydowanie jest odwrotnie. I nikt nie jest zadowolony.
Dobra wiadomość jest taka, że my obserwatorzy wiemy, że „ser” leży gdzieś indziej. Naprawdę nie oczekujemy niewiadomo jakich wyników, ale na pewno stać nas na solidną grę i ją CHCEMY w Białymstoku oglądać. CHCEMY zmian. Panie Macieju, a Pan CHCE? Jeśli tak, to TRZEBA spróbować już teraz! Zmienić ustawienie, zmotywować zespół, posadzić kogoś na ławce. Jeśli nie, zmiany prędzej czy później dokona zarząd.
A druga dobra, wręcz dużo lepsza wiadomość to to, że nasza miłość do Jagiellonii jest niezmienna i taka pozostanie. Na tym budujmy przyszłość naszego klubu – kibicowską i piłkarską.
griffin