„W tym systemie zdobywaliśmy punkty. To nie jest tak, że my nie szukamy rozwiązań do tego co robimy. Kiedy coś nie funkcjonuje, trudno spodziewać się zmiany, kiedy robi się to samo. Tutaj wnioski pomeczowe, na radykalne zmiany, one w mojej ocenie, powinny być przemyślane i metodycznie wprowadzane. Tak jak wprowadzany metodycznie był ten system – to zadanie, które robimy teraz (w domyśle: gra trzema obrońcami). One nie zawsze wychodzą. Nie wychodziły zawsze. Jeżeli chodzi o krytykę, to jest naturalne, że jeżeli nie ma wyniku, to jest krytyka. To jest mechanizm, który tak funkcjonuje. Ja podejmuję decyzje związane z organizacją gry i personaliami i oczywiście ja ponoszę pełną odpowiedzialność. To jest koszt tego, w jaki sposób chcemy grać. Dziś zabrakło nam elementów, nad którymi musimy pracować, jak chociażby strata bramki, jak strata drugiej bramki i kontynuacji funkcjonowania w takim wymiarze jak to było na początku meczu. Jest to praca pod presją. To jest ten element, nad którym musimy pracować.”
Trudno zrozumieć, co Stolarczyk chciał dać do zrozumienia tą wypowiedzią. Ciężko bowiem znaleźć w niej jakiś sens. Ani tu nie ma logiki, ani tu nie ma prawdy. Mówi on, że „w tym systemie ZDOBYWALIŚMY punkty”. Bzdura! Prawda jest taka, że w tym systemie TRACIMY punkty, a nie zdobywamy. Co to za zdobycz punktowa: 18 punktów na 15 meczów, PNM=1,2. To jest zdobywanie punktów!? 4 zwycięstwa, 6 remisów, 5 porażek, w tym 2:5! z koleżanką zza Buga, która od 6 lat tu nie wygrała, mając w tej rundzie tylko 2 zwycięstwa wyjazdowe?
Przecież nawet ślepy widzi, że to nie funkcjonuje. Jaga ma najwięcej straconych bramek w ekstraklasie, oprócz ostatniej w tabeli Miedzi i Lechii (!!!). Prawda jest więc taka, że Jaga nie ma defensywy. FORMACJA OBRONNA W JAGIELLONII NIE DZIAŁA. NIE DZIAŁA. Nie ma jej i już.
Dalej. O co Stolarczykowi chodziło, gdy stwierdził: „Kiedy coś nie funkcjonuje, trudno spodziewać się zmiany, kiedy robi się to samo”. Tu już do cholery ciężko nadążyć za tą światłą myślą. Moim zdaniem, kiedy coś nie funkcjonuje, to właśnie trzeba to zmienić, i nie robić wciąż tego samego, tak czy nie!? Nie popełniać tego samego błędu. A tu, nam się wmawia, że trudno spodziewać się zmiany, kiedy coś nie funkcjonuje, gdy wciąż robi się to samo... Doprawdy dziwaczne rozumowanie.
„To jest koszt tego, w jaki sposób chcemy grać.” – powtarza Stolarczyk. Chcemy? Kto chce? Zawodnicy? Zarząd? Kibice? Trener? Sam, czy jeszcze z kimś? I dlaczego „chcemy” tak grać, skoro nam z tego gó… wychodzi!?
Uzupełniając zapewnienie, że „to nie jest tak, że my nie szukamy rozwiązań”, Stolarczyk deklaruje: „tutaj wnioski pomeczowe, na radykalne zmiany, one w mojej ocenie, powinny być przemyślane i metodycznie wprowadzane” – podkreśla, dodając: „to zadanie, które robimy teraz (w domyśle: gra trzema obrońcami). One nie zawsze wychodzą. Nie wychodziły zawsze.”.
No to diabła na co Pan czekasz, zrób Pan radykalne zmiany ustawienia, przemyśl je Pan i metodycznie wprowadź – jak Pan mówisz – zamiast tkwić z uporem maniaka przy ustawieniu, które ewidentnie nie zdaje egzaminu, a przynosi tylko same szkody i w wynikach, i w tabeli, i w psychice zawodników.
„Dziś zabrakło nam elementów, nad którymi musimy pracować, jak chociażby strata bramki, jak strata drugiej bramki i kontynuacji funkcjonowania w takim wymiarze jak to było na początku meczu” – oświadcza Stolarczyk. Kupa śmiechu. O kim mówi? O większości starych wyjadaczy boiskowych, czy o stadzie dzieciaków, którzy dopiero zaczynają się uczyć gry w piłkę? Zwala winę na zawodników, oddalając ją od siebie? Bo jeżeli brakuje jakiś elementów, to na pewno właściwego systemu wykorzystującego realny potencjał piłkarzy, odpowiedniej strategii i taktyki, czyli brakuje adekwatnej reakcji trenera na tę żenadę, na te kompromitacje i na ten dramat na boisku.
Dramat zespołu, który jest zmuszany do plucia pod wiatr, czyli do gry wbrew swoim umiejętnościom.
Tak dalej nie może być!
Dreptak
Foto: autor
1:1
-:-