Po porażce w meczu z Radomiakiem Jagiellonia pojechała do Częstochowy walczyć z Rakowem o kolejne ligowe punkty. Jedyny zespół który na arenie międzynarodowej nie zbłaźnił się i z najlepszej strony prezentuje się w meczach pucharowych.
Mecz rozpoczął się tragicznie dla naszej drużyny. Gospodarze ruszyli frontalnie do ataku i po błędzie Tiru już w 3 minucie spotkania cieszyli się z gola. Pozyskany niedawno z Górnika Zabrze Bartosz Nowak, przy biernej postawie naszej obrony bez najmniejszych problemów pokonał Alomerovicia. Jeszcze nie opadło zaskoczenie po stracie pierwszej bramki, a kolejny raz piłka załopotała w naszej sieci. Tym razem po strzale Rakowa w słupek piłkę próbował wybić Nastic. Zrobił to tak niefortunnie, pechowo i niestety komicznie, że wyglądało to jak strzał do swojej bramki. Kolejne minuty pierwszej połowy meczu to obraz bezradności naszego zespołu. Nie udawało się nic. Raków też zwolnił i wynik spotkania nie uległ do przerwy zmianie.
Na drugą połowę Jagiellonia powinna wyjść z większym animuszem. I tak było. Gra w końcu zaczęła się układać, a akcje zazębiać. Nene, który wszedł na boisko za kompletnie bezproduktywnego Bidę w końcu pokazał, że nie jest przypadkowym piłkarzem i umie grać tak jak tego od niego się oczekuje. Podkreślił to w 63 minucie strzelając bramkę, jakiej kibice w Białymstoku nie widzieli od długich miesięcy, jeśli nie lat. Piękny strzał z kilkudziesięciu metrów wpadający za tzw. kołnierz bramkarzowi gospodarzy to było coś. Jagiellonia nie poprzestała. Raków niespecjalnie ruszył do atakowania i skończyło się zgodnie ze sławnym stwierdzeniem Michniewicza o niebezpieczniejszym wyniku 2:0. W 85 minucie spotkania Imaz znalazł się tam gdzie powinien być i po zamieszaniu w polu karnym strzelił głową pod poprzeczkę doprowadzając wynik spotkania do stanu remisu. W kolejnych minutach Raków próbował przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale nic to nie dało. Mecz zakończył się remisem.
Podsumowując. Jagiellonia umiała wywieźć punkt z trudnego terenu. Jagiellonia zdobyła gola z dystansu. Jagiellonia umiała odrobić dwie bramki. Potwierdziło się, że ze współpracy Nene z Tarasem może być dużo pożytku w środku pola. Niestety ale Cernych to nie napastnik i czas go pożegnać. Bida jest w tragicznej formie. Jagiellonia nie umie grać trzema obrońcami, a Prikril to nie jest wahadłowy i jego potencjał w ofensywie jest absolutnie niewykorzystywany.
W kolejnej kolejce Jagiellonia wraca do Białegostoku na spotkanie z kolejnym beniaminkiem. Zapraszamy na mecz z Miedzią Legnica o godzinie 18.00 w piątek 19 sierpnia.
Raków Częstochowa 2-2 Jagiellonia Białystok
Bartosz Nowak 3, Bojan Nastić 10 (s) - Nené 63, Jesús Imaz 85
Raków: 12. Kacper Trelowski - 25. Bogdan Racovițan (89, 22. Deian Sorescu), 24. Zoran Arsenić, 3. Milan Rundić - 7. Fran Tudor, 88. Walerian Gwilia (76, 66. Giánnis Papanikoláou), 55. Szymon Czyż, 17. Mateusz Wdowiak (76, 11. Ivi López), 27. Bartosz Nowak (61, 30. Władysław Koczerhin), 23. Patryk Kun - 99. Fabian Piasecki (61, 9. Sebastian Musiolik).
Jagiellonia: 1. Zlatan Alomerović - 25. Bogdan Țîru, 72. Mateusz Skrzypczak, 5. Bojan Nastić (90, 4. Israel Puerto) - 14. Tomáš Přikryl, 6. Taras Romanczuk (73, 26. Martin Pospíšil), 11. Jesús Imaz, 10. Fedor Černych (73, 77. Wojciech Łaski), 9. Bartosz Bida (46, 8. Nené), 27. Bartłomiej Wdowik - 28. Marc Gual (90, 60. Mateusz Kowalski).
żółte kartki: Racovițan, Arsenić - Romanczuk, Țîru, Přikryl, Nené, Gual, Alomerović.
sędziował: Damian Sylwestrzak (Wrocław).