Niektóre z aktów dramatu zapowiadają się naprawdę smakowicie, jak choćby spotkanie łódzkiego Widzewa z "leee...wiadomo czym" właśnie w piątkowy wieczór.
Nas, Kibiców Jagiellonii najbardziej zainteresuje jednak scena numer 7, dziejąca się pod Jasną Górą w Częstochowie. A skoro o tak "świętych" okolicznościach mowa, to nie dziwmy się przeto, iż wydarzenie to nastąpi w niedzielę o godzinie 17.30. W przededniu Święta Matki Boskiej Zielnej i trochę mniej religijnych obchodów Święta Wojska Polskiego.
Głównymi aktorami będą oczywiście miejscowy Raków i nasza ukochana Jagiellonia, wspomagana na trybunach przez liczną grupę Pielg... tfuu... Kibiców, którzy chyba jako jedyni tego dnia nie przybędą do Częstochowy na obchody wspomnianych świąt.
Ostatnia wizyta "Jagi" pod Jasną Górą nie skończyła się zbyt fartownie. Co prawda do przerwy nasze szańce jeszcze jakoś się trzymały, ale jak już w II-giej połowie pękły, to zrobiły to z wielkim hukiem! Spektakularne przyjęcie 0:5 w "dzioba" stało się zresztą bezpośrednią przyczyną zwolnienia trenera I. Mamrota i przyjścia trenera P. Nowaka, którego teraz zastępuje trener Maciej Stolarczyk. A minęło zaledwie troszkę ponad 12-cie miesięcy, a tu tyle się w Białymstoku porobiło... Pozostaje mieć tylko nadzieję, że w niedzielę ta karuzela nie przyśpieszy... A są ku takim obawom poważne podstawy!
Bilans Jagiellonii w meczach z "The Medalieros" jest zdecydowanie paskudny. Ogółem rozegraliśmy z nimi 12 meczów z czego "Jaga" wygrała 5 razy, sześciokrotnie zwycięsko z pojedynków wychodził Raków, a raz padł remis. W bramkach 36:22 dla niedzielnych Gospodarzy. Na pierwszy rzut oka powyższe zestawienie nie jest jeszcze w stanie "zakwasić małosolnego ogóra", ale jak się mu przyjrzymy odrobinę wnikliwiej to okaże się, że na 6 meczów w "ekstraklapie" wygraliśmy RAZ (3:0 w Białymstoku w poprzednim sezonie) i RAZ zremisowaliśmy. Bilans bramkowy 11:6 dla "The Medalieros". Więc jeśli gdzieś z nimi wygrywaliśmy, to były to rozgrywki o Puchar Polski, lub mecze na II-gim poziomie ligowym. A jak do tej układanki dodamy, iż niedzielne spotkanie będzie spotkaniem 13-tym... to ... pozostaje zmówić za "Jagę" solidny paciorek!
Ja wiem, że tradycyjnie muszę się mierzyć z opiniami o "nieprzewidywalności" naszej ukochanej ligi, ale ten sam argument wytaczany był na jagiellońskie wały przed wspomnianym wyżej 0:5. Powiedzmy, że może i delikatnym optymistą bym był, ale jakoś tak dziwnie moje "jasnowidztwo" zostało przygaszone tydzień temu przy Słonecznej w meczu z (s)Radomiakiem.
Niby kontuzjowany jest lider środka pola "Medalików" Ben Lederman, niby w tym tygodniu grają w pucharach (piszę ten tekst w czwartkowe popołudnie), niby mogą być przemęczeni, niby... Nasi natomiast sobie ekstra fest odpoczęli! Przynajmniej ci, którzy dostali w ostatni meczu czerwone kartki. Nie wiem jak nasz "Trenejro" ustawi w nadchodzącym meczu "Jagę", ale ja odczuwam głęboką ulgę, że wreszcie nie grozi mi oglądanie "szalejącego" w napadzie "Endrju T.". Z całą pewnością na plac boju nie wybiegnie też tradycyjnie Ivan Runje, Kacper Tabiś, Miłosz Matysik, raczej Juan Camara. Zagadką jest dyspozycja Michałą Pazdana i Israela Puerto, ale któryś z nich powinien na niedzielny mecz być gotowy.
Bądźmy więc gotowi i my! Bo nie znamy dnia ani godziny kiedy Jagiellonia wygra i uciszy jasnogórskie "dzwony" ;-), koronujące klub z Częstochowy na Mistrza Polski po 3-ch rozegranych przez nich spotkaniach. Czego Wam i sobie przed nadchodzącym weekendem życzę!
1:1
-:-