Już jutro mecz, który z jednej strony tak faktycznie ma niewielkie znaczenie w kontekście piłkarskim, ale pod względem prestiżowym i w kwestii znaczenia dla kibica już zdecydowanie więcej. Na początek anegdota, potem jej rozwinięcie. Oczywiście od Foxa.
Na sali pełnej słuchaczy odbywa się wykład na temat seksualności społeczeństwa. W pewnej chwili prowadzący go profesor stawia tezę, iż niektórzy ludzie uprawiają sex bardzo często, nawet kilka razy dziennie, inni kilka razy w tygodniu, jeszcze inni parę razy w miesiącu, inni jeszcze rzadziej, ale są i tacy którym wystarcza jeden udany stosunek w roku. Jako, że z sali dobiegają odgłosy niedowierzania profesor proponuje przeprowadzenie swoistej sondy wśród uczestników. Na pytanie kto uprawia sex częściej niż raz dziennie w górę wędruje kilka wyciągniętych rąk, podobnie jest przy pytaniu o stosunek kilka razy w tygodniu, w miesiącu itd… Wreszcie profesor zadaje pytanie o to, kto ze zgromadzonych uprawia sex tylko raz w roku? I wówczas z ostatniego rzędu podrywa się rozentuzjazmowany, zupełnie normalnie wyglądający facet i wymachując nad głową marynarką wydziera się „ja, to ja!!!”. Na Sali zapanowała mała konsternacja, którą przerwał prowadzący. „no rozumiem pana, ale skąd ta radość?”. Na to gość nie tracąc nic ze swego entuzjazmu wydziera się na całe gardło „BO TO JUŻ JUTRO”!!!!
Tak, ten zwyczajnie wyglądający jegomość to Jagiellonia i też mam nadzieję, że jutro w stolnycy czeka nas najlepszy w tym sezonie, no może nie jedyny (bo jest jeszcze przecież rewanż w Białymstoku) akt! Pamiętajmy, w tych sprawach nie liczy się ilość, a jakość!
Rzadko się zdarza, że stające naprzeciwko siebie i rywalizujące przecież drużyny mogą osiągnąć ten sam cel za pomocą kompletnie różnych środków. A tak będzie jutro! „L…eee…wiadomo co” może przejść do historii doznając srogiego wp.....u w meczu w Jagiellonią. Dotychczasowy rekord 7-miu porażek z 1936 roku został wyrównany dzięki batom zebranym od Górnika Zabrze tydzień temu. Panowie „stolnyczanie” przed wami rysuje się niepowtarzalna szansa! ZRÓBCIE TO!!! Czyste karty annałów historii spoczywają niezapisane. Weźcie sprawy w swoje ręce, nogi, czy w jaką tam część ciała chcecie i zapiszcie je! Najlepiej drobnym maczkiem. To że potraficie pokazaliście wielokrotnie. Ostatni raz zaledwie 2 dni temu w Leicester, a wcześniej siedem razy pod rząd w „ekstraszkapie”! A „Jaga” wam w tym pomoże, bo też chce przejść do historii polskiej piłki jako Drużyna, która podała wam pomocną dłoń w tym tak trudnym dla „L…eee…wiadomo co” momencie! Idziecie na REKORD!!!
Panie, panowie i pozostałe elementy ze stolnycu!!! Jagiellonia jak najbardziej czuje się na siłach, aby podołać temu zadaniu. Przecież w ostatnich siedmiu kolejkach 3 razy wygraliśmy, zanotowaliśmy 3 remisy i zaledwie raz schodziliśmy z boiska pokonani – w Szczecinie po meczu granym przez ostatnie 20 minut w 10-ciu zawodników, po czerwonej kartce dla Puerto. „Jaga” prezentuje ostatnimi czasy naprawdę bardzo efektowny i efektywny football potrafiąc zdominować na wyjeździe taki Śląsk Wrocław, który nie jest przecież bandą „ogórków”! Koleżanki natomiast to synonim stabilności – wyjazd „w dupala”, dom „w dupala” i tak dalej kopiuj/wklej jeszcze pięć razy. Zarówno na niwie krajowych rozgrywek jak i reprezentując nasz kraj w europejskich pucharach łamie wszystkie bariery, pokazując że dla nich nie ma niemożliwego, dno którego nie da się przebić nie istnieje! Piszę o ich „kopejros”, ale co tu rzec na temat indywiduum występującym w roli szefa tego bu…dowanego przez wiele lat klubu. On jest dla swoich „piłkarzyn” jak „mama”. Ostatnio aby podnieść ich na duchu oznajmił, że w sumie to ich aktualny tymczasowy „trenejro” to nie widomo czy jeszcze „trenejro” będzie i jak będzie to jak długo. Bo on już się dogadał praktycznie z kierownikiem zakładu tłoczenia medalików spod Jasnej Góry, o czym oczywiście właściciel tego zakładu nic nie wiedział. A jeśli kierownik nie rzuci swego stosunkowo, przepraszam za wyrażenie, dobrze prosperujące businessu już teraz na „Darusia Miodusia” wezwanie, to on nawet jest skłonny do lata poczekać. Nooo, taki ludzki pan! Aha, a gdyby tak miało się stać to on jest skłonny nawet wziąć na czas oczekiwania na zbawcę, rycerza na białym koniu spod Jasnej Góry jakiegoś doświadczonego, ale znowu tymczasowego „trenejro”. Czyli gaszenia „pożaru w nomen omen burdelu” za pomocą benzyny ciąg dalszy!
Zamknięcie części sektora gości także nie wystawia naszym jutrzejszym gościom najlepszego świadectwa. Aż tak boicie się dopingu Kibiców z Białegostoku? Czy może tonący brzytwy się chwyta?
Na koniec taka mała „prywata”. Znalazłem się w grupie szczęśliwców zapisanych na jutrzejszy wyjazd, Wiadomo tego jednego stosunku w roku nie można przegapić. A tu dup! Jak mnie coś we wtorek w nocy nie łupnie w plecach. No nie powiem, że było wesoło i komfortowo, bo otarło się niemal o wzywanie pogotowia. „Ebało” mnie niemiłosiernie przez 2 dni, aż wreszcie zupełnie nie jak rasowy facet dowlokłem się do lekarza, gdzie pani „doktórka” postawiła trafną we własnym mniemaniu diagnozę. Oczywiście, że z nią, jako rasowy facet, polemizowałem. Ale przepisane leki bez wielkiego entuzjazmu i nadziei przyjąłem. I wicie co? Jadę!!! BO TO JUŻ JUTRO!!!
FOX