Szarlej | 6 Listopada 2021 g. 14:04 | Aktualizacja: 6 Listopada 2021 g. 16:33
Jagiellonia Białystok zremisowała w ostatnich minutach ze Śląskiem Wrocław 2-2. Ponownie bramka w doliczonym czasie gry. Zaszwankowała nieskuteczność.
Wszyscy bardziej zorientowani kibice w temacie Jagiellonii oraz jej trenera zdają sobie sprawę z jednego faktu. Trener Mamrot nigdy nie wygrał we Wrocławiu prowadząc Jagiellonię Białystok. I fakt jest taki, że w zasadzie jest to dla trenera Mamrota miejsce z kategorii tych przeklętych, zaczarowanych, czy też objętych piłkarską klątwą.
Słowo opisujące ten mecz - nieskuteczność. Nieskuteczność w ataku, nieskuteczność w obronie, nieskuteczność w bramce. Zacznijmy od defensywy.
Pierwsza bramka w tym meczu, a zarazem pierwsza bramka stracona przez Jagę utwierdziła mnie w przekonaniu, iż system z trójką obrońców po prostu nie pasuje do gry obronnej naszej drużyny. Co innego można powiedzieć, widząc sytuację w której zawodnik Śląska z prawego skrzydła wrzuca piłkę na lewą stronę pola, gdzie Exposito szybuje z uniesioną nogą i uderza piłkę w locie po krótkim słupku. Ktoś pozwolił na wrzucenie piłki z prawej flanki, ktoś nie pokrył prawej, bramkarz zachował się… jak się zachował każdy widział(o bramkarzu będzie oddzielny akapit).
Druga stracona bramka przez Jagiellonię w tym meczu? W zasadzie po części lustrzane odbicie tej pierwszej. Wrzutka z lewej flanki na prawą z tą różnicą, że piłka została uderzona głową. Również po krótkim słupku. Poziom mojego przekonania co do bezsensowności grania trójką obrońców osiągnął kolejny poziom.
Co do gry w ataku wypada zgodzić się ze stwierdzeniem Pana Kazimierza, który wysłał list do naszej redakcji. A ów list został opublikowany na naszej stronie. “Czasem odnoszę wrażenie że po odprawie przedmeczowej koledzy w kiblu mają swoją własną. Może się mylę, ale tak pewnie było wczoraj.”. Jagiellonia rozpoczyna ostrzał bramki bronionej przez Szromika, niestety z małym efektem względem stworzonych okazji.
Pierwsza bramka strzelona przez Jagiellonię pada po rzucie rożnym. Pepik wrzuca piłkę z narożnika, pinball w polu karnym w efekcie piłka trafia na 16 metr. Tomas Prikril uderza futbolówkę, a ta tzw. “szczurem” ląduje w bramce tuż przy słupku. Uderzenie cud, miód, orzeszki.
Druga bramka strzelona przez Jagiellonię pada po bardzo ładnej kontrze. Kluczowe w tej akcji było podanie Trubehy do Nastica, którego dostrzegł wbiegającego na skrzydło. Dośrodkowanie w pole karne, te z kategori na punkt w wykonaniu Nasticia i Jezus pakuje piłkę głową do bramki Szromika. Cud, miód, orzeszki, brawa i oklaski.
To co razi jeśli chodzi o grę w ataku to skuteczność. Co z tego, że Imaz strzela gole regularnie, praktycznie w każdym meczu jeśli w samym spotkaniu ze Śląskiem mógł mieć trzy strzelone bramki. Co z tego, że Bida haruje jak wół i jest bardzo aktywny, gdy nie wykorzystuje świetnie dogranej piłki przez Pepika. Co z tego, że drużyna zaczęła dostrzegać na boisku takiego zawodnika jak Nastić skoro ten obija słupek.
Już tak kończąc parę słów o bramkarzu. Fenomenalnie obroniony rzut wolny przez popularnego XD, którego wizerunek możemy oglądać na autobusach PKS (wśród Olimpijczyków), jest dowodem na to, że ten chłopak (facet, bo w końcu ma już 18 lat) ma talent i jest piekielnie szybki w grze na linii. Co robi ze swoim talentem nie nasza sprawa. Możemy wierzyć, klaskać, dopingować, bądź krytykować i buczeć. Zachowanie przy obu bramkach mówiąc krótko było słabe. Brak wyjścia do piłki, błąd. Ale jeśli już nie wychodzi się do wrzuconej piłki to nie można zachować się jak Xavier. Nie można opuszczać rąk wzdłuż tułowia przy tak uderzonych piłkach. Przykładem jak powinien bramkarz zareagować jest gra Artura Boruca. Wyskok, ręce wysoko, tzw pajacyk. Jak najbardziej powiększony obrys ciała, skrócenie kąta, zamknięcie krótkiego słupka. Zapewne się mylę, bo się nie znam, ale z brakiem wiedzy i pojęcia o piłce nie będę dyskutował.
Ale żeby nie było tak smutno dodam na koniec… JAGIELLONIA W KOŃCU BUDZI EMOCJE!!! A to jest najważniejsze w piłce! Pokazał to mecz z Piastem, pokazał to mecz ze Śląskiem. Czekamy na kolejny.
Szarlej