A może by tak...opracować jakiś plan Jagiellonio?
PiTeRo  |  13 Marca 2021  g. 15:05  |  Aktualizacja: 13 Marca 2021  g. 15:12
Zwolnienie Bogdana Zająca wydaje się być przesądzone i czy nastąpi to przed meczem z Lechem czy po nim, nie zrobi wielkiej różnicy. Wielką różnicę ma zrobić zatrudnienie nowego szkoleniowca, ale równie dobrze możemy słowo „nowego” skreślić, bo do tej pory szkoleniowca nie widzieliśmy. Tak samo jak nie widać od 2 lat konkretów w rozwoju Jagiellonii.

Wydaje się, że ostatnim elementem, który można było zaliczyć do rozwoju klubu było otwarcie Bazy latem 2019 roku, choć też nie ma co się przesadnie zachwycać, bo jedno boisko naturalne i jedno boisko sztuczne, to dokładnie taki sam zasób boiskowy jaki mieliśmy przed wybudowaniem ośrodka przy Elewatorskiej. Jedyną różnicą jest lokalizacja, która skupia 2 boiska w jednym miejscu. Jednakże ta inwestycja swoje kosztowała i trzeba było włożyć trochę pieniędzy, więc jak najbardziej zalicza się ona do planów rozwoju, gdyż każda większa inwestycja w infrastrukturę oznacza plan rozszerzenia pewnych możliwości. Od tamtego momentu w temacie perspektyw wszystko ucichło.

Kim jesteśmy, dokąd zmierzamy?

Zadając te pytania nie chodzi mi tylko o kwestię populistycznego ostatnio hasła „DNA klubu”. Prawda jest taka, że tożsamości klubowej nie zbudujemy w 2 lata. Pierwsze zapowiedzi chaosu otrzymaliśmy po ostatnim gwizdu finału Pucharu Polski. Wówczas bardzo energicznie na trybunie VIP zareagował Cezary Kulesza i z tej reakcji bardzo szybko pocztą „kumatości” powstał temat zwolnienia Ireneusza Mamrota. To był pierwszy sygnał do podjęcia działania. Co robimy? Zwalniamy Mamrota i stawiamy na nową twarz czy zostawiamy obecnego trenera i szukamy rozwiązania, aby w kolejnym sezonie coś poprawić i ruszyć kolejny raz w kierunku podium ligowego? Padło na wariant numer 2. Jednakże w tym momencie każdy rozsądny człowiek powinien zadać sobie pytanie: Czy nie powinniśmy się jakoś ubezpieczyć na wypadek niepowodzenia? Czy potrzebny jest plan B, który wdrożymy w trudnej sytuacji i unikniemy pogłębienia problemu? W klubie uznano, że żaden plan rezerwowy jest nie potrzebny. Trener Mamrot dostał transfery za niemałe pieniądze, to prawda, ale za tym nie poszły kolejne działania.

Kierownik tego lokalu

Można było dostrzec, że niektóre decyzje Ireneusza Mamrota nie zawsze kończyły się powodzeniem. Piłkarze, których wybierał coraz częściej okazywali się niepotrzebni i zbędni. Czy ktoś wtedy zastanowił się nad stworzeniem działu odpowiedzialnego za skauting piłkarzy? Czy ktoś nakreślił jasne zasady na jakich będziemy dobierać piłkarzy, aby każdy kolejny trener nie musiał robić przeglądu kadr i mógł korzystać z odpowiednich profilów piłkarzy do taktyki? Wygląda na to, że nie. Ireneusz Mamrot opisywał siebie jako trenera, który chce widzieć grę intensywną i ładną dla oka. Nie ma nic dziwnego, że taka ona była kiedy w drużynie dobrą formę pokazywali Frankowski, Novikovas, Taras Romanczuk, Karol Świderski, Patryk Klimala czy później Bartek Bida. To są zawodnicy z natury energiczni, głodni gry, pracujący intensywnie na boisku, nieźli technicznie. Jak wyglądał proces szukania nowych skrzydłowych, nowych napastników? Czy podjęto działania, aby szukać piłkarzy zbliżonych atutami do wcześniej wymienionych? Przyszli np. Tomas Prikryl, Juan Camara, Ognjen Mudrinski, Mile Savković i Stefan Scepović. W jakim stopniu Prikryl przypomina Novikovasa? Jest dobrym piłkarzem, ma technikę na wysokim poziomie, ale czy zapewnia szybkość, pressing, intensywność gry na skrzydle, pójście 1 na 1? No nie. Dobry piłkarz, ale nie do gry jaką chciał Mamrot. Camara to piłkarz o bardzo podobnych możliwościach, potrafi grać 1 na 1, ale z drugiej strony jego zaangażowanie defensywne jest bardzo słabe. Mile Savković z kolei od początku pokazywał, że nie jest ani szybki ani dobrze dryblujący ani specjalnie mocny w grze kombinacyjnej. Potrafił się dobrze odnaleźć w polu karnym, ale co z tego skoro my wcześniej na tej pozycji potrzebowaliśmy innych atrybutów piłkarskich. Mudrinskiego akurat można spokojnie wybronić, bo trener Mamrot sam zgłaszał chęć pozyskania zawodnika o profilu Serba, czyli silnego i twardego napadziora, który powalczy tyłem do bramki, przestawi obrońcę. Problem w tym, że...trener Mamrot kazał mu grać tak jakby był Patrykiem Klimalą, czyli angażował go w nieustanny pressing, grę defensywną, rozegranie ataku. Na całe szczęście problemy Serba zauważył sam Patryk i ruszył zmotywowany czując swoją szansę. Wykorzystał ją, zrobił rekord transferowy i można było poczuć ulgę, że ściągnięcie Mudrinskiego zostało w jakiś sposób uratowane niezłym zyskiem po odejściu Klimali.

Cało to zamieszanie zakończyło się zwolnieniem Mamrota i powinna zapalić się lampka ostrzegawcza. Moim zdaniem w grudniu 2019 roku powinno dojść do spotkania i postawienia prostych celów:

-organizujemy dział skautingu, obserwujemy niższe ligi, sporządzamy notatki niezależnie od tego, kto będzie trenował 1. Zespół.

-przygotowujemy nowy rozdział w historii Jagiellonii. Mamy stulecie i nadszedł czas na zaznaczenie tego pięknego jubileuszu historycznym działaniem. Tworzymy „Jagielloński Styl”. Styl, który będzie odpowiadał kibicom, będzie ściągał ich na trybuny. Przygotujmy plan jak mamy grać, jaki typ piłkarza jest potrzebny na skrzydle, w środku pomocy, jak wykorzystać potencjał takich graczy jak Imaz, Romanczuk, Pospisil, Runje. Zdefiniujmy nasze potrzeby w postaci tego jakie predyspozycje powinien mieć trener prowadzący Żółto-czerwonych.

-zaczynamy poważną kampanię, w której wyjdziemy do kibiców, kibice wyjdą do piłkarzy, razem stworzymy wielką rodzinę dążącą do jednego celu.

Papier wszystko przyjmie.

W sumie to tylko moja wizja i nie musi być zbieżna z oczekiwaniami innych kibiców. Uważam jednak, że w momencie kiedy pojawiły się możliwości budżetowe, warto było podjąć konkretne działania biorąc pod uwagę sezony 2020/21 i kolejne. Żadnych działań nie podjęto i pojawił się Iwajło Petew. Oczywiście za chwilę jeden z udziałowców wyprowadzi mnie z błędu i powie, że rozmawialiśmy z Vrbą, ale bądźmy obiektywni. Nie ma nawet szans ocenić czy on by chciał tu trenować i czy zaakceptowałby strategię klubu. Vrba już był dogadany z Łudogorcem i na tym skończyły się rozmowy z obecnym trenerem Sparty Praga. Wróćmy jednak do Petewa. Jego sylwetka była dosyć specyficzna i miała w sobie zarówno kilka pozytywów jak i zagadkowych negatywów. Pozytywy mogły sugerować, że sobie poradzi i zaczniemy budować zespół na walkę o podium. Po pierwsze nie miał sentymentów, nie znał szatni, nie musiał się nikogo obawiać. Na starcie zaznaczył proste zasady, ale jednak okazały się one zbyt proste i na starcie dostaliśmy 2 mocne ciosy od Wisły i Legii. Bułgar poznał trochę ligę i zaczął zmieniać swoje działania. Od meczu z Lechem postawił na organizację gry, postawienie na intensywność kosztem finezji i to przyniosło efekt. Ostatecznie wykonał zadanie, którego oczekiwał zarząd, czyli awansował do górnej ósemki i mógł ostatnie 7 meczów na sprawdzenie realnych możliwości swojej drużyny w walce z najlepszymi klubami w lidze.

Wsadzamy głowę w piasek.

Ktoś powie, że styl gry nie porywał, ale czy ktoś to obiecywał? Sam Petew zdał sobie sprawę z powagi zadania i jasno zaznaczył w wywiadzie na początku swojej pracy, iż jego celem jest w pierwszej kolejności punktowanie, a kiedy będzie możliwość dalszego rozwoju zespołu będzie pracował nad pozytywami wizualnymi. Mało tego. Można było usłyszeć z kilku źródeł, że Bułgar dostał też zadanie czyszczenia szatni z zawodników, którzy mu nie odpowiadają taktycznie czy osobowościowo. I tak pod koniec sezonu zaczęła się tworzyć grupa zawodników: Arsenić, Bodvarsson, Camara, Błyszko, Kostal i kilka innych nazwisk. Oni mieli zostać pożegnani, a na ich miejsce mieli przyjść nowi, w teorii lepsi  piłkarze. Pożegnano jednak Petewa, a potem i tak odeszli Camara i Arsenić, a ich odejście wyglądało komicznie, gdyż przed transferem out wychodzili w wyjścowych jedenastkach Jagiellonii.

Kolejna zmiana planów.

Doszliśmy do momentu, w którym wynik był zrealizowany, trener wytypował piłkarzy do odstrzału i nawet zaczynały się pierwsze kontakty z piłkarzami, których chciał ściągnąć do Jagi. Nie zdradzimy tu nazwisk, ale możemy powiedzieć, że Petew rozmawiał z zawodnikami, którzy w tym sezonie mieli okazję zagrać w poważnych meczach i wcale nie byli to piłkarze za miliony euro. Ale to wszystko wyrzucono do kosza, gdyż tuż po urlopie Petew został pogoniony z klubu. Podsumujmy – miał awansować do ósemki. Awansował. Miał zacząć budowę drużyny w kontekście następnych sezonów. Zaczął to robić, ale stwierdzono, że plany ulegają zmianie. Oficjalnym powodem były wyniki z końcówki sezonu, ale przecież nikt tych bajek nie kupi. Nikt nie uwierzy, że powodem zwolnienia może być porażka z Piastem czy Lechem, gdzie w obronie nie mieliśmy ani Tiru ani Runje ani Arsenicia, a w bramce grał słabo dysponowany Węglarz oraz świeżak z drużyny CLJ. Pozegnaliśmy Bułgara wypłacając mu niemałe odszkodowanie, powitaliśmy Bogdana Zająca z ferajną czyli dobrze nam znana grupa o nazwie roboczej „Sztab Nawałki bez Nawałki”.

Niespójna narracja.

Dochodzimy do największego absurdu. Zwolniono Petewa, zatrudniono Zająca. Prezes mówi, że przez wyniki, choć domyślono się potem, że chodziło o zbyt ambitne plany transferowe Bułgara. Miały one wygenerować zbyt duże koszty w czasie, kiedy nieobliczalna pandemia mogła znowu zamknąć stadiony i przy okazji odstraszyć sponsorów. Wtedy do akcji wszedł prezes Rady Nadzorczej – Wojciech Strzałkowski, który udzielił wywiadu dla Radia Białystok i zaznaczył w nim, że Jagiellonia chce postawić na młodych Polaków, w tym na wychowanków. Padło słynne zdanie „Stawiamy na naszych i zaczynamy od nowa”. Jak się okazało nie miało to żadnego przełożenia na boisku. Mieliśmy uniknąć 3-4 dużych transferów, dużych pensji, dać szansę młodym. Ostatecznie doszło do tego, że latem i jesienią ściągnęliśmy 9 piłkarzy: Steinborsa, Sobczaka, Lopeza, Augustyna, Cernycha, Wyjadłowskiego, Twardka, Masa i Wojtkowskiego. Zimą nie sprzedaliśmy nikogo, a mimo to dodatkowo wydaliśmy pieniądze na zatrudnienie Mazura, Bitoka i Nasticia. O ile Nastić i Bitok to transfery konieczne, bo lewego obrońcy potrzebowaliśmy na wczoraj, tak ciężko mi uwierzyć, że cała reszta zarabia mniej i pobrała mniejsze prowizje menedżerskie od tych 3-4 transferów, które miał zrobić Petew. Jak jeszcze dodamy do tego odszkodowanie wypłacone Petewowi i Lukanowowi, koszty zatrudnienia Zająca i ferajny, to nie ma matematyka, który obroni te działanie.

Cyrk za miliony złotych.

Każdy wiedział, że Bogdan Zając to wieczny asystent bez doświadczenia w pracy jako pierwszy trener. Wcześniej oferował się różnym klubom i jego zapędy studziły m.in. Stal Mielec, Bruk Bet Termalica czy Korona Kielce. Dla Jagiellonii to jednak nie przeszkadzało. Zatrudniono gościa bez warsztatu, bez doświadczenia, bez osiągnięć. Nie przeszkadzało to też samemu Zającowi zachowywać się jak swój mentor – Adam Nawałka, którego już poznaliśmy w Białymstoku i pamiętamy w jakim stylu żegnał sięz Jagą. Zając od początku zaczął pajacować i udawać alfę i omegę. Pierwsze minuty inauguracyjnej „konferencji” (celowo w cudzysłowie, za chwilę opiszę dlaczego) wystarczyły, aby poznać PANA TRENERA. Olał pytania, zaczął produkować te same nawałkowe frazesy, potem olał kilka kolejnych pytań i powielił kolejne nawałkowe frazesy. Wspaniała inauguracja. Dlaczego zaznaczyłem słowo konferencja w cudzysłowie? Otóż dlatego, że to słowo roku pana Zająca. Słowo roku, bo formalnie nie musiał on uczestniczyć w żadnej konferencji prasowej. Te spotkania przed kamerą i recytowanie pytań z maila to nie jest żadna konferencja, bo nie dość że nie można skonfrontować wydarzeń ze słowami trenera, to on jeszcze ignoruje pytania, dorabia ideologię i generalnie pokazuje wszystkim jak ma wszystko w dupie, bo ustawia dziennikarzy do pionu, grozi im, zaklina rzeczywistość, a na koniec tłumaczy jak mamy traktować Podbeskidzie. Pamiętajcie, to nie jest już beniaminek. Remis w Bielsku-Białej powinniśmy oprawić w ramkę, bo takiego kapitalnego widowiska pod Klimczokiem nie zrobi żaden inny trener. Bardzo dobrze te parodiowanie konferencji podsumował Mariusz Bielski na portalu 2x45.info, gdzie zgromadził wszystkie słowa Zająca po meczach zakończonych słabymi wynikami. Pan Mariusz celnie podkreślił, że przez te kilka miesięcy Bogdan Zając ani razu nie powiedział złego słowa o grze swojego zespołu. Zawsze znalazł pozytyw, powód do dumy. Dopiero Rafał Grzyb, który musiał zastąpić trenera Zająca z wiadomych przyczyn, powiedział na konferencji, że coś nie funkcjonuje jak trzeba. To był pierwszy i ostatni raz, kiedy po meczu Jagiellonii trener stwiedził, iż to co zobaczył na boisku mu się nie podobało, a przypomnijmy, że cała ekipa Zająca na 22 mecze przegrała ich 11! TO 50%! Straciła 36 bramek i ma średnią punktową 1,14 punktów na mecz. To kompromitująca statystyka, ale tylko dla kibiców, nie dla trenera.

A może by tak...opracować jakiś plan Jagiellonio?

Czas na decyzje, czas wreszcie myśleć jak klub z ambicjami na grę w czołówce. Nie oczekujemy corocznej walki o mistrzostwo, ale potencjał kadrowy, potencjał sprzedażowy wręcz wymusza, aby Jagiellonia na boisku nie wyglądała jak zgraja siekaczy, kopaczy i rzeźników. Obecnie tak wyglądamy. Płacimy piłkarzom niemałe pieniądze, a trener ich przygotował tak, że wyglądają technicznie i fizycznie gorzej od trzeciowligowych rezerw. Nikt nie wmówi kibicom, że taki jest realny potencjał i nie możemy oczekiwać czegoś lepszego. Dlatego też czekamy na plan, czekamy na podjęcie konkretnych działań. Czekamy na trenera, który nie będzie robił sobie jaj, podejdzie do wykonywanej pracy z szacunkiem do kibiców. Znajdzie w piłkarzach tę iskrę, pasję, radość z gry. Da szansę młodzieży na rozwój, wprowadzi ich inteligentnie i z własnej woli. Wprowadzi dyscyplinę, która spowoduje profesjonalizację na wielu płaszczyznach. To tak na dobry początek, bo po zatrudnieniu takiego trenera oczekujemy konsekwencji w działaniu, bo to że Jagiellonia zmarnowała ostatnie 2 lata, to nie jest wina Zająca. Zając nam obrzydził futbol w ostatnich 22 meczach, a osoby decyzyjne te obrzydzenie wprowadzają regularnie od końcówki kadencji Ireneusza Mamrota. Czas na zmiany. Poważne zmiany. Jak ich nie zrobimy, to się z ręką w nocniku obudzimy.

 
 
 
 
Klub
M
PKT
BR
1
Jagiellonia Białystok
25
48
56-34
2
Śląsk Wrocław
25
46
34-21
3
Raków Częstochowa
25
44
47-27
4
Lech Poznań
25
44
38-30
5
Legia Warszawa
25
41
38-30
6
Pogoń Szczecin
25
41
46-30
7
Górnik Zabrze
25
39
33-28
8
Stal Mielec
25
36
33-33
9
Zagłębie Lubin
25
34
28-36
10
Widzew Łódź
25
32
32-35
11
Radomiak Radom
25
31
29-38
12
Cracovia
25
28
32-33
13
Piast Gliwice
25
28
24-29
14
Warta Poznań
25
27
23-30
15
Korona Kielce
25
24
28-34
16
Puszcza Niepołomice
25
24
31-44
17
Ruch Chorzów
25
18
28-41
18
ŁKS Łódź
25
17
21-48
 
OSTATNI
16.03.2024, 15:00
 
 

0:2

 
NASTĘPNY
30.03.2024, 15:00
 
 

-:-

 
 
 
 
Bramki
Zawodnik
9
Bartłomiej Wdowik
7
Afimico Pululu
7
Jesus Imaz
6
Kristoffer Hansen
6
Jose Manuel Garcia Naranjo
5
Rui Filipe Da Cunha Correia Nene
5
Dominik Marczuk
3
Mateusz Skrzypczak
2
Kaan Caliskaner
2
Jakub Lewicki
1
Wojciech Łaski
1
Michal Sacek
 
 
 
 
Partnerzy
 
 
Darmowy Program PIT dostarcza Instytut Wsparcia Organizacji Pozarządowych w ramach projektu PITax.pl dla OPP
Znajdź nas na:
Partnerzy
 
 
© 2004-2024 jagiellonia.net. Wszelkie prawa zastrzeżone


Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.