Gratuluję piłkarzom zwycięstwa, zwłaszcza Konstantinowi Vassiljevowi, dla którego asysta samemu sobie i następnie gol w meczu z Górnikiem Łęczna wygląda mi na nagłe przebudzenie sarenki po kilku miesiącach jesienno-zimowego letargu. Do utrzymania się w pierwszej ósemce potrzeba jednak jeszcze kolejnych dziewięciu punktów oraz potknięć Lechii i Termaliki, lub gorszej serii Ruchu i Zagłębia. Lechia gra u siebie z Termaliką, Ruchem i na wyjeździe z Legią, a Ruch walczy ze Śląskiem, więc gdzieś tu jakieś punkty powinny się zgubić. Istnieją zatem matematyczne szanse na załapanie się Jagiellonii w grupie mistrzowskiej. Jedno jest pewne: lekko nie będzie.
Czarnej listy zawodników tym razem nie wyciągam, bo nie czynię tego po meczach wygranych, aczkolwiek temu i owemu zawodnikowi dałoby się wytknąć taki czy inny błąd lub babol. No ale wygrana to wygrana.
Natomiast zastanawiam się nad wznowieniem czarnej listy panów sędziów, bo to co z Jagą zaczęli ostatnio wyprawiać, przestaje być zabawne. W sytuacjach, kiedy Jagiellonia przegrywa mecze na własne życzenie, sędziowie wtrącają się niewiele. Ale gorzej, gdy Jaga zaczyna grać lepiej. Wtedy natychmiast trzej „sprawiedliwi” dopilnowują, aby Żółto-Czerwonym nie przewróciło się w głowach i aby nie wychylili się zbyt mocno z wyznaczonej dla nich „dolnej strefy stanów niskich”. Wszystko musi być pod kontrolą.
Nie czarujmy się. Słaba pozycja Jagiellonii w tabeli i niewielki dorobek punktowy to zasługa nie tylko piłkarzy, ale też i panów sędziów. Oto bardziej istotne z ich popisów.
W pierwszej kolejce jeden punkt urwał Jadze sędzia Jarosław Przybył (Kluczbork), gdyż zamiast 3:2 dla Korony, powinno być 2:2.
W dziesiątej kolejce Jagiellonia przegrała z Pogonią Szczecin 1:2, choć obydwa gole Pogoń zdobyła co prawda wbrew przepisom, ale zgodnie z widzimisię sędziego Tomasza Kwiatkowskiego (Warszawa). Wynik powinien być 1:0 dla Jagi.
W kolejce dziewiętnastej pan Kwiatkowski ponownie sędziował mecz Jagi, tym razem z Górnikiem Zabrze, i w 14. minucie nie podyktował karnego mimo ręki zawodnika Zabrzan w swoim polu karnym (ręki, czy nawet dwóch), a w 21. uznał gola Górnika, mimo że strzelec bramki Skrzypczak sfaulował Tarasovsa w polu karnym. Wynik powinien być 3:2 dla Jagi, a nie odwrotnie.
Kolejka dwudziesta piąta, znów Pogoń Szczecin: sędzia Daniel Stefański (Bydgoszcz) nie dyktuje rzutu karnego dla Jagiellonii za faul Lewandowskiego na Grzelczaku w polu karnym. Powinno być 1:0 dla nas, a nie 0:0.
Natomiast w Gdańsku, w kolejce dwudziestej szóstej sędzia Mariusz Złotek (Stalowa Wola / Motycz Poduchowny) nie odgwizdał faulu Stolarskiego na Cernychu w polu karnym Jagiellonii, nie odgwizdał faulu Chrapka na Maderze w polu karnym Lechii w 58. minucie, i uznał Lechii gola numer pięć strzelonego przez Flavio, choć na pozycji spalonej był Kuświk. W efekcie, zamiast 1:5, mogło być nawet 3:3.
Zaś w kolejce dwudziestej siódmej nasza defensywa na szczęście była na tyle silna, że Górnik Łęczna nie dał rady strzelić gola, i to uratowało nasz zespół przed wypaczeniem wyniku przez pomyłki sędziego, którym był znów, jak zły sen, niejaki Kwiatkowski Tomasz (Warszawa). Tym samym Kwiatkowski wyrasta na największego Jagożercę w tym sezonie. A jego błędy w spotkaniu z Górnikiem Łęczna były bardzo irytujące. Wyrzucony dopiero w 66. minucie Jakubik już na samym początku meczu sfaulował Świderskiego i Frankowskiego, bez reakcji. W 37. minucie bezsensowne odgwizdanie nabitej piłką ręki Romanczuka. Popchnięcie Świderskiego przez Božiča, bez reakcji. W 93. minucie niepotrzebne przerwanie akcji zamiast prawa korzyści dla Jagi. Jednak najbardziej wkurzające było zignorowanie ewidentnego faulu Bogusławskiego na Tarasovsie w polu karnym Górnika w 23. minucie, choć Kwiatkowski świetnie wszystko widział, co można stwierdzić na podstawie nagrania, i powinien wskazać na wapno. Chyba, że zamknął oczy.
W sumie, według moich obliczeń (które różnią się od tych prowadzonych przez Weszło w Niewydrukowanej Tabeli), w co najmniej 6 meczach doszło do istotnych pomyłek na niekorzyść, a tylko w jednym na korzyść naszego zespołu. Arbitrzy ukradli Żółto-Czerwonym aż 7-10 punktów, co plasuje nasz zespół na pierwszym miejscu wśród najbardziej pokrzywdzonych przez sędziów zespołów. Zaraz za nami są Ruch Chorzów i Górnik Zabrze. Nasi powinni zajmować teraz jakieś 4-5 miejsce w tabeli z 42-punktowym dorobkiem, bez zawracania sobie głowy spadkiem do drugiej ósemki, czy też spadkiem z ekstraklasy jako takiej.
Ostro sędziom dał popalić trener Cracovii Jacek Zieliński pod koniec meczu z Legią. Te same słowa śmiało mógłby powtórzyć trener Jagiellonii Michał Probierz.
W ciągu dwóch lat ma powstać system weryfikacji wideo meczów piłki nożnej, podobnie jak działa to już w siatkówce. Może taka kontrola ukróci wreszcie czarne praktyki panów w czarnych spodenkach, na czym z pewnością wygra Jagiellonia, która najczęściej i najwięcej dostaje w dupę od sędziów, a przegrają inne zespoły, tak hołubione przez wyżej wymienionych.
Czop
Do Jago Holika: I tak właśnie miałem napisać. Już uzupełnione.
0:4
-:-