Nikt nie spodziewał się takiego przebiegu meczu, nikt nie miał na uwadze tego, że wróci stara, silna, konsekwentna Jagiellonia grająca bez udziwień i z kontry. W 26 minucie zamieszanie w polu karnym po uderzeniu Łukasza Burligi wykorzystał Igors Tarasovs, który w pięknym stylu czubkiem głowy przelobował Jasmina Burica, i połowa zespołu zakołysała w intencji nowonarodzonej córki Piotra Tomasika o imieniu Ines. 39 minuta to niestety dla przeciwnika, a stety dla nas karny, którego nie było. Nikt jednak za 5 lat nie będzie o tej sytuacji pamiętał, a liczyć będą się zdobyte trzy punkty.
Piotrek Tomasik bezbłędnie i na luzie wykorzystał karnego dorzucając kolejny prezent do wora dla Ines, a Jagiellonia dowiozła dwubramkową przewagę do przerwy.
Zapis relacji live kiedy kulturalnie klikniesz!
Napięcie, stres, festiwal strzelania w trybuny i niezmordowany Jacek Góralski, który prawdopodobnie nadal odbiera piłki przy Bułgarskiej mimo, że u mnie na zegarku 21:13, a w Poznaniu dawno zgaszono jupitery. Do tragicznego pudła Fedora Cernycha z początku spotkania swoje dołożył Świder. Był on jednak o wiele dalej od bramki, a z prawej strony głośno dyszał Tetteh, więc było mu zwyczajnie ciężej, a dla Fedora była to druga tego typu sytuacja w odstępnie 2 tygodni, ale nie ma co oceniać zwycięzców!
W końcówce z nerwów nie wytrzymał Pawłowski i myślał, że sprowokuje Świdra na coś więcej niż żółta kartka, a za takie chamskie pstrykanie po twarzy sam powinien dostać przynajmniej reprymendę od sędziego. Mariusz Złotek sprawiał jednak w niedzielne popołudnie wrażenie człowieka, który zbytnio nie wiedział co się wokół niego dzieje, więc obserwator PZPN nie pozostawi na nim suchej nitki.
Maciej Rogowski.
1:1