MaciekR | 27 Października 2015 g. 16:04 | Aktualizacja: 28 Października 2015 g. 16:47
Jest słabo i to powie i zauważy każdy. Trzeba tylko zadać sobie i wszystkim pytanie dlaczego? Dlaczego przegrywamy, dlaczego jesteśmy tak słabi? Odpowiedź jak zawsze w cyferkach, a cyferki oczywiście w statystykach.
1. Kryzys (już nie tylko) skuteczności.

O tym, że skuteczność była nasza bolączką wierni czytelnicy naszej strony i obserwatorzy Jagiellonii wiedzą nie od dziś. Każdy liczył na przełamanie niskiego stosunku goli do stwarzanych sytuacji, odprawialiśmy modły do wszystkich bóstw, ale niestety nic to nie dało. Na nasze nieszczęście w meczu z Wisłą Kraków stało się coś jeszcze gorszego. Nie dość, że zostaliśmy przez Białą Gwiazdę zdominowani, to dodatkowo stworzyliśmy mało sytuacji. Oczywiście uderzaliśmy na bramkę i coś tam się pod bramka Krakowian działo, ale diametralnie spadła optyczna przyjemność z oglądania Żółto-Czerwonych. Zawiedliśmy cyferkowo praktycznie na każdym kroku. Mieliśmy gorsze posiadanie piłki (
62 do 38), mniej strzałów i strzałów celnych, a co najbardziej razi w oczy nasza celność podań wyniosła tylko 65% przy 80% Wisły. Co trzecie podanie piłkarza Jagiellonii w praktyce było blokowane, albo nie docierało do celu.
2. Zmiana stylu gry?

Początek sezonu wieszczył nową, odmienioną Jagiellonię. W meczach z Termalicą, Górnikiem, czy Ruchem graliśmy zupełnie inną piłkę, potrafiliśmy ją rozegrać, poklepać i przede wszystkim częściej się przy niej utrzymywaliśmy. Od 6 meczy poza spotkaniem z Górnikiem Łęczna, gdzie te posiadanie było minimalnie na nasza korzyść mamy niższe posiadanie piłki niż przeciwnik, co sugeruje, że powoli "cofamy" się do stylu prezentowanego w zeszłym sezonie. Ktoś powie "PANIE ALE TO DOBRZE PRZECIE WYGRYWALIŚMY". No ok w porządku, ale chyba kazdy bierzę pod uwagę to, że drastycznie spadła nam skuteczność, a co pokazywala Barcelona i mówił zawsze Leo Benhakker lepiej mieć piłkę niż jej nie mieć. Ktoś inny powie "PANIE ALE KIM MY MAMY GRAĆ JAK U NAS SAME DREWNA?!". Drewna? Czy ja wiem. Sporo zawodników potrafiących klepać i grać krótko oscyluje obecniew granicach ławki, czy rezerw. Nie wykorzystuje się w tej materii pełnego potencjału takich zawodników jak Mystkowski, Świderski, którzy w połączeniu z Vassilievem dawaliby niesamowity trójkąt. Skąd to wiem? Widać to na treningach i był jakoś na początku sezonu krótki fragment, gdzie trzej piłkarze przez przypadek znaleźli się razem na boisku. Najwidoczniej jednak Trener Probierz stracił wiarę w taki sposób wygrywania meczów, a szkoda. Mocniejszy przeciwnik (Wisła) sprawił też, że co piąte podanie wykonane przez Jagiellończyków w minionym meczu było ponad 34 metrową lagą, albo przerzutem, co tylko podbijało "niesamowitą" skuteczność podań w tym spotkaniu.
3. Kto w końcu lepszy? Straus, czy Tomasik?

Nie mogłem nigdzie znaleźć wspólnego zdjęcia obu Panów, więc wstawiłem jakiś losowych bliźniaków z Laysami. Wiadomo, że umieszczając zdjęcie pojedynczego zawodnika faworyzowałbym go. Obydwaj grają przemiennie, wiec uśrednione statystyki jednego i drugiego są w miarę wymierne w ocenie. Na korzyść Jonatana może działać to, że grał w 5 spotkaniach, a Piotr w 9, ale przyjrzyjmy się cyfrom. Pierwszy aspekt to
defensywa. Tutaj wygrywa Jonek, bo ma średnio
8,1 odbioru na mecz przy 6,8 Tomasika. Pierwszemu daje to 68% skuteczności, a drugiemu 66. Tomasik średnio wybija piłkę
6,7 raza na mecz, a Straus robi to aż 12 razy. Jonek popełnia też minimalnie mniej fauli, ale tutaj liczby są bardzo zbliżone bo wygrywa tutaj statystyką 1,6 do 1,8. Ofensywa? Tutaj aspektów jest wiele. Pierwszy to asysty i tutaj Jonatan wygrywa
2 do 1, a pamiętajmy, że zagrał tylko w 5 spotkaniach! Druga statystyka to celność podań. Tutaj wygrywa Tomasik mając 79% do 58% Jonatana. Strausowi statystykę psują niewątpliwie długie podania. Tylko co trzecie długie podanie dociera do kolegi z drużyny. Tomasik w tej materii robi to celnie w 2 na 3 podania. W krótkich podaniach różnica między dwoma Panami jest ale o wiele mniejsza, bo krótkie podania u Piotrka wahają się między 86 a 88, a Jonka oscylują w granicy 70%. Ostatnia statystyka, którą w tym porównaniu chciałem wziąć pod uwagę, to dośrodkowania w pole karne. Tutaj ilościowo minimalnie wygrywa Straus, mając średnio 1,9 podania w pole karne i 0,7 celnych podań tego typu przy 1,8 i 0,5 Tomasika. Procentowo ten pojedynek wygrywa Jonek z 37% do 28%. Patrząc na te cyferki nie ma co dziwić się, że Trener Probierz ma twardy orzech do zgryzienia.
4. Czy Frankowski jest aż tak słaby, aby wieszać na nim psy?

Przemek nigdy w swojej karierze nie wzbił się na wyżyny futbolowego rzemiosła, to fakt niezaprzeczalny. Nie miał jeszcze w kilku sezonach swojej gry w Ekstraklasie kilkunastu asyst i bramek, ale nie zapomnijmy, że ma dopiero 21 lat. Co najważniejsze statystycznie na tle "młodych i perspektywicznych" kolegów z drużyny takich jak Mackiewicz, czy Świderski nie wypadał blado. Weźmy jednak pod lupę 1/3 obecnego sezonu. Co za nim przemawia a co nie za bardzo? Załóżmy, że nie bierzemy meczu z Kruoją pod uwagę, bo malkontenci zaraz zaczną narzekać, że każdy by im strzelił, a jedną z bramek litewski golkiper wrzucił sobie sam. Pod tym kątem Frankowski jest
trzecim(!) strzelcem naszej drużyny. Ponad nim są tylko ciągnący w tym sezonie ofensywę
Vassiliev i Grzelczak. Tym co narzekają na jakość bramek proponuję zatrudnić się w Ekstraklasowym klubie i strzelić chociaż jedną. Bramki to bramki i tutaj nie ma się do czego przyczepić. Druga rzecz bardzo ważna jak na pomocnika i piłkarza ofensywnego to celność podań i tutaj kolejne zaskoczenie dla narzekaczy.
Frankowski ma najwyższy procent celnych podań ze wszystkich wiodących graczy ofensywnych w naszej ekipie! Ze średnią 71,3% wyprzedza nawet Vassilieva, który tych procentów ma tylko 68. To drugi fakt z którym ciężko dyskutować. Bardzo słabo wypadają dośrodkowania Franka, bo tutaj procent wynosi jedynie 12, ale wynika to z małego zaangażowania w ten element zawodników na ofensywnych skrzydłach i przeniesienia ciężaru na bocznych obrońców. Do czego można się przyczepić? Do defensywy. Frankowski ma tylko
24% skuteczności odbiorów, średnio 1,5 wybicia na mecz i wygrywa średnio
8,4 pojedynki na spotkanie. Jakie wnioski z tego płyną? Nawet jeśli dokonania w defensywie przyćmiewają pozytywne ofensywne statystyki (poza strzałami), to wciąż Przemek wpisuje się raczej w przeciętne dokonania całego składu (poza Vassilievem i Grzelczakiem) i wieszanie na nim psów jest moim zdaniem nad wyraz, ale to tylko moje zdanie i jako kibic Jagiellonii życzę mu więcej bramek i asyst.
Maciej Rogowski