1. Jeeeeees...ehh.
Nie ma chyba większego sensu pisać jakie były oczekiwania na ten mecz, co obie drużyny sobie postanowiły i na co czekali kibice w Białymstoku. Każdy rozsądny człowiek wiedział jednak, że Wisła to nie Kruoja, a Biała Gwiazda potrafi spuścić lanie. Wiedział również, że złej passy przy takiej dyspozycji nie da się od tak odwrócić magiczną różdżką. Trener Probierz po raz pierwszy nie zaskoczył aż tak bardzo składem. Do pierwszej 11-stki wrócił Straus, Tarasovs i Cernych, a do rezerw został przesunięty Alvarinho. Uhahanych hejterów muszę niestety zasmucić. Przemek Frankowski nabawił się kontuzji i to była jedyna przyczyna jego absencji w meczu z Białą Gwiazdą. Trener Moskal również lekko zaszalał. Sprawdziło się jego gdybanie na temat ewentualnego wstawienia wszystkich defensorów. W linii obrony zagrała czwórka z meczu z Termalicą, a wracający po absencji kartkowej Burliga zagrał na skrzydle, ofensywniej niż zwykle.
Sam mecz wyglądał od samego początku o wiele gorzej niż ostatnie potyczki Żółto-Czerwonych. Pytanie, czy to kwestia klasy przeciwnika, czy spadającej formy. Bardzo rzadko operowaliśmy piłką, a jeśli już to były to wybicia i kontrataki, nie stwarzaliśmy sytuacji podbramkowych, a dwa razy w akcji sam na sam sytuację ratował Drągowski. Aż tu nagle przyszla 23 minuta, stały fragment gry, dośrodkowanie Vassilieva i drugą bramkę w barwach Jagiellonii zdobył Igors Tarasovs. Szok, niedowierzanie, euforia i... nagle znikąd w polu karnym fauluje Modelski, a karnego na gola szybko zamienia Brożek. Spiker nie zdążył zakomunikować prowadzenia, a cały stadion obszedł smęt. Obraz gry nie zmienił się do końca pierwszej połowy. Uwagę przykuła jednak interwencja sędziego, który moim zdaniem powinien pokazać Guzmicsowi czerwoną kartkę. Grzelczak bez cienia wątpliwości wychodził w opisywanej sytuacji na czystą pozycję. Nie padał w polu karnym, ale gdyby nie ta interwencja, to z pewnością umieściłby piłkę w siatce. Dramaturgii dyspozycji dodawał fakt, że w całej pierwszej połowie wymieniliśmy ZALEDWIE 78 PODAŃ, Z CZEGO TYLKO 48 CELNYCH!!! Panowie piłkarze z całym szacunkiem, ale w porównaniu do tego, co widzieliśmy na początku sezonu to jest dramat. Chociaż dramat dopiero miał nastąpić.
2. Wisła z mopsa w bulteriera.
No dobra zapomniałem tryb mopsa Wisła wrzuciła jeszcze w końcówce pierwszej połowy, kiedy to bodajże Guzmics minął się z piłką i z ostrego kąta uderzał Madera. Krakowianie przez pierwsze 15 minut drugiej części meczu sprawiali wrażenie zagubionych piesków. Snuli się po boisku, a bardzo słabi tego dnia Białostoczanie na luzie przenosili ciężar gry, rozgrywali piłkę i stwarzali mało groźne, ale jednak sytuacje. Muszę przyznać uwierzyłem wtedy w 3 punkty. Nie wiem jakim cudem, ale uwierzyłem. Szkoda, że wiara nie uczyniła w tym wypadku cudów, bo w 62 minucie z defensywą zabawił się trójkąt Brożek - Burliga - Jankowski, a ten ostatni nie dał szans Drągowskiemu. Wisła wyszła na jednobramkowe prowadzenie. Cała drużyna wyszła trochę wyżej, bo w zasadzie nie mieliśmy nic do stracenia, ale na nic się to zdało, bo Biała Gwiazda zanotowała trzeciego gonga prosto po rzucie rożnym i tutaj znowu zastanawiam się nad prawidłowością ustawienia Drążka (wybacz mi Bartku, ale chciałbym abyś grał w przyszłości w wielkim klubie dlatego czepiam się pierdół). Czy Drągu nie powinien stać o pół kroku do przodu?
Sami to oceńcie, bo nie jestem osobiście trenerem bramkarzy, ale nawet jesli klasyfikujemy to w kategoriach błędu to przy 2 brilliant save'ach jeden błąd daje +1 i w praktyce nie można mieć do niego racjonalnych pretensji. Czwarta bramka dla Wisły to już klasycznie odsłonięta obrona przez przesunięcie do przodu całej jedenastki i szczęśliwy farfocel Wilde'a Donalda, bo nie sądze, że chciał strzelić nie dość, że byle jak, to do tego po ziemi w środek i bardzo lekko. Koniec meczu. 1:4.
3. Czego się dowiedzieliśmy?
- Przez oddanie się do dyspozycji zarządu nie mamy pojęcia co z rana stanie się z trenerem Probierzem
- W tamtym sezonie nie mieliśmy sytuacji, a mieliśmy skuteczność. Na poczatku obecnego sezonu były sytuacje, a brakło skuteczności. W tym momencie nie mamy ani jednego, ani drugiego.
- Cernych się na ten moment nie spłaca.
- Drągowski to wciąż topowy bramkarz Ekstraklasy.
4. Podsumowanie
Maciej Rogowski
0:4
-:-