"Jagiellońskie Konklawe", Dzień 12.
Dżacek | 1 Lutego 2015 g. 11:14
Dlaczego właśnie Hajto???
Rok temu w styczniu wszyscy chyba zastanawialiśmy się po zwolnieniu Czesława Michniewicza dlaczego wybór Zarządu Jagiellonii był taki, że Trener naszego zespołu zostanie Tomasz Hajto - człowiek wówczas bez licencji trenerskiej uprawniającej do samodzielnego prowadzenia drużyny Ekstraklasy. Owszem, za nim szła jego bogata przeszłość piłkarska i doświadczenie zdobyte na europejskich boiskach. Niemniej jednak, mimo wielu zapytań, które gdzieś tam w naszych głowach się tliły i nas nurtowały, pogodziliśmy się szybko z tym wyborem. Uwierzyliśmy nawet, że z tym piłkarskim potencjałem jaki w sobie ma drużyna Jagiellonii z obecnym wciąż Trenerem możemy spokojnie bić się o miejsca 6-8. Najlepszym tego przykładem niech będzie felieton Czopa „Hajtanie się z Jagą”, który zamieszczony został na naszej stronie w dniu 07. stycznia 2012.
Mijały kolejne okresy przygotowawcze, kolejne rundy w Ekstraklasie i niestety, ale na dzień dzisiejszy, mimo już ponad rocznej pracy z Jagiellonią nie widać odbitego nawet palca z ręki T.H. na grze naszego pierwszego zespołu. Dalej jesteśmy świadkami dziwnych doświadczeń w ustawieniach zespołu, roszad na pozycjach poszczególnych zawodników, nie ma wciąż żadnej stabilizacji. Ciągła huśtawka.
Wszyscy na dziś dzień jesteśmy jednak znacznie mądrzejsi jak patrzymy na ten kilkunastomiesięczny czas „Hajtania się z Jagą”. W kolejnym dniu naszego Konklawe chcielibyśmy zadać pytanie: Dlaczego wybór padł właśnie na Tomasza Hajto?
Czy włodarze naszego klubu kierowali się przy wyborze nowego trenera dla Jagiellonii tylko nazwiskiem? Obserwując dokonania T.Hajto dochodzę do wniosku, że chyba tak, bo pod względem umiejętności prowadzenia zespołu nie miał ten człowiek w swoim CV żadnego wpisu.
Dlaczego wówczas, kiedy zapadła decyzja, by zatrudnić w Jagiellonii szkoleniowca na dorobku nie pomyślano o ludziach związanych z naszym klubem, miastem, regionem? Również młodych, również ambitnych i pałających wielką chęcią nowych, większych wyzwań? Czyżbyśmy nie mieli u siebie takowych?
Mieliśmy i to kilku.
Pierwszy z nich to Artur Woroniecki.
To on doprowadził w 2011 roku naszych Juniorów Starszych do Mistrzostwa Polski. To spod jego skrzydeł weszli w dorosłą piłkę min. Porębski, Józefiak, Arłukowicz, Szóstko, Mackiewicz, Zapolnik, Kądzior czy też Janek Pawłowski. W takim momencie, w jakim znalazła się Jagiellonia w grudniu 2011, chcąc dać szansę jakiemuś trenerowi to właśnie Woroniecki był jak najbardziej naturalnym kandydatem. Znał tych najlepszych w tym roczniku Juniorów w Polsce od podszewki, niemalże jak swoich synów. Wiedział jak ich prowadzić, na co każdego z nich stać. Niestety, Trenera Woronieckiego nie ma już w klubie a z tych zdolnych, „złotych” juniorów ostał nam się jedynie Tomek Porębski.
Drugą naturalną wydawać by się zdawało kandydaturą młodego szkoleniowca związanego z naszym klubem była osoba Wojciecha Kobeszko.
Najskuteczniejszy w historii strzelec naszego zespołu prowadził z powodzeniem zespół Młodej Ekstraklasy. Pomiędzy nim a młodymi Jagiellończykami, którzy czuli się naturalnym zapleczem dla pierwszego zespołu widać było wyraźną chemię. Znajdźcie mi proszę choćby jednego z jego podopiecznych, który by powiedział o Wojtku choćby jedno złe słowo. Sam „Kobi” do swej pracy podchodził z ogromnym zaangażowaniem, on też nie udzielił nikomu żadnej wypowiedzi, w której by wytykał palcami któremuś z podopiecznych jego złe zachowania na boisku. Wszystko zostawało w szatni i pomiędzy zainteresowanymi w tej współpracy trener – piłkarze. Dlaczego po raz drugi Jagiellonia odwróciła się od jednej z największych swych postaci w historii w tak łatwy sposób?
Jeśli Ci dwaj wyżej wymienieni nie „leżeli” naszemu Zarządowi, to dlaczego nie pomyślano o innych byłych piłkarzach, którzy „Jotkę” zawsze mieli i będą mieć w sercu?
Myślę tu o Krzysztofie Zalewskim, który z powodzeniem prowadzi Olimpię Zambrów, czy też Jacku Markiewiczu robiącym dobrą robotę w Dębie Dąbrowa Białostocka. Obaj słynęli na boisku z zadziornego charakteru i mogli swój temperament skutecznie przenieść na grę Jagiellonii, coś na styl Trenera Ojrzyńskiego, który dostał szansę od Korony i z niej skwapliwie korzysta.
Czy nie można było dać szansę dla swoich ludzi zamiast ściągać z gór, czy skądkolwiek indziej gościa, który miał jedynie bardziej znane nazwisko od naszych lokalnych bohaterów i był od nich bardziej znanym piłkarzem?
A dlaczego nie mógłby nim być np. Mirosław Dymek, który zbierał pochlebne recenzje za czasów swej pracy w ŁKS Łomża?
Myślę, że oni wszyscy daliby się pokroić za dobre wyniki Jagiellonii, porażki i niepowodzenia byłyby dla nich traumą i motywacją do jeszcze lepszej i bardziej efektywnej pracy.
Dlaczego więc Hajto?
Dochodzę do wniosku, że chyba dlatego, iż ciężko by było naszemu Zarządowi przez lokalną zawiść płacić większe pieniądze za prowadzenie zespołu dla ludzi związanych z Jagiellonią od dziecka. Może i pomyśleli przez chwilę o powyższych osobach, ale zaraz druga myśl dochodziła do głosu, że przecież jak to mamy płacić dobre pieniądze dla wychowanka Jagiellonii? Przecież on jak ma Jotkę w sercu powinien pracować dla nas niemalże za darmo! Głupie te moje wymysły nieprawdaż? Ale nic nie poradzę, że takowe przychodzą mi do głowy obserwując i analizując tą całą sytuację.
A może ktoś ode mnie będzie mądrzejszy i oświeci mnie, dlaczego chcąc zatrudnić młodego szkoleniowca „na dorobku” nasz Zarząd postawił na Hajto zamiast na Woronieckiego, Kobeszko, Zalewskiego, Markiewicza, Dymka czy też kogokolwiek innego, związanego od dziecka z naszym klubem, identyfikującym się z nim i mającym jego dobro za swoje?
Dlaczego wybór padł na Hajto???