Dżacek | 1 Lutego 2015 g. 11:14
Nasi kochani piłkarze! Pamiętacie tą oprawę, po której tak się na nas kibiców obraziliście? Teraz też się obrazicie? Jak będziecie tłumaczyć to, jak dziś zhańbiliście nasz klub, nasz herb, który nosicie na piersi, nasze miasto i nas samych, którzy się nazywamy kibicami tej błazenady...
którą dziś nam zafundowaliście!
Dziś zainaugurowaliśmy rozgrywki o Puchar Polski i je także zakończyliśmy! Zdobywca tego trofeum sprzed dwóch edycji Jagiellonia Białystok udała się na Opolszczyznę, do dalekich Zdzieszowic a ich rywalem była miejscowa, piąta obecnie drużyna II ligi - Ruch.
Po porażce ligowej w piątek z Lechem w Poznaniu podopieczni Czesława Michniewicza przenieśli się do ośrodka piłkarskiego w Grodzisku Wielkopolskim, gdzie przygotowywali się do dzisiejszego spotkania. Wczoraj autokar z Żółto-Czerwonymi zameldował się w Kędzierzynie-Koźlu i po spędzonej nocy w tej miejscowości zawitał dziś z Zdzieszowicach. W Grodzisku pozostali trzej piłkarze naszej drużyny narzekający na urazy po spotkaniu ligowym. Tomasza Frankowskiego, Lukę Pejovica i Grzegorza Bartczaka zastąpią dziś w kadrze meczowej Marcin Burkhardt, Merab Gigauri i Maycon.
Mając takiego rywala nie wypadało Jagiellonii odpadać z rozgrywek pucharowych już w tak wczesnym stadium. Nie miało prawa mieć miejsca lekceważenie przeciwnika, trzeba wyjść na boisku i zaprezentować pełnię swych umiejętności. Mieliśmy nadzieję, że tak się stanie i nasi piłkarze nie wezmą przykładu z Lechii Gdańsk, która wczoraj skompromitowała się w Limanowej, a jednak postanowili to zrobić!
Oba zespoły rozpoczęły mecz w następującym zestawieniu:
Jagiellonia:
Baran - Norambuena, Skerla, Cionek, Mido - Cetkovic (53.Makuszewski), Hermes, Canas (46.Burkhardt), Seratlic (46.Kupisz) - Tymiński - Plizga;
Ruch:
Feć - Bella, Bachor, Drąg, Polak - Kiliński (72.Rychlewicz), Kapłon, Bukowiec, T.Damrat (41.Juszczak), Ł.Damrat - Kasprzyk (87.Bobiński).
Bramki: Bukowiec'51'78, Ł.Damrat'52 / Kupisz'65
Żółte kartki: Polak / Cetkovic, Plizga
Czerwona Kartka: Plizga (za dwie żółte)
Sędziuje: Piotr Wasielewski (Kalisz)
Widzów: 1.500 (w tym 50 przyjezdnych)
Pojedynek drużyny, która reprezentowała nasz kraj w europejskich pucharach z typowym II-ligowym średniakiem rozpoczął się dość spokojnie. Dopiero po sześciu minutach gry widownia miała okazję zobaczyć pierwszą ciekawą akcję. Dawid Plizga wyszedł na sytuację sam na sam, ale lobując bramkarza Ruchu przerzucił piłkę nad poprzeczką. Znacznie groźniej zrewanżowali się nam gospodarze niecałą minutę później. Bukowiec zdecydował się na strzał z dystansu, ale zabrakło mu kilku centymetrów do pokonania Barana, bowiem naszego bramkarza wsparła poprzeczka strzeżonej przez niego bramki. Bardziej ambitnie i walecznie do tego spotkania podeszli II-ligowcy, czego można było się spodziewać, jednak przez długi okres czasu nie potrafili znaleźć sposobu na naszą formację obronną. Jagiellonii to przychodziło znacznie łatwiej, ale zbytnim zagrożeniem nie można tego nazwać. W 22. minucie próbował uderzać z dystansu Tymiński, ale mimo rykoszetu pewnie interweniował Feć. Bliski zdobycia bramki głową w 30 minucie pojedynku był Cionek, niestety po dośrodkowaniu z rzutu wolnego minimalnie się pomylił. Dziesięć minut później próbował uderzać zza pola karnego Seratlic, ale nie było to uderzenie, które mogłoby zaskoczyć bramkarza gospodarzy. W ostatnich minutach pierwszej części gry do głosu doszli piłkarze Ruchu. Śmiało mogliśmy stracić bramkę w 41. minucie, kiedy to dwukrotnie w ciągu kilku sekund przed szansą stanął Kasprzyk. Pierwsze jego uderzenie obronił Baran, przy dobitce piłka przeszła tuż obok naszej bramki. Bez bramek więc zakończyła się pierwsza połowa pojedynku Jagiellonii w Zdzieszowicach z Ruchem. Niestety, gramy w trochę przemeblowanym składzie, z sześcioma pomocnikami i bez żadnego nominalnego napastnika. Nie stwarzamy wielu dogodnych sytuacji i trudno uznać ten remisowy rezultat za niespodziankę. Może różnicę zrobią wprowadzeni na drugą część gry Burkhardt i Kupisz, którzy zamienili słabiutko się prezentujących Seratlica i Canasa...
Od 49. minuty Jagiellończycy zostali zdominowani przez II-ligowców. W tej właśnie minucie zakotłowało się pod naszą bramką, groźne uderzenie głową jednego z graczy gospodarzy obronił Baran, po chwili piłka wpadła do naszej siatki po dobitce, ale sędziowie odgwizdali pozycję spaloną. Nie minęło 120 sekund, a Cionek oddaje piłkę rywalowi, ten ogrywa na skrzydle z dziecinną łatwością Mido, dośrodkowuje a zupełnie niepilnowany w naszym polu karnym Bukowiec otwiera wynik tego meczu. Rozpoczynamy grę od środka boiska i co? Piłkę przechwytują gospodarze, Bukowiec zagrywa do Łukasza Damrata, a ten podwyższa wynik na 2:0. Przepraszam bardzo, ale z kim my gramy? Nasi kibice przebyli tak daleką drogę by wesprzeć w środku tygodnia naszych piłkarzy, a oni nawet za swą godną płacę nie mają zamiaru powalczyć z amatorami. W 53. minucie kolejnego beznadziejnego na boisku Jagiellończyka w osobie Cetkovica zmienia Makuszewski. Więcej zmian nie mamy. Próbujemy się odgryźć w 54. minucie, jednak Skerla uderza nad poprzeczką z siódmego metra. Czas upływał, a nieporadność naszych piłkarzy raziła jak pioruny w największą burzę. Dowodem tego było chociażby tragiczne uderzenie Kupisza po rzucie rożnym. Minutę po swym kiksie Tomek jednak umieszcza piłkę w siatce i 25. minut przed zakończeniem spotkania zmniejszamy (o zgrozo, jak to brzmi!) rozmiary porażki z II-ligowcem. W 68. minucie meczu Norambuena jest faulowany na linii bocznej pola karnego Ruchu, po rozegraniu rzutu wolnego przez Burkhardta minutę później Plizga uderza z bliska, ale niestety Feć jakimś cudem obronił jego strzał. Dwie minuty później to Ruch ma rzut wolny, po którym Baran kapitalną interwencją wybija piłkę na rzut rożny. Po jej odzyskaniu i szybkim naszym kontrataku Feć ponownie świetnie interweniuje, tym razem po strzale Makuszewskiego. W 78.minucie kapitalnym uderzeniem popisuje się ponownie w tym meczu Bukowiec i przegrywamy z II-ligowcem(!!!) 1:3. W 80. minucie Mido sam znajduje się w polu karnym gospodarzy i uderza z 11. metra kilkanaście metrów nad ich bramką! W 82. minucie Kupisz uderza obok bramki Ruchu. Dokładnie dwie ostatnie minuty regulaminowego czasu gry Jagiellonia tylko naciskała w tym meczu gospodarzy. Sześć minut doliczonego czasu także upłynęło i zostaliśmy rozgromieni przez amatorów z II ligi i mieścinki wielkości Wasilkowa!
Jak dzieci we mgle...
Zero ambicji...
Zero chęci...
WSTYD...
HAŃBA...
KOMPROMITACJA...
UPOKORZENIE...
POŚMIEWISKO...
Takiego wstydu, jakim doświadczają nas nasze piłkarzyki w tym roku nie przeżyłem chyba od czasu spadku do IV ligi. Za co oni zarabiają swoje pieniądze? Może czas na kary finansowe i to bardzo dotkliwe???