Morf | 1 Lutego 2015 g. 11:14
Jagiellonia przed dzisiejszą ostatnią kolejką zajmowała siódmą lokatę w lidze. Po dzisiejszym spotkaniu zajmujemy ostatecznie jedenaste miejsce. Dlaczego tak się stało? Z prostej przyczyny. Po pierwsze w grze na stadionie Lechii zabrakło jakiejkolwiek ochoty na to aby zwyciężyć cienką jak dupa węża Lechię (przed meczem z Jagą zdobyła jedynie osiem punktów na wiosnę). Lechia dzisiaj stworzyła półtora okazji do zdobycia bramki a zdobyła dwa gole.
Po raz kolejny zagrał Mido, który też po raz kolejny udowodnił że jest nazbyt elektryczny i szybko łapie kartki i w konsekwencji wylatuje z boiska osłabiając zespół. Za chwilę na boisku pojawiła się zmiana i zamiast Franka Lewczuk grał w środku obrony. Kolejny zawodnik, który na tej pozycji się nie sprawdza. Z resztą drugi gol to jego „zasługa”. W dalszej części meczu za Bruno na boisku przy 0:2 na boisku pojawił się kolejny as ze stajni trenera – Paweł Zawistowski. No ludzie, albo gramy całkowicie rezerwowym składem albo gramy na poważnie w Gdańsku. A to co dzisiaj widzieliśmy to taki jakiś żart. Wszystkie zespoły, które miały coś do ugrania walczyły oprócz Jagiellonii
Mido bądź Lewczuk w obronie. Obaj nie spełnili pokładanych w nich nadziei. Nie dostał szansy Niewulis, który w dzisiejszym meczu mógł zagrać. Mam wielką nadzieje, że takie pogrywanie w kule i na pół gwizdka nie zemści się i za tydzień będziemy się cieszyli. Dzisiaj jest wkurwienie po beznadziejnym meczu z Lechią, który przegraliśmy nie temu, że Lechia grała dobrze, ale temu, że w Jagiellonii wróciły demony przeszłości. Asekuracyjna gra, brak pomysłu na to co się dzieje na boisku, zmiany które potrafią trupowi ciśnienie podnieść w tężejącej krwi. Mam nadzieję, że wszyscy przestaną się bawić i zaczną nas kibiców traktować na poważnie.
Za tydzień gramy z Pogonią Szczecin w arcyważnym, najważniejszym w historii meczu – spotkaniu finałowym o Puchar Polski. Mam nadzieję, że trener przestanie być w końcu minimalistą. Mam nadzieję, że zawodnicy zagrają tak jak umieją, a nie tak jak dzisiaj mieliśmy małą przyjemność okazję oglądać. Można domniemywać, że piłkarze dzisiaj pokazali, że mają za nic kibiców. Dla nich chyba należy się trochę szacunku. Dla tych ludzi, którzy się zapożyczają, żeby oglądać granie albo pseudogranie. Ja rozumiem, że cel główny został osiągnięty, Jagiellonia mimo minusowych punktów utrzymała się w lidze, choć przed sezonem była skazywana na pożarcie. Jednak to nie tłumaczy braku chęci i minimalizmu. Przed meczem obiecuje się walkę, pójście w górę tabeli a później się człowiek tak rozczarowuje jak dzisiaj. Na lewo i prawo w prasie było można przeczytać, że gramy o historyczne miejsce w tabeli i pieniądze. Jednak obiecanki cacanki, a głupiemu radość. Jedziesz 400 km a oglądasz taką padlinę! Taki sam wynik punktowy osiągnęłaby MESA grając w dzisiejszym meczu więc po co było przemęczać i narażać na kontuzje zawodników podstawowej jedenastki???
Po tym meczu oczekuję piłkarskiej złości, boiskowej zemsty za to chu...e spotkanie i minimalizm. Oczekuję rozniesienia Pogoni w finale Pucharu Polski i pokazania kibicom w tym również mnie, że taki opis jak ten powyżej to nieporozumienie.