Pobudka o godzinie 5 rano. Szybkie umycie się, wizyta w sklepie, śniadanie i raz raz na dworzec. Tak się zaczyna 10 czerwca, dzień w którym Jagiellonia podejmuje Zagłębie w Sosnowcu. Juz około 6:30 jestem na dworcu i widać ludzi w żółto-czerwonych barwach. Podjeżdża pociąg i zostało tylko czekać, kiedy otworzą się drzwi. Kilka minut czekania i wszyscy znajdują się w specjalu, który zawozi ponad 200-tu osobową grupę kibiców Jagi do Sosnowca na mecz o wszystko. Kilka minut po 7 ruszamy. Zaczynają się chóralne śpiewy, rozmowy na temat meczu Polska – Ekwador i pozdrowienia dla Janasa:) oraz najważmiejszy temat: Czy Jaga zdoła pokonać Zagłębie?. Kiedy tylko przejeżdżamy przez większą miejscowość, gdzie można spotkać ludzi przez okna specjala wyglądają twarze żółto-czerwonych kibiców, a potem donośnie ryknięcie ... "Jaga, Jaga, Jaga, Jagiellonia..." Dojazd do Warszawy i spotkanie z kibicami Legii, którzy tak jak my wybrali się na mecz Zagłębia z Jagiellonią. My w swoim pociągu wjeżdżamy na Dworzec Centralny, a Legia w pociągu pospiesznym odjeżdża z toru obok do Sosnowca. Oczywiście jak tylko jagielloński specjal wjeżdżał na dworzec niosło się chóralne "Jaga to My" oraz "Tylko Ty..." Do specjala dosiadają się kibice Jagi mieszkający w Warszawie oraz Ci, którzy wracali z Niemiec. Dalej droga mija na odsypianiu tych godzin, które zostały poświęcone na mecz Polski z Ekwadorem na Mundialu. Po 9 godzinach jazdy osiągamy cel – Sosnowiec. Gorące przywitanie śpiewami Sosnowca i panów w białych kaskach. 200-tu osobowa grupa kibiców w pszczółkach wyłoniła się z pociągu i została przeprowadzona tunelem, w którym "Tylko Ty..." było takie głośne i donosne, że całe miasto musiało wiedzieć o przyjeździe kibiców z Białegostoku. Wsiadamy do autobusów komunikacji miejskiej i robimy to co umiemy najlepiej... tańczymy "Kalinke!" :). W drodze na stadion pod eskortą policji, w autobusach panuje wesoła atmosfera. Pod stadionem jesteśmy półtorej godziny przed meczem. Dokładne przeszukanie każdego kibica, nagranie jego twarzy na policyjnej kamerze i możemy wchodzić do klatki. Fani Zagłębia nie pokazali wielkiego poziomu witając zarówno nas kibiców jak i piłkarzy Jagiellonii gwizdami. Już godzinę przed meczem kibice Zagłębia pokazują swoją siłę dopingu lecz nie koniecznie wychodzi im to wyśmienicie. Z gardeł około 4 tys. sympatyków Zagłębia dochodzi głośne lecz nie wyraźne „Zagłebie Sosnowiec”. Kiedy tylko skończyli śpiewać my pokazujemy swoje możliwości głośnym „BKS, BKS, BKS...”. Po chwili docierają do nas gwizdy kibiców z Sosnowca co nas cieszy, gdyż jesteśmy słyszalni na stadionie :). Jeszcze kilka razy BKS, BKS, BKS... najlepsze co mamy "Tylko Ty..." i czekamy do rozpoczęcia meczu. Ultrasi wywieszają dwie flagi „Niezależnie co się zdarzy Jaga wita gospodarzy” oraz Bialystok na biało-czerwonej kracie. Pierwsza flaga musiała się spodobać kibicom Zagłębia, gdyż po jej zaczepieniu na płocie zaczęli bić brawa. Mija półtorej godziny od przybycia na stadion i zaczyna się główny cel podróży.... mecz Zagłębia Sosnowiec z Jagiellonią Białystok. Jako, że nie jesteśmy w stanie przekrzyczeć wypełnionego po brzegi stadionu, korzystamy z przerw w ich dopingu i pokazujemy jak dopinguje Białystok. Już w pierwszych sekundach meczu fani z Białegostoku łapią się za głowy, gdyż dogodną sytuację zmarnował
Ernest Konon. Przez pierwsze 20 minut takich sytuacji Jaga miała bardzo dużo i po każdej z gardeł kibiców przyjezdnych wyłania się "BKS, BKS, BKS..." Doping z naszej strony cały czas był prowadzony. Na trybunach widać było święto w Sosnowcu wszyscy na biało i każdy wspiera zespół. Fani Jagiellonii nie mogą się nadziwić grą swej drużyny, tak ładnie już dwano nie grała. Zostaje to udokumentowane w 37 minucie, kiedy to strzał głową oddaje
Michał Treciakiewicz i zamienia go na gola. Atmosfera w sektorze gości po tej akcji jest nie do opisania. Każdy rzuca się każdemu w ramiona, każdy krzyczy "BKS, BKS, BKS", które jest najbardziej donośne, każdy się cieszy jak małe dziecko, każdy tańczy Kalinkę, a to dlatego że w tym momencie Jagiellonia jest w upragnionych barażach. Natomiast kibice Zagłebie momentalnie ucichli. Przez osatanie 10 minut pierwszej połowy z sektora gości donosił się gorący doping, odśpiewanie "Tylko Ty" w 200 osób i przekrzyczenie 6,5 tys. kibiców Zagłębia było trudne lecz nam się udało. W ostanich sekundach przed gwizdkiem sędziego, który miałby skończyć pierwszą odsłonę spotkania, ponownie złapliśmy się za głowy i patrzyliśmy z niedowierzaniem na boisko. Jeden z zawodników Jagiellonii uderzał na bramkę Zagłebia i każdy widział tą piłkę w bramce..... ale na drodze do bramki stanął "Tomek Moskal", który zablokował ten strzał i zamiast 0:2 pierwsza połowa skończyła się 0:1. Przerwa spotkania mijała na rozmowach o tym co się działo na boisku i zbieraniu sił, aby dopingować Jagę w drugiej połowie. Druga połowa zaczęła się od ataków Zagłebie przez które momentami aż serce przestawało mi pikać. Ale cały czas wspieraliśmy Jagę dopingiem. Najgorsze co spotkało nas podczas wyjazdu stało się w 76. minucie spotkania. Zagłębie wyrównało. U nas na sektorze smutek, niedowierzanie, rozpacz. A na trybunach Zagłębia wielka radość, wielki ryk, odpalenie rac. Jednak my nie poddaliśmy się, cały czas wierzyliśmy i doping z naszej strony mimo, że ne słyszalny poprzez to co się działo na sektorze kibiców miejscowych, był prowadzony i wspieraliśmy naszych zawodników. Radość Zagłębia trwała 5 minut, po tym czasie niemożliwe stało się faktem, Jaga ponownie wychodzi na prowadzenie! Za sprawą
Wojtka Kobeszki, który nie strzelał cały sezon teraz strzelił najważniejszą bramkę sezonu, dającą nam baraże. Trybuny na stadionie zacichły momentalnie. A to co się działo u nas w klatce trzeba przeżyć, żeby odczuć tą atmosferę. Cała klatka szalała! Mi osobiście chciało się tylko biegać i krzyczeć "BKS, BKS, BKS..." jednak to nie tylko mi, bo cały nasz sektor biegał, śpiewał, tańczył, każdy rzucał się każdemu w ramiona, każdy ponownie zatańczył "Kalinkę", każdy zaśpiewał donośnym głosem "Tylko Ty....", które było słyszalne na całym stadionie. Doping do końca meczu u nas był naprawdę na wysokim poziomie jak na taką liczbę. Kibice Zagłębia podłamali się i chyba stracili wiarę, gdyż już mało kiedy było ich słychać. Ostatnie 5 minut spotkania dla każdego kibica Jagi, było na pewno najdłuższymi minutami w jego życiu. Patrząc na zegar (na którym Jagiellonia zostało napisane przez jedno „l”) niby minuty się zmieniały, ale dla mnie za wolno. Po końcowym gwizdku było już słychać tylko kibiców Jagi. Ta radośc nie jest do opisania, wszyscy cieszyli się jak małe dzieci to trzeba było przeżyć na żywo – Jaga w barażach. Po zakończeniu meczu podbiegli do nas piłkarze, na których twarzach było widać zmęczenie i radość. Kiedy czekaliśmy na wyjście z klatki, które trwało półtorej godziny niepodziewanie przed naszym sektorem pojawił się uszczęśliwiony do granic możliwości
OLO. Kiedy już mogliśmy wyjść z sektora i wejść do autobusów jeden z policjantów powiedział zdanie, które zapamiętałem i mnie rozbawiło „tylko panowie nie skaczcie w tych autobusach, bo jak się rozp**** to będziecie iść na dworzec”. Obyło się bez skakania. Po dotarciu na dworzec ponownie w tunelu donośne "Tylko Ty...", ale tym razem to już okazywało radość, że wyjeżdżamy z Sosnowca jako zwycięscy. Jak już tylko weszliśmy do pociągu, każdy znalazł swoje miejsce i zaczął opijać zwycięstwo. Droga powrotna minęła na radosnym śpiewaniu pieśni o Jagiellonii, pozdrawianiu Arki:) oraz nauce pieśni "Słuchaj Jezu jak Cię błaga lud....”. Jednak po kilku godzinach chórlanego śpiewania zmęcznie dało o sobie znać i prawie cały specjal poszedł spać. Warto jeszcze odnotować spotkanie z kibicami Widzewa w Skierniewicach, z którymi zostało wymienione kilka zdań, gratulacji wywalczenia miejsca w barażach i oczywiście śpiewy rozchodzące się na cały dworzec zarówno o Jagiellonii jak i Widzewie. Dziwne miny miało kilku policjantów, którzy to obserwowali około 100 metrów dalej. Powrót do Białegostku odnotowaliśmy o godzienie 4:45.
I tak minął wyjazd na mecz o wszystko do Sosnowca. Podsumowując, Ci co nie pojechali niech żałują, bo jest czego. Atmosfera na stadionie po zdobytych golach i końcowym gwizdku jest bezcenna. I najważniejsze.... w czwartek czeka nas mecz barażowy z Arką Gdynia w Białymstoku, na który wszyscy idą w BARWACH!!!
Tu można zobaczyć galerię z wyjazdu