Przeszlim Odrę, przejdziem Wisłę...
Redakcja | 1 Lutego 2015 g. 11:14
Przed rozpoczęciem meczu zawodnicy i kibice uczcili minutą ciszy pamięć tragicznie zmarłego byłego piłkarza Odry i Górnika, Mirosława Stańka. A ponieważ spotkanie odbywało się 1. sierpnia, dla uczczenia rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego fani odśpiewali Mazurek Dąbrowskiego. Uroczystość tę zakłócił mały incydent, gdy z trybun dał się słyszeć głos jakiegoś nieodpowiedzialnego osobnika, który nie wytrzymał minuty ciszy i wydarł się, że już dosyć. Zaś inny w czasie trwania meczu zabawiał sektor A7 i VIP-ów swoimi nieustannymi głośnymi, ordynarnymi komentarzami. Dwóch „inaczej myślących” na pięć tysięcy luda to i tak procentowo bardzo dobry wynik. Tak, że z naszymi kibicami ogólnie nie jest tak źle, jak nam to niektórzy wrogowie zarzucają, choć prawdą jest, że łyżka dziegciu potrafi zepsuć smak całej beczki miodu.
Sam natomiast sobotni mecz (Jagiellonia-Odra Wodzisław 2:1), jak wszyscy wiedzą, miał dwa oblicza oddzielone przerwą. Pierwszą połowę pominę, chociaż nie było źle. Natomiast w drugiej Tomek Frankowski zdobył swoją 123. bramkę w ekstraklasie i już samodzielnie zajmuje dziesiątą pozycję w klasyfikacji najlepszych strzelców w historii polskiej ligi, wyprzedzając w tym prestiżowym zestawieniu Jerzego Podbrożnego. Frankowi brakuje jeszcze tylko ośmiu bramek, aby dogonić dziewiątego w rankingu najskuteczniejszych piłkarzy polskiej ekstraklasy Fryderyka Scherfkego. Do elitarnego Klubu 100 – zrzeszającego strzelców co najmniej stu bramek – trafił pięć lat temu, 17 października 2004 roku, gdy jako piłkarz Wisły Kraków zdobył gola w meczu z… Odrą Wodzisław.
Tomek Frankowski zaliczył swoje pierwsze trafienie 7 października 1992 roku, będąc zawodnikiem Jagiellonii, w spotkaniu z Szombierkami Bytom, i była to wówczas 51. bramka zdobyta przez Jagę u siebie. Niesamowity przypadek zdarzył, że drugą pięćdziesiątkę zamknął golem nr 100 też Frankowski – czyli ten sam zawodnik, który ją otworzył, choć zdarzenia te dzieli od siebie aż 17 lat! Coś niewiarygodnego.
Gol zdobyty również z Odrą Wodzisław, ale ten ostatni, z 1 sierpnia 2009 roku, został przez wielu dziennikarzy uznany za bramkę kolejki, a przez „Szybką piłkę” TVP wręcz za strzał sezonu, choć ten dopiero się zaczyna. Czyli że – wg „Szybkiej piłki” – nie ma nadziei, aby ktoś w ciągu najbliższych dziesięciu ligowych miesięcy mógł strzelić piękniejszą bramkę. Ja się z tym zdaniem nie zgadzam, ponieważ był to dopiero 196 występ Franka w ekstraklasie, a nie powiedział on jeszcze ostatniego słowa, więc jeśli ktoś może przebić Frankowskiego, to największe na to szanse ma… on sam.
Dotychczas Jaga miała na swoim koncie ogółem 148 strzelonych bramek w najwyższej klasie. W meczu z Odrą Frankowski zdobył bramkę nr 149, a Kamil Grosicki – nr 150! Tym samym Grosik wpisał się na stałe do jubileuszowych statystyk Jagiellonii. Bardzo mi się podobają dwie wypowiedzi Kamila. Pierwsza – to jego odpowiedź na pytanie, jak sobie radzi na boisku: „Po prostu, biorę gościa do boku i jadę z nim!”. Oby ta jazda powtarzała się jak najczęściej. Druga wypowiedź dotyczyła tego, czy Kamil ma żal do Frankowskiego za opinię, iż jeśli nie wykorzysta danej mu przez Jagiellonię szansy piłkarskiej, to okaże się debilem. „On to powiedział dla mojego dobra” – skomentował Grosik. Naprawdę, reakcja godna podziwu. I szacunku.
Relacje pomiędzy młodym, utalentowanym i dobrze zapowiadającym się „kotem”, a „starym wygą” utrzymały się zatem na przyzwoitym poziomie, każdy z nich rozumie swoją rolę w drużynie we właściwy sposób i stara się ją wypełniać, a na efekty nie trzeba było długo czekać. Jeśli ten trend się utrzyma, możemy sobie dużo obiecywać nie tylko po naszym „ataku śmierci”, ale i po całej drużynie.
Media pisały o spotkaniu Jagiellonia-Odra bardzo pozytywnie, wybaczając nawet wielkodusznie Rafałowi Gikiewiczowi jego wpadkę.
Znalazłem jednak wyjątek od tej reguły, bardzo parszywy, w wykonaniu słynnego polskiego bramkarza a ostatnio publicysty z bożej łaski, Jana Tomaszewskiego, który napisał w *Futbolnet.pl: „Sobotnie spotkania przebiegły zgodnie z planem, bo (…) ‘Jaga’ (co było do przewidzenia po ostatnim sukcesie Odry w Białymstoku) zdobyła trzy punkty, pomimo niekorzystnego dla siebie wyniku do przerwy”. Ta podła i nikczemna insynuacja nawiązuje do wiosennej porażki Jagi z Odrą u siebie i odgrzewa paskudną i obraźliwą dla Jagiellonii (jako klubu i zawodników) wersję o rzekomej jagiellońskiej pomocy w utrzymaniu się Odry na koniec ubiegłego sezonu poprzez celowe przegranie meczu.
Widać, że Tomaszewski nie oglądał ani tamtego meczu, ani tego, a pisze takie kretynizmy wyłącznie dlatego, iż pasują mu do jego spiskowej teorii dziejów, którą jest opętany. Tomaszewski widzi gnój wszędzie, w każdej sytuacji i w każdym zdarzeniu, nie potrafiąc oddzielić ziarna od plew. A to cytowane wyżej bezpodstawne pomówienie nadaje się na sprawę sądową z pozwu o obrazę dobrego imienia piłkarzy zarówno Jagiellonii, jak i Odry.
Inne komentarze są znacznie przyjemniejsze do czytania. Oto one.
*Sports.pl:
Profesorskie zagrania Frankowskiego.
*Interia.pl:
ASY I CIENIASY 1. KOLEJKI EKSTRAKLASY.
Asy: Gol marzeń „Franka”, który zdobył piękną bramkę na 1:1.
*Ekstraklasa.net:
BOHATEROWIE I ANTYBOHATEROWIE.
Bohaterowie: Frankowski, Grosicki.
Antybohaterowie: Gikiewicz.
*TVP.pl:
SZYBKA PIŁKA.
Snajperski duet pogrążył Odrę.
W jedenastce kolejki: Frankowski, Grosicki.
*Wykop.pl:
W jedenastce kolejki: Napastnik: Tomasz Frankowski – za klasę. Cieszmy się, ze Frankowski wrócił do Polski i zachwyca swoją grą, nie tylko kibiców Jagi. Mógłby się zresztą równie dobrze znaleźć na tej liście jako pomocnik, bo kiedy się cofa, rozgrywającym jest także wybornym.
*SportoweFakty.pl:
HOP-BĘC PO 1. KOLEJCE EKSTRAKLASY.
HOP. Duet napastników Jagiellonii: Jagiellonia Białystok ma jeden wielki skarb i jeden diamencik, który trzeba jeszcze doszlifować. Mowa tutaj o Tomaszu Frankowskim i Kamilu Grosickim. Obydwaj w meczu z Odrą Wodzisław Śląski pokazali się z bardzo dobrej strony. Frankowski, stary wyjadacz, cudownym uderzeniem doprowadził do remisu, a Grosicki, piłkarz z nieprzeciętnym talentem, ze stoickim spokojem i zimną krwią ustalił wynik potyczki na 2:1. Duetu snajperów Jagi boi się cała ekstraklasa. Jeżeli tylko utrzymają oni formę przez cały sezon, to Jagiellonia nie dość, że szybko odrobi stratę dziesięciu punktów, to jeszcze zacznie piąć się ku górze tabeli. Obydwaj napastnicy już w pierwszej kolejce udowodnili, że dla klubu z Białegostoku są po prostu bezcenni.
W jedenastce kolejki:
Kamil Grosicki. Znakomite zawody napastnika Jagi. Raz po raz urywał się zawodnikom Odry. Swoją świetną postawę udokumentował zdobyciem zwycięskiej bramki.
Tomasz Frankowski. Popularny Franek kolejny raz udowodnił klasę. Zdobył wyrównującą bramkę w meczu z Odrą, a po jego podaniu Kamil Grosicki ustalił wynik rywalizacji na 2:1.
*Onet.pl:
Kibice zgromadzeni na stadionie w Białymstoku obejrzeli bardzo dobre widowisko. Kapitalny mecz zaliczył kapitan Jagiellonii, Tomasz Frankowski. Liczący sobie już 35 lat napastnik strzelił jednego gola, a przy drugim zaliczył asystę.
*WP.pl:
Frankowski stał kompletnie sam w polu karnym, otrzymał podanie z autu i kapitalnym technicznym uderzeniem w długi górny róg doprowadził do remisu. To była bramka „stadiony świata”. Grosicki otrzymał kapitalne podanie od Frankowskiego i w sytuacji sam na sam nie dał szans Stachowiakowi.
*PiłkaNożna.pl:
Bohater spotkania: Tomasz Frankowski. 35-letni snajper Jagiellonii jest jak wino... W spotkaniu z Odrą najpierw świetnym strzałem w długi róg bramki pokonał Adama Stachowiaka, a kilka minut później wyśmienitym podaniem otworzył drogę do bramki Kamilowi Grosickiemu.
*WP.pl:
KLASY I KLAPY.
EkstraKLASA. 1. Tomasz Frankowski: mistrz, mistrz, mistrz. Człowiek, który nie tylko świetnie kopie piłkę, ale przede wszystkim myśli na boisku. A to już u wielu rzadkość. Wzór do naśladowania na placu gry i poza nim. Brożki, Lewandowskie i inni, choć też są nieźli, to na razie mogą mu buty czyścić i wodę w przerwie przynosić. W sobotę najpierw w sposób genialny pokonał Adama Stachowiaka z Odry, a potem załatwił gola Kamilowi Grosickiemu. Oby zdrowie dopisywało jak najdłużej, bo patrzenie na grę Franka to nie lada przyjemność.
Klapy. 2. Rafał Gikiewicz: Bramkarz Jagi puścił typowego babola. Piłka po strzale Piotra Piechnika z Odry leciała, leciała, leciała…. złapanie jej nie powinno stanowić problemu. A jednak. Golkiper z Białegostoku zlekceważył piłkę i ta po rękach wpadła mu do bramki. Ma młody szczęście, że w drużynie jest Tomasz Frankowski, który wraz z kolegami uratował mu skórę. – Mają ode mnie wszyscy po piwku – mówił po meczu Gikiewicz. Za taką szmatę, to się ilość browarów beczkami mierzy.
Rysiek Kijak