Podsumowanie 29. kolejki Ekstraklasy: Sędziowska katastrofa
Koziołek | 1 Lutego 2015 g. 11:14
Przedostatnia kolejka Ekstraklasy stała pod znakiem pomyłek sędziowskich, które mogą przesądzić o tytule mistrza Polski oraz o spadku do pierwszej ligi. Z wyścigu o koronę odpadła już Legia Warszawa, po stracie punktów we Wrocławiu. Wisła Kraków niemal na pewno obroni tytuł - Biała Gwiazda ma trzy punkty przewagi nad drugim w tabeli Lechem Poznań, a w ostatniej kolejce gra u siebie ze Śląskiem. Do sukcesu krakowianom potrzebny jest punkt, w przypadku, gdyby Kolejorz wygrał w ostatniej kolejce z broniącą się przed spadkiem Cracovią - jeśli Lech przegra lub zremisuje z Pasami, nawet porażka Wisły ze Śląskiem nie odbierze podopiecznym Macieja Skorży miana najlepszej krajowej drużyny.
Złoty rezerwowy
Lechia Gdańsk - Wisła Kraków 2:4 (1:0)
1:0 - Buzała 1'
1:1 - Paweł Brożek 49'
2:1 - Piątek (k.) 64'
2:2 - Zieńczuk 77'
2:3 - Łobodziński 81'
2:4 - Łobodziński 86'
Wisła Kraków zasłużenie wygrała w Gdańsku z Lechią 4:2. Goście w przebiegu całego spotkanie stworzyli więcej klarownych sytuacji strzeleckich oraz częściej byli przy piłce, dlatego wygrali. Mecz zaczął się jednak zaskakująco. Gospodarze objęli prowadzenie po kilkudziesięciu sekundach, kiedy Paweł Buzała wykorzystał precyzyjną wrzutkę Arkadiusza Mysony. Kilka minut po rozpoczęciu drugiej połowy wyrównał Paweł Brożek, dostawiając nogę do dośrodkowania Patryka Małeckiego. Piętnaście minut później Lechia otrzymała od arbitra karnego z kapelusza i go wykorzystała. Na szczęście Wiślacy potwierdzili klasę i mimo nienajlepszej dyspozycji Adama Lyczmańskiego zdołali strzelić trzy bramki. Wyrównał pięknym uderzeniem z rzutu wolnego Marek Zieńczuk. Bohaterem spotkania został Wojciech Łobodziński, który w całym sezonie zawodził. Strzelił dwa gole (jeden ładniejszy od drugiego) i kto wie, czy nie były to bramki na wagę złotych medali. "Łobo" na placu gry pojawił się na dwadzieścia minut przed zakończeniem regulaminowego czasu gry.
Sędzia okradł Arkę. Ten błąd może zadecydować o spadku
GKS Bełchatów - Arka Gdynia 1:1 (1:1)
1:0 - Wróbel 11'
1:1 - Niciński 43'
Zdecydowanym faworytem tego spotkania byli gospodarze, którzy z Polonią Warszawa rywalizują o miejsce w Lidze Europejskiej. Bełchatowianie nie zdołali wygrać, ale na ich szczęście punkty zgubiły również Czarne Koszule. Arka do meczu z GKS-em przystępowała z nożem na gardle. Ewentualna porażka oznaczała degradację. Zespół trójmiejski zaprezentował się z korzystnej strony i zdobył nawet zwycięską bramkę na kilka minut przed końcem meczu. Cóż z tego, skoro prowadzący to spotkanie Artur Radziszewski nie uznał prawidłowo strzelonego gola. Ten błąd może zaważyć o spadku Arki. Gdynianie muszą w ostatniej kolejce wygrać u siebie z Odrą Wodzisław Śląski (Arka wiosną jeszcze nie zwyciężyła) i liczyć na szereg innych korzystnych roztrzygnięć. Spotkanie GKS-u z Arką rozpoczęło się zgodnie z planem. Tomasz Wróbel wykorzystał sytuację sam na sam i Bełchatów prowadził. Punkt żółto-niebieskim zapewnił wprowadzony w pierwszej połowie doświadczony Grzegorz Niciński, z bliska trafiając do siatki.
Stawka większa niż życie
Cracovia Kraków - Górnik Zabrze 0:0
Przez niemal cały sezon oba kluby zamykały tabelę. Sobotnie starcie było niezwykle ważne zarówno dla Cracovii jak i Górnika, które nie mogły pozwolić sobie na stratę punktów. Widowisko stało na niskim poziomie, ponieważ obie jedenastki w głównej mierze chciały zabezpieczyć dostęp do własnej bramki. Cracovia była bliżej zwycięstwa, ale trzech dogodnych okazji do zdobycia gola nie wykorzystał Bartosz Ślusarski. Dopiero w ostatniej kolejce okaże się, czy oba kluby pozostaną w Ekstraklasie. Cracovia zagra w Poznaniu z mającym jeszcze matematyczne szanse na mistrzostwo Lechem, a Górnik podejmie Polonię Warszawa, walczącą o udział w Lidze Europejskiej.
Zgodnie z przewidywaniami
Polonia Bytom - Jagiellonia Białystok 1:0 (1:0)
1:0 - Trzeciak (k.) 3'
Jagiellonia potwierdziła, że nie potrafi grać na wyjazdach. Wynik meczu został ustalony już na jego początku. Rafał Gikiewicz sfaulował we własnym polu karnym Piotra Tomasika, a Jacek Trzeciak mocnym strzałem z "wapna" pod poprzeczkę zdobył gola na wagę utrzymania bytomian w Ekstraklasie.
Wyjazdowe, domowe zwycięstwo
Odra Wodzisław Śląski - Piat Gliwice 0:2 (0:2)
0:1 - Smektała 20'
0:2 - Olszar 23'
Większość domowych spotkań Piast rozegrał w tym sezonie w Wodzisławiu Śląskim, ponieważ gliwicki obiekt nie spełniał wymogów licencyjnych PZPN. Goście potwierdzili, że na stadionie Odry czują się jak ryba w wodzie i szybko zdobyli dwa gole, które sprawiły, że beniaminek z Gliwic zagra w przyszłym sezonie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jakub Smektała kapitalnie uderzył zza pola karnego i napoczął Odrę, a chwilę później gospodarzy dobił Sebastian Olszar, trafiając do pustej bramki, po podaniu Lumira Sedlacka.
Ruch też się utrzymał, czerwony ŁKS
Ruch Chorzów - ŁKS Łódź
1:0 - W. Grzyb (k.) 61'
2:0 - Brzyski 77'
Po godzinie gry Ruch objął prowadzenie. Rzut karny ładnym strzałem w górny róg wykorzystał Wojciech Grzyb. Drugi gol dla Niebieskich był dość szczęśliwy. Słabe uderzenie Tomasza Brzyskiego wydawało się, że trafi w ręce Bogusława Wyparły, jednak na nieszczęście dla łodzian futbolówka po drodze odbiła się od nóg jednego z obrońców i tym samym kompletnie zaskoczyła bramkarza ŁKS-u. W 87. minucie goście powinni otrzymać rzut karny po faulu Rafała Grodzickiego na Dejanie Deniciu. Zamiast karnego dostali dwie czerwone kartki - Marcin Smoliński oraz Tomasz Hajto na tyle głośno domagali się "jedenastki", że wylecieli z boiska. Ciekawy rekord w obecnym sezonie pobił Hajto - ujrzał aż 15 żółtych kartek i 3 czerwone. Więcej kwitów już nie dostanie, bo właśnie zakończył sezon z powodu ich nadmiaru.
Znowu w głównej roli sędziowie. Teraz ich ofiarą Legia
Śląsk Wrocław - Legia Warszawa 1:1 (0:1)
0:1 - Rzeźniczak 14'
1:1 - M. Gancarczyk 68'
Legia była zdecydowanie lepsza od gospodarzy, jednak nie potrafiła wykorzystać wielu znakomitych okazji strzeleckich i pogrzebała szansę na mistrzostwo. Prowadzienie objęła po uderzeniu Jakuba Rzeźniczaka, a bramkę straciła po "ładnym" przyjęciu piłki przez Marka Gancarczyka obiema (!) rękami. Popularny "Garnek" skorzystał ze słabego wzroku arbitrów i mocnym uderzeniem odebrał Legionistom nawet matematyczne szanse na mistrzowską koronę.
Z czołówki Lech mógł tylko "liczyć" na sędziów
Polonia Warszawa - Lech Poznań 3:3 (1:0)
1:0 - Ivanovski 41'
2:0 - Gołębiewski 55'
2:1 - Murawski 57'
2:2 - Henriquez 63'
3:2 - Ivanovski 65'
3:3 - Rengifo 79'
Prawdziwą kanonadę strzelecką obejrzeli zgromadzeni przy Konwiktorskiej kibice. Polonia była o wiele lepsza od Lecha i powinna wygrać. Powinna, lecz nie wygrała. Prowadzący to spotkanie Robert Małek wraz z arbitrami liniowymi podarował Lechowi punkt, a kto wie czy nie zabrał też Polonii Ligi Europejskiej. Przy trzeciej bramce poznaniaków jeden z zawodników Kolejorza znajdował się na pozycji spalonej, drugi przyjął piłkę ręką, a trzeci... trafił do siatki. Po spotkaniu bardzo oburzony był właściciel Polonii Józef Wojciechowski, który złożył wizytę arbitrom w pokoju sędziów i zapowiedział, że złoży zawiadomienie do prokuratury, aby zbadała ich pracę.
Źródło: własne