Sova | 1 Lutego 2015 g. 11:14
Nie wyniki, zmiana trenera, czy awans Jagiellonii do ekstraklasy, są teraz głównym tematem rozmów białostockich fanów. Chodzi o "Jotkę" - herb żółto-czerwonych, który zdaniem BKS Jagiellonia jest bezprawnie wykorzystywany przez Sportową Spółkę Akcyjną Jagiellonia Białystok i reprezentujące kibiców - Stowarzyszenie Sympatyków Jagiellonii Białystok.
- Zarejestrowaliśmy herb, który jest znakiem towarowym, w Urzędzie Patentowym. Oznacza to, że tylko BKS ma prawa do dysponowania "Jotką". Nie ukrywam, że każdy inny podmiot, który będzie chciał z niej korzystać, będzie się musiał z nami rozliczyć. Uzyskane w ten sposób pieniądze przeznaczymy na powołanie i działalność drużyny piłkarskiej, zbudowanej z sześcio- i siedmiolatków - mówi Andrzej Baranowski, prezes BKS. - Nad naszymi interesami czuwać będzie firma "Somax", która otrzymała odpowiednie pełnomocnictwo - dodaje.
SSJB w szoku
Decyzja BKS jest ogromnym zaskoczeniem dla SSJB. Ze sprzedaży klubowym pamiątek, które opatrzone są "Jotką" stowarzyszenie finansuje swoją działalność, czy też organizuje wyjazdy kibiców na mecze Jagi. Oprócz kwestii pienieżnych, fanów niepokoi udzielenie pełnomocnictwa nikomu wcześniej nieznanej firmie.
- Jesteśmy w szoku. Jak można, ot tak oddać do komercyjnego wykorzystania herb, który ma już 80-letnią historię? Kim są ludzie z tej firmy? - zastanawia się Andrzej Wilczyk, członek SSJB.
Problemy czekają również SSA. Piłkarze mają "Jotkę" na strojach, spółka podpisuje kontrakty ze sponsorami, którzy w reklamach umieszczają herb klubu. Według Baranowskiego czyni to bezprawnie.
- Już wcześniej chcieliśmy uregulować tę kwestię, jednak na nasze propozycje spółka odpowiedziała niepoważnie. Rozbieżności były tak duże, jak różnica w klasie między "Maluchem" a Mercedesem. Chcieliśmy, by za możliwość umieszczenia "Jotki" na strojach udostępniono nam boisko dla młodych piłkarzy. Niestety, nie doczekaliśmy się decyzji. Trzeba skończyć z tradycją robienia interesów, w których dziwnym trafem zawsze tracił BKS - mówi Baranowski.
Jaga czeka
Firma "Somax" wysłała już do SSA i SSJB zaproszenie do rozmów, które mają wyjaśnić zasady dalszego korzystania z herbu. Dzisiaj ma dojść do pierwszego spotkania.
- Nikt nie chce nikomu zrobić krzywdy. To nieprawda, że "Jotka" została sprzedana, jak twierdzą kibice. Mamy tylko pełnomocnictwo do czuwania nad interesami BKS, który ciągle pozostaje jedynym właścicielem znaku - mówi Andrzej Brzozowski, przedstawiciel "Somaxu". - Na pewno dojdziemy do porozumienia. Na razie ciężko mi powiedzieć, jak dużych korzyści zażądamy. Wszystko wyjaśni się w trakcie negocjacji - dodaje Baranowski.
Sytuacji nie chcą na razie komentować przedstawiciele klubu, którzy czekają na wyniki rozmów.
- Musimy uzbroić się w cierpliwość. Wierzę, że razem znajdziemy wyjście z tej sytuacji - mówi Artur Kapelko, dyrektor operacyjny SSA Jagiellonia.
Znany problem
Jagiellonia nie jest pierwszym klubem, w którym dochodzi do prawnych przepychanek dotyczących wykorzystania herbu. Podobnie jak w Białymstoku, tak też w innych miastach istniały oddzielne od piłkarskiego podmioty, które miały wyłączne prawo do dysponowania znakiem. BKS sprzedał akcje klubu prywatnej firmie, jednak nie wyzbył się prawa do herbu. W Krakowie po zainwestowaniu w Wisłę przez Bogusława Cupiała zmieniono w herbie siedem elementów, tworząc nowy znak, który po zarejestrowaniu w Urzędzie Patentowym pojawił się na strojach i pamiątkach wiślackiej drużyny. Tak samo postąpiono w Warszawie po wykupieniu akcji klubu przez firmę ITI. Wiele wskazuje na to, że podobnie mogą uczynić władze Jagi i przedstawiciele SSJB.
Źródło: Kurier Poranny