Klub naszych rywali, choć ma w nazwie „z Madrytu”, nie powstał w stolicy Hiszpanii. Historia tej drużyny zaczyna się 29 maja 1924 r., kiedy to grupa przyjaciół postanowiła wspólnie stworzyć własny klub piłkarski. Powstał on w gminie Vallecano – miejscu, gdzie robotnicy szukający pracy w Madrycie osiedlali się, budując dach nad głową w jeden dzień – wolną od pracy niedzielę. Była to dzielnica slumsów.
Drużyna miała robotniczy charakter i w latach 1932–1939 grała w rozgrywkach Robotniczej Federacji Piłki Nożnej. W 1939 roku zespół przyłączył się do Kastylijskiej Federacji Piłki Nożnej. Gmina rozrastała się, podobnie jak Madryt, i w 1950 roku Vallecano zostało wchłonięte przez hiszpańską stolicę. Obecnie dawne terytorium starej gminy obejmuje dwie dzielnice Madrytu: Puente de Vallecas i Villa de Vallecas. To Madryt przyszedł po Rayo Vallecano.
Z czasem w miejscu slumsów pojawiły się bloki komunalne, infrastruktura komunikacyjna, szkoły i sklepy. Tu powstał także Mercamadrid – jeden z największych rynków hurtowych na świecie. Dzielnica zachowała jednak swój specyficzny, robotniczy charakter, a także sympatię do różnych odłamów lewicy. Od czasów wojny domowej Hiszpania podzieliła się bowiem także kibicowsko – po linii lewica–prawica.
W latach 80. i 90. Rayo nazywano klubem „jo-jo” – z powodu częstych spadków do Segunda División i powrotów do Primera División. W sezonie 1998/1999 zespół awansował ponownie do pierwszej ligi i spędził tam kilka kolejnych sezonów. Największy sukces drużyna odniosła w sezonie 2000/2001, gdy dotarła do ćwierćfinału Pucharu UEFA, ulegając późniejszemu finaliście tych rozgrywek – baskijskiemu Deportivo Alavés.
W ubiegłym sezonie Rayo Vallecano zajęło 8. miejsce w La Lidze, co dało prawo gry w rozgrywkach Ligi Konferencji. W fazie eliminacyjnej pokonali Nioman Grodno (5:0 w dwumeczu). W fazie ligowej mają dwa zwycięstwa u siebie (z Lechem Poznań i Shkëndiją Tetowo), zremisowali ze szwedzkim BK Häcken i ulegli Slovanowi Bratysława. Obecnie zajmują 12. miejsce w tabeli Ligi Konferencji.
W rozgrywkach La Ligi podopieczni 37-letniego Iñigo Péreza zajmują również 12. miejsce. W niedzielę zmierzyli się na wyjeździe z Espanyolem Barcelona i po meczu, który oba zespoły kończyły w dziesiątkę, przegrali 0:1.
Jagiellonia po przerwie reprezentacyjnej pokonała w Lidze Konferencji Kuopion Palloseura 1:0, zremisowała w Ekstraklasie bezbramkowo na wyjeździe z Zagłębiem Lubin i odpadła z Pucharu Polski po porażce 1:3 (w 1/16 tych rozgrywek) z GKS-em Katowice. Porażka trochę boli, ale obiektywnie patrząc – bramki dla rywali padły po błędach całej naszej obrony. Drużyna nie grała źle, choć bardzo razi nasza nieskuteczność w ofensywie.
W niedzielę, kwadrans po południu, podopieczni Adriana Siemieńca zmierzyli się z zespołem Bruk-Bet Termalica Nieciecza i niestety nie poprawili humorów, ulegając gospodarzom okupującym dół tabeli Ekstraklasy 1:2.
Przed naszym zespołem trudne zadanie. Widać po piłkarzach zmęczenie długim sezonem. Do tego kontuzje i urazy wymuszają na sztabie przymusową rotację w składzie. Trzeba stwierdzić jasno – drużyna wpadła w dołek. Niby wszystko jest jak trzeba: dominujemy na boisku, ale nie przekłada się to na wyniki.
Nasi piłkarze muszą wykrzesać z siebie ostatnie pokłady energii. Najbliższy rywal to niezwykle trudny przeciwnik – o czym boleśnie przekonał się aktualny mistrz Polski. Lech Poznań prowadził w Madrycie do przerwy dwiema bramkami, by ostatecznie przegrać 2:3. Rayo to drużyna własnego boiska – na wyjeździe idzie jej już znacznie gorzej.
Słowo „rayo” po hiszpańsku oznacza – w zależności od kontekstu – „piorun”. Nasz trener musi więc wymyślić skuteczny „piorunochron” w obronie na ofensywnie usposobioną drużynę rywali. A nasi piłkarze muszą być maksymalnie skoncentrowani w defensywie – co ostatnio niestety nie wychodziło najlepiej.
Panowie – wierzymy w Was. Przed nami jeszcze trzy mecze w tym roku. Ten jest ostatnim domowym, pożegnaniem z widownią na Chorten Arenie w 2025 roku. Przydałoby się zwycięstwo podsumowujące ten piękny, jagielloński rok. Poza tym punkty są bardzo potrzebne do awansu do pierwszej ósemki – i jest trochę pieniążków do podniesienia z boiska.
Wiara. Siła. Wola walki w nas – na zwycięstwo przyszedł czas!
Powodzenia!
Maciek
1:2