Bilans, jeśli chodzi o wyniki, jest nieznacznie korzystniejszy dla katowiczan, którzy triumfowali 4-krotnie, a „Jaga” była w tych pojedynkach górą 3 razy. W tylu samo spotkaniach padł remis. Wprost tragicznie dla „Żółto-Czerwonych” przedstawia się natomiast bilans bramkowy tych potyczek – 16:6 dla katowiczan. Jest to głównie wynikiem jednego spotkania rozegranego w sezonie 1992/93, kiedy to nasz klub żegnał się z I ligą. W rozgrywanym w Katowicach meczu przegraliśmy aż 1:7, czyli „GieKSa” zaaplikowała nam w nim niemal połowę wszystkich strzelonych „Jadze” bramek!
W ubiegłym sezonie pierwsze starcie Jagiellonii, ówczesnego mistrza Polski, z beniaminkiem z Katowic miało miejsce przy Bukowej w stolicy Górnego Śląska. Dodajmy – starej Bukowej, bo w trakcie rozgrywek „GieKSa” przeniosła się na nowy, imponujący stadion Arena Katowice (przy ul. Nowa Bukowa 1), mogący pomieścić trochę ponad 15 000 widzów. Niestety, pożegnanie białostoczan z historycznym „Blaszokiem” nie było udane. „Jaga” przechodziła na tym etapie rozgrywek mały kryzys i przerżnęła mecz koncertowo 1:3. Gola dla naszej drużyny zdobył niezawodny Afi, a dla gospodarzy jedna z bramek padła po strzale Oskara Repki. Widać, że pomocnik ten lubi strzelać gole „Jadze”, bo w tej rundzie w Białymstoku uczynił to 2-krotnie, będąc już zawodnikiem „Madalieros” z Częstochowy! Na wiosnę wzięliśmy na katowiczanach skromny rewanż, wygrywając 1:0 po golu wracającego po kontuzji Tarasa Romanczuka. Aha, w tym spotkaniu zagrał przeciwko gospodarzom niejaki Dawid Drachal :-)! I o mały włos w II połowie nie wpisał się na listę strzelców. Mam nadzieję, że zrobi to w najbliższą niedzielę, ale do przeciwnej bramki :-)!
W ubiegłych rozgrywkach katowiczanie, zwani popularnie „Blaszokami”, stanowili jedną z pozytywnych niespodzianek ligi, zajmując z 49 punktami na koniec rozgrywek 8. miejsce, czyli o jedno niżej od innego beniaminka – Motoru Lublin (tyle samo punktów, ale lepszy bilans spotkań bezpośrednich). Prezentowali przy tym ładny i odważny futbol, który zyskiwał im sympatię w niemal całym kraju. W tym sezonie coś się jednak w Katowicach „zatło”. „Blaszoki” są aktualnie na 13. miejscu w tabeli (razem z „Papricones”, „pykniętych” 2 tygodnie temu w Szczecinie przez naszych dzielnych Jagiellończyków) z bilansem 5 zwycięstw, 2 remisów i 8 „zbiorów w cymbał”. W bramkach 21:27. Należy jednak przypomnieć, iż tak „wysoką” lokatę zawdzięczają też temu, że na wstępie rozgrywek gdańska Lechia została ukarana odjęciem 5 punktów. Gdyby nie to, „GieKSa” byłaby w tabeli bezpośrednio nad strefą spadkową! A tak pięknie miało być, wywiady miały być, wizyty w zakładach pracy…
Co więc poszło u naszych niedzielnych przeciwników nie tak? Otóż DLA mnie się wydaje, że nie tak poszły u nich transfery. Przede wszystkim szeregi katowiczan opuścili zawodnicy, którzy pod koniec sezonu niemal samotnie ciągnęli za uszy ich ofensywę. Mam na myśli wspomnianego Repkę i Sebastiana Bergiera, który teraz robi to samo, ale dla „Czerwonoarmiejców” z łódzkiego Widzewa. Oprócz nich ze zdrowym śląskim powietrzem pożegnali się Filip Szymczak (powrót do poznańskich „Ishaków”) i Dawid Drachal, który chyba przechodzi w związku z tą sytuacją szok tlenowy na Podlasiu ;-). Może cała jego była drużyna także przeżyje szok tlenowy po przybyciu do Białegostoku ;-)? Niby tych odejść było więcej, ale umówmy się, że nie byli to „kopacze” stanowiący o sile „GieKSy” w sezonie minionym.
To jednak połowa problemu. Bo drugą stanowią ci, którzy powstałą wyrwę mieli załatać. No ale jak usiłuje się to uczynić za pomocą piłkarza Rosołka – Macieja zresztą – to gratulacje. Albo „proroka” Ilyi, Shkurina zresztą… Za niego katowiczanie musieli (będą musieli?) zapłacić „zabużanom” nawet 700 000 „jurków”! Taki Filip Rejczyk wielkim „talentem” był. I nawet kiedyś, z tego co pamiętam, to Jagiellonią wzgardził, przenosząc się do „Kapibarojadów” z Wrocławia. I jakoś tej wielkości potwierdzić po raz kolejny, tym razem już w „GieKSie”, nie może! Fajnie prezentował się kiedyś Aleksander Paluszek, także pozyskany z „Breslau”. I Kacper Łukasiak, który przybył z grodu „pana Krzysztofa Jarzyny”. Tylko co z tego, skoro całe to „fajnie”, co dotyczy tych piłkarzy, odnosi się do minionych sezonów lub do pobożnych życzeń ich menedżerów? Tak po prawdzie jedynym transferem na zdecydowany plus było wykupienie Mateusza Kowalczyka z Brøndby IF. Zawodnik ten był wcześniej do GKS wypożyczony i nawet chodziły słuchy o możliwości jego zawitania do Białegostoku. No ale nie za milion „jurków”, które podobno „GieKSa” za niego „wybecelowała”!
W kadrze GKS ciągle nie brakuje solidnych piłkarzy, ale może też i liga troszkę się nauczyła ich dość „siermiężnego” systemu gry? Dość powiedzieć, że w ostatniej kolejce katowiczanie zebrali „bęcki” 1:3 na własnym stadionie od „przepotężnego” Piasta, dla którego był to dopiero drugi wygrany mecz w bieżących rozgrywkach! Na kogo musimy jednak uważać? Skoro lubią nam gole strzelać nasi byli zawodnicy, to z całą pewnością może to zrobić Lukas Klemanz, który ostatnio ochoczo ładuje do każdej bramki, pod którą się znajduje. A że jako obrońca dość często znajduje się pod własną… Przy SFG trzeba też koniecznie uważać na innego środkowego obrońcę – Arkadiusza Jędrycha.
Pomoc GKS oparta jest na trójce doświadczonych zawodników. Prym w tej formacji wiodą Hiszpan Borja Galán, Marcin Wasilewski i – oczywiście – najgroźniejszy zawodnik w całej ekipie z Katowic – Bartosz Nowak (4 gole i 5 asyst w tym sezonie). Potężnym uderzeniem z dystansu dysponuje ten, który raz ukąsił nas w ubiegłym roku w Katowicach, czyli „bezbłędny” Adrian Błąd. W ataku natomiast zazwyczaj biega Słowak Adam Zrelak (2 bramki i asysta). Trenerem katowiczan od 2019 roku (!!!) jest Rafał Górak, który ze śląską ekipą zaliczył wszelkie możliwe awanse w drodze do „ekstraklapy”. Szacun.
Do niedawna „piętą achillesową” Jagiellonii była gra w meczach rozgrywanych po przerwie na spotkania reprezentacji. Wprawdzie kilku naszych piłkarzy (Pietuszewski, Drachal, Mazurek, Rallis) udało się na zgrupowania swoich zespołów narodowych, ale trzon Jagiellonii pozostał w Białymstoku, gdzie – w ramach gry kontrolnej – rozprawił się bezlitośnie 5:1 z Pogonią „Grodziszcze” Mazowieckie, było nie było wiceliderem I ligi. Z powodu żółtych kartek w niedzielę w naszych szeregach nikt nie będzie pauzował, więc cała kadra powinna być do dyspozycji trenejro. Tak więc jakoś w tę „reprezentacyjną klątwę” nie chce mi się wierzyć.
Ja wiem, że każdego przeciwnika trzeba doceniać i że jeszcze nikt przed meczem nie wygrał, a wielu przegrało, piłka jest okrągła, a bramki są dwie i takie tam inne… Ale gramy w swoim DOMU przy Słonecznej i mamy wypoczętych piłkarzy, którzy właśnie pokazali, że wiedzą, jak się strzela bramki słabszym drużynom. Dużo bramek. Za nimi stanie żółto-czerwona ściana, która da im dodatkową moc rykiem niemal 20 tysięcy gardeł!
Tylko zwycięstwo! Jagiellonio, w niedzielę tylko zwycięstwo!!!
Fox
1:2
-:-