Mistrz już nie ten sam. Ale to wciąż Jagiellonia
Sauciu  |  16 Czerwca 2025  g. 19:18  |  Aktualizacja: 16 Czerwca 2025  g. 19:26
Prezes Ziemowit Deptuła pod moim wpisem na platofmie X użył porównania kontraktowania piłkarzy do flirtowania z kobietami. Te lepsze wymagają większego nakładu czasowego, finansowego i oczywiście zainteresowania jak księżniczką z bajki. Pytanie tylko, jaką kobietą jest dziś Jagiellonia Białystok?

Rok temu o tej porze Jaga była na ustach całej Polski. Mistrzostwo kraju, pierwszy raz w historii. Sezon, który zrodził legendy, zostanie z nami na zawsze. Świetna piłka, świadome budowanie tożsamości drużyny, zaufanie do trenera, zespołu i wizji klubu. Białystok i cały region – wszyscy byliśmy dumni. Nie tylko z tytułu, ale też z podejścia, z konsekwencji i charakteru. To była drużyna, z którą naprawdę się utożsamialiśmy.

Dziś – zaledwie kilkanaście miesięcy później – atmosfera wokół klubu jest zupełnie inna. Nie dramatyczna, nie kryzysowa. Ale na pewno pełna znaków zapytania. I przede wszystkim – emocjonalna. Bo kończy się pewien rozdział. Rozdział, który zapamiętamy jako wyjątkowy. A rozstania, nawet jeśli konieczne, zawsze bolą.

Z Jagiellonii odeszło lub lada dzień odejdzie kilku kluczowych zawodników. Michał Sáček i Jarosław Kubicki przenieśli się do Górnika Zabrze. Kristoffer Hansen nie przedłużył kontraktu. Mateusz Skrzypczak – jeden z fundamentów mistrzowskiej defensywy – zostanie ogłoszony zawodnikiem Lecha Poznań. W tle pozostają niepewne sytuacje Sławomira Abramowicza i Afimico Pululu – bramkarza i napastnika, którzy w minionym sezonie odgrywali role absolutnie pierwszoplanowe. Oprócz tego skończyły się wypożyczenia Darko Churlinova, Joao Moutinho i Enzo Ebosse. I choć nie wszyscy byli zawodnikami „na lata”, to przez moment stanowili o sile drużyny. Byli częścią tej historii.

Z jednej strony można to zrozumieć. Życie sportowe rządzi się swoimi prawami – kontrakty się kończą, zawodnicy szukają nowych wyzwań, a sukces pociąga za sobą rotację. Z drugiej – trudno nie odczuwać pewnej pustki i swego rodzaju bólu, bo jak ma nie boleć fakt, że zawodnicy odchodzą do ligowego rywala? Drużyna, która jeszcze kilka miesięcy temu pisała najpiękniejszy rozdział w historii klubu, powoli się rozpada. Jakby ktoś przewrócił stronę, zanim zdążyliśmy się nacieszyć tym, co było.

To nie jest kryzys. To moment przejściowy, z którym mierzy się każdy ambitny klub po sezonie ponad stan. Nie ma w tym nic zaskakującego – problem polega raczej na tym, jak szybko skala zmian przerosła oczekiwania. Gdyby odeszło dwóch-trzech graczy – zaakceptowalibyśmy to jako naturalną kolej rzeczy. Ale gdy mówimy o odejściu pięciu, sześciu, może nawet siedmiu podstawowych postaci – trudno przejść nad tym do porzdku dziennego. A transferów przychodzących nie widać. Wszyscy w nie wierzymy, ale robi się dosyć późno. Drachal i Rallis brzmią jak dobre ruchy, jednak to wygląda jak łatanie rany babką lancetowatą, a nie porządne opatrunki.

To nie jest też pretensja. Ani do samych zawodników, ani do klubu. Ostatecznie każdy ma prawo podejmować decyzje o obranej ścieżce. Problemem nie jest odejście – problemem byłby brak reakcji. Wierzymy wszyscy, że przy Jurowieckiej nikt nie zamierza się biernie przyglądać.

To, co może dziś dawać kibicom spokój, to świadomość, kto w tym klubie podejmuje decyzje. Na ławce trenerskiej nadal jest Adrian Siemieniec – człowiek, który po mistrzostwie nie uderzył w samozachwyt. Wręcz przeciwnie – sezon 2024/2025 pokazał jego dojrzałość, elastyczność, zdolność budowania zespołu na nowo. Mimo trudnego początku, Jaga dotarła do ćwierćfinału Ligi Konferencji, zdobyła Superpuchar Polski i zameldowała się na podium Ekstraklasy. Nie był to przypadek. To wynik warsztatu i spokoju, z którego tak słynie w Polsce. Potwarza to wielu zawodników i trenerów, którzy mieli okazję przeciąć się z Adrianem na swojej piłkarskiej drodze.

Za politykę transferową odpowiada Łukasz Masłowski – najlepszy dyrektor sportowy w Polsce. Ma oko do zawodników, ale co ważniejsze – potrafi myśleć strategicznie. Nie działa na impuls. Nie sprowadza nazwisk, tylko ludzi pasujących do drużyny. Jeśli ktoś potrafi odbudować drużynę po exodusie kluczowych postaci, to właśnie on. Przynajmniej w to wierzymy i właściwie cała żółto-czerwona społeczność pokłada w nim nadzieję.

Wreszcie – prezes Ziemowit Deptuła. Przejął klub po Wojciechu Pertkiewiczu, prezesie, który dał Jagiellonii mistrzostwo. Wszedł w duże buty, ale nie próbował ich kopiować. Postawił na komunikację, zbudował relację z kibicami. A dziś, gdy sytuacja wymaga transparentności i jasnych komunikatów, nie chowa się w krzaki, ale rzuca takimi porównaniami, że nie bardzo wiemy co o tym myśleć. Obyśmy jutro z tych trudnych dziewczyn się śmiali i cieszyli ich obecnością.

Oczywiście łatwo byłoby porównać obecną sytuację do relacji uczuciowej. Mistrzostwo jako szczyt emocji, a dzisiejsze odejścia – jak rozpad związku. Ale to byłoby uproszczenie. Bo ta drużyna wciąż żyje. To nie jest opuszczona kobieta, która została sama po balu. To projekt, który wciąż ma fundamenty. Zmieniają się aktorzy, ale scenariusz nadal jest nakreślony, a przede wszystkim autorzy tej „bajki” nadal są u sterów. Ta bajka pisana jest dalej – może mniej efektownie, może bardziej kameralnie – ale wciąż z myślą o przyszłości.

Poza tym, może to dobrze… Może klub właśnie teraz będzie mógł pokazać, że nie był drużyną jednej, dwóch udanych rund? Że nie potrzebuje „nazwisk”, by grać swoją piłkę, tylko ludzi, którzy wiedzą, po co są na boisku. To moment, w którym może może dojść do wybitnego, kolejnego potwierdzenia, że największym kapitałem Jagiellonii nie są zawodnicy, tylko ludzie, którzy ją budują. Sztab, dyrektor, prezes – i kibice, którzy naprawdę od ponad roku wykazują wielkie pokłady ufności w działanie ludzi przy Jurowieckiej 21.

Czy Jaga stoi na zakręcie? Czy zaczynamy przypominać ubiegłoroczny Śląsk Wrocław? Czy ten zakręt jest? Może nie dramatyczny, ale wyraźny? Rozpoczyna się nowy cykl i nowy zespół. Odejścia- nawet bolesne, nie muszą oznaczać końca relacji. Czasem po prostu przychodzi moment, gdy trzeba zbudować coś od nowa. Ale nie od zera. Bo ta Jaga ma za sobą doświadczenie, sukces i tożsamość. Ma zaufanie ludzi, którzy są blisko. A to w dzisiejszym futbolu – wartość nie do przecenienia.

Nie mamy wpływu na to, kto jeszcze odejdzie. Wielu rzeczy, jako kibice też nie wiemy. I może właśnie teraz, bardziej niż w czasie triumfów, trzeba powiedzieć jasno: jesteśmy z wami. Nie dlatego, że jest łatwo. Tylko dlatego, że warto… Oby ta niepewność przed kolejną randką z tą kobietą była pięknie wynagrodzona.

 
 
 
 
Klub
M
PKT
BR
1
Cracovia
0
0
0-0
 
GKS Katowice
0
0
0-0
 
Górnik Zabrze
0
0
0-0
 
Jagiellonia Białystok
0
0
0-0
 
Korona Kielce
0
0
0-0
 
Lech Poznań
0
0
0-0
 
Legia Warszawa
0
0
0-0
 
Motor Lublin
0
0
0-0
 
Piast Gliwice
0
0
0-0
 
Pogoń Szczecin
0
0
0-0
 
Radomiak Radom
0
0
0-0
 
Raków Częstochowa
0
0
0-0
 
Widzew Łódź
0
0
0-0
 
Zagłębie Lubin
0
0
0-0
 
Arka Gdynia
0
0
0-0
 
Bruk-Bet
0
0
0-0
 
Wisła Płock
0
0
0-0
18
Lechia Gdańsk
0
-5
0-0
 
OSTATNI
24.05.2025, 17:30
 
 

1:1

 
NASTĘPNY
18.07.2025, 18:00
 
 

-:-

 
 
 
 
 
 
Partnerzy
 
 
Darmowy Program PIT dostarcza Instytut Wsparcia Organizacji Pozarządowych w ramach projektu PITax.pl dla OPP
Znajdź nas na:
Partnerzy
 
 
© 2004-2025 jagiellonia.net. Wszelkie prawa zastrzeżone


Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.