Ogólnie bilans dotychczasowych spotkań z tym przeciwnikiem przedstawia się tak. Od pierwszego awansu na najwyższy poziom ligowy w kraju zmierzyliśmy się z „Miedziowymi” już 46 razy i 19 z tych meczów zakończyło się zwycięstwem naszych najbliższych przeciwników, w 17-tu spotkaniach górą była „Jaga”, a w 10-u był remis. W bramkach 53:49 dla Zagłębia.

Dlaczego Zagłębie będzie faktycznie w „lany poniedziałek” zlane? Bo że tak się stanie nie mam najmniejszych nawet wątpliwości!

Otóż po pierwsze, to trzeba kultywować tą piękną „świecką tradycję” i w 2-gi dzień Świąt Wielkanocnych kogoś zlać trzeba! A że padło akurat na skądinąd sympatycznych „chłopców z łubinu”? Trudno…

Po drugie, to zespół z Dolnego Śląska bardzo lubi ostatnio przyjmować w to i w owo od Jagiellonii. W poprzednich 3-ch sezonach wygraliśmy z nimi 5 razy, remisując tylko jedno spotkanie w sezonie 2022/23. Ale to było za „Stolariusa”, więc się nie liczy… Ostatnie spotkania obu drużyn miało miejsce 19-go października ubr. W Lubinie miejscowi zostali „oskalpowani”, w za przeproszeniem stosunku 1:3. Dwa gole dla „Jagi” ustrzelił Imaz, a trzecią brameczkę dołożył Hansen, dobijając strzał Churlinowa. Miejscowi odpowiedzieli golem Alexa Ławniczaka. Bardzo skądinąd interesującego piłkarza. Więc jeśli Dyrektor „Masłowy” nas czyta (a co do tego nie mam nawet najmniejszych wątpliwości) to notesik w dłoń ;-).

Po trzecie to Jagiellonia zajmuje III właśnie miejsce w tabeli „ekstraklapy”, podczas gdy Zagłębie balansuje tuż nad strefą spadkową będąc na miejscu XIV. Niby bezpiecznym, ale od otwierającej strefę spadkową „Paszczy” dzielą ich tylko 3 prozaiczne punkciki! Co więcej, nasz poniedziałkowy rywal ma 2-gi najgorszy, za przeproszeniem stosunek (znowu!) bramkowy w lidze. Przy najmniejszej ilości strzelonych bramek spośród wszystkich „ekstraszkapowiczów” (24 gole w 28-u kolejkach) wynosi on -17. Prym w tej „chlubnej” klasyfikacji dzierży Lechia, która ma ten … sami wiecie co, o jedną bramkę gorszy. Dla porównania nasz, nazwijmy to „bilans” w tym zakresie to 49:32, czyli 17 goli na plusie. A więc dokładnie odwrotnie niż ma to miejsce w przypadku naszych gości.

Po czwarte to Zagłębie wygrało 2 ostatnie mecze ligowe! Najpierw pokonali na wyjeździe „Taborytów” z Radomia 1:0, by w ostatniej kolejce zwyciężyć na własnych śmieciach z „Poldkami” z Zabrza 2:1. Ktoś powie, że przecież złapali formę i są na „fali”. Nic bardziej mylnego! Od kilku już sezonów wiadomo, że gdy „łubinianie” złapią odrobinę komfortu to z miejsca „przerąbią” kolejne spotkanie! I ten schemat wyraźnie rysuje się przed poniedziałkowym meczem. Zresztą skoro już ich właśni kibice piszą, że w najbliższym spotkaniu czeka ich w Białymstoku „lany poniedziałek”, to nawet przez czystą grzeczność nie wypada się z nimi nie zgodzić.

Po piąte, to „trenejro” w Lubinie został „Pobożny Lesław z Ojrzyna” znany ze swych wyrafinowanych metod szkoleniowych. Mniej więcej tak subtelnych jak harwester w starodrzewie Puszczy Białowieskiej. Takie metody działają oczywiście na krótką metę i w przypadku przeciwników, nazwijmy to mało zaawansowanych technicznie i taktycznie. A taką drużyną „Jaga” zwyczajnie nie jest! Przypomnę jedynie, iż Jagiellonia w ostatniej, za przeproszeniem kolejce ligowej ograła „leee...wiadomo co” i to na jej stadionie. Prezentując do tego wyrafinowanie i spokój godny seryjnego mordercy. Wszyscy mamy też jeszcze przed oczami czwartkowy mecz z Betisem Sewilla w Lidze Konferencji. Jakież to było „piłkarskie ciacho”! I co? My się mamy obawiać meczu z Zagłębiem Lubin? No bez przesady. Szanujmy się!

Po szóste to trzeba pokazać panom piłkarzom, którzy bardziej cenili lubińskie „miedziaki” nad „ZŁOTO” Mistrza Polski, jak bardzo „dali ciała” wybierając ofertę Zagłębia, a odrzucając możliwość gry o obronę mistrzowskiego tytułu i zmagania w europejskich pucharach! Tak, tak! O panach panie Kajetanie Szmyt i panie Damianie Michalski piszę! Marcina Listkowskiego sami akurat do Zagłębia wypożyczyliśmy, więc „winy w nim nie znajduję żadnej”, że tak w wielkanocnej konwencji Piłatem „pojadę”.

Po siódme – Wielkanoc! Przecież zespół z „łubinu” musi wyruszyć w niemal 650-kilometrową podróż do Białegostoku już w Wielkanocną Niedzielę. Czyli znając „Pobożnego Lesława” roraty o 6-tej rano, procesja wokół Kościoła, a potem w autokar i na Podlasie! Ciekawe jak będą się czuli piłkarze zmuszeni do spożycia wielkanocnego śniadania na tylnym siedzeniu autobusu?

Po ósme… A zresztą dam już Wam Drodzy Czytacze i sobie spokój. Bo ile można?

Cała Jagiellonia od Trenera, przez Działaczy, Piłkarzy i chyba coraz większą część Nas Kibiców wie i mówi jasno o co w tym sezonie gramy. Chcemy obronić Mistrza! Do końca rozgrywek zostało już tylko sześć prozaicznych spotkań. Na początku sezonu rozmaici „wahowcy” wieszczyli, iż Jagiellonia nie będzie się liczyła w walce o Mistrzostwo Polski 2024/2025. Bo słaba, bo puchary (kto wówczas myślał, że będziemy toczyć zaciekłe i wyrównane zmagania z przedstawicielem La Liga w ćwierćfinale jednego z nich?!), bo budżet mały, bo inni się wzmocnili, bo poprzedni sezon to był „wypadek przy pracy”. A tymczasem na tych sześć spotkań do końca sezonu mamy tylko 4 punkty straty do liderujących „Medalieros”, z którymi będziemy mierzyć się jeszcze pod „Bright Mountain” w 32-ej kolejce. To jest kolejny kosmiczny sezon „Jagi” i ja wierzę, że takie też będzie jego zakończenie. Ale aby „słowo ciałem się stało” musimy wykonać jeszcze tylko kilka, a konkretnie to wspomnianych 6 maleńkich kroczków! Najbliższy w „lany poniedziałek” w meczu z Zagłębiem! Do boku BKS!!!

Fox