Wisła Płock powstała w roku 1947. W ciągu 78 lat istnienia „Nafciarzom” udało się raz zdobyć Puchar Polski oraz Superpuchar Polski w sezonie 2005/2006. Oba sukcesy dzieliły od siebie dwa miesiące. W finale Pucharu Polski (dwumeczu) pokonali Zagłębie Lubin, a w meczu o Superpuchar Polski zwyciężyli z Legią Warszawa na ich stadionie. Jak widać czas sukcesów jest dość odległy… W tym sezonie po „rocznej banicji” udało im się wrócić do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce i… to od razu na jej szczyt! Pisząc tytuł o liderze najpierw napisałem „Lider podejmie Wisłę Płock”, tak bardzo przyzwyczaiłem się do używania tego słowa w stosunku do nas, że naturalnym było, że to my jesteśmy w tabeli nad „Nafciarzami”. Jednakże w tym sezonie (póki co!) to Wisła Płock przewodzi naszym rozgrywkom. Jagiellonia jednak nie tracimy kontaktu z czołówką plasując się na 5 miejscu z trzynastoma punktami, czyli o trzy mniej od lidera. Warto zauważyć, że mamy do rozegrania dwa zaległe mecze. Nafciarze również mają jedno spotkanie zaległe. Wynikło to jednak nie z europejskich rozgrywek, a z powodu warunków atmosferycznych, które nie pozwoliły im rozegrać ostatniego meczu z Cracovią. Tak więc, Płocczanie mieli 3 tygodnie (!) przerwy od ostatniej potyczki. Ale nie wiem czy liczę na ich rozregulowanie, ponieważ tuż przez przerwą reprezentacyjną ulegli 1-0 Arce Gdynia. Dodajmy Arce Gdynia, która naprawdę nie jest wymagającym przeciwnikiem.
Nasze ostatnie spotkanie na pewno zostało w pamięci nas Kibiców do dziś. Graliśmy wtedy o utrzymanie w Ekstraklasie, a jednym z kroków jakie musieliśmy wykonać było zapunktowanie w Płocku. Kiedy po 10 minutach przegrywaliśmy 2-0 na pewno mało kto wierzył że cokolwiek uda się „ugrać” w tym meczu. Jednak po hat-tricku Marca Guala i jednej bramce Jesusa Imaza udało się wygrać 4-2. Było to nasze jedyne zwycięstwo na wyjeździe w całym sezonie! Nam udało się utrzymać w Ekstraklasie, a Wisła Płock z niej spadła, pomimo, że liderowała rozgrywkom na ich półmetku (albo była w TOP 3, opieram się wyłączenie na swojej pamięci).
Poważnym osłabieniem Wisły przez meczem jest brak Łukasza Sekulskiego, który nabawił się kontuzji barku. W naszych szeregach brak sygnałów o urazach. No chyba, że za uraz należy uznać stratę dwóch punktów w meczu z Piastem Gliwice. Nie ma co się czarować. Po przerwie na kadrę zawsze wyglądamy średnio, a raczej nazywając rzeczy po imieniu – po prostu źle. Szczerze nie wiem, czy to jest spowodowana, że wolimy grać co trzy dni, niż co dwa tygodnie. Nie mniej jednak, mecz w Gliwicach na pewno odbił się lekką czkawką u zawodników oraz Trenera. Niestety nie mieliśmy piątego zwycięstwa w Ekstraklasie, ale za to mieliśmy dwóch debiutantów na boisku. Pierwsze minuty w tym meczu zaliczyli – Sergio Lozano (bardzo obiecujący występ m.in. dwa uderzenia) oraz Kamil Jóźwiak (tutaj wyszło średnio). W obu jednak przypadkach naprawdę widać potencjał i tylko czekać, aż nauczą się Drużyny. Po zgrupowaniu młodzieżowej Reprezentacji Polski wrócili Oskar Pietuszewski, Dawid Drachal i Sławomir Abramowicz. Na pewno na ich dyspozycję miał ywpływ te intensywne dwa tygodnie. Pod kreską znaleźli się jednak nasi najwartościowsi gracze. Afimico Pululu nie potrafił wykorzystać sytuacji stuporcentowych, Taras Romanczuk swoimi zagraniami częściej napędzał ataki Piasta niż nasze, a Alex Pozo zaliczył kompromitujący występ. Pomimo tak słabej dyspozycji tylko brak koncentracji i konsekwencji pozbawił nas trzech punktów. Trudno, powiedziałem sobie, że takie mecze się zdarzają i jeszcze zdarzą. Człowiek to nie jest maszyna, a po drugiej stronie też są ludzie, którzy pragną zwycięstwa. Nawet bardziej niż my (80 lecie powstania Piasta Gliwice i brak zwycięstwa w lidze od jej startu). Niezawodny był tylko Jesusu Imaz, który zdobył swoją piąta bramkę w bieżących rozgrywkach Ekstraklasy. Choć przez większość spotkania był po prostu niewidoczny.
Na pewno wyjazd do Płocka to nie będzie spacerek. Na pewno też punktowanie z beniaminkami to jest piętak Achillesowa naszej Drużyny. Osobiście wierzę, że zagramy dobre spotkanie i odniesiemy pewne zwycięstwo. Jestem przekonany, że wymienieni przeze mnie zawodnicy będą mieli coś do udowodnienia, a sportowa złość całej Drużyny musi znaleźć swoje ujście. A najlepsze miejsce to przeciwnik na boisku. Do boju BKS!
Orzech
3:1
-:-