W sobotni wieczór białostocka Jagiellonia walczyła o kolejne cenne punkty w Lotto Ekstraklasie. Przeciwnikiem drużyny Michała Probierza była Pogoń Szczecin.
Drużyna z Białegostoku wyszła na boisko w składzie, który nie budził niespodzianek, stała ekipa Probierza miała zgarnąć pulę punktów w mieście Portowców. I już w pierwszych minutach było widać śmiałe ataki Vassiljewa, Cernycha i Sheridana, które nie przynosiły efektów w postaci bramki. W 25. minucie Piotr Tomasik nie popisał się interwencją i mogło być 1:0 dla Pogoni, ale szcześliwie uratował nas słupek. W 40. minucie idealną okazję do strzelenia gola miał Sherdidan, który dostał idealną piłkę na głowę od Vassiljewa. Piłka minęła jednak bramkę Jakuba Słowika o centymetry. W 43. minucie doszło do dziwnej sytuacji. Burliga - nie ma co ukrywać - złośliwie i chamsko sfaulował rywala, który na połowie boiska znacząco wygrał pojedynek biegowy. Kontrowersje tyczą się decyzji prowadzącego mecz sędziego, który z marszu dał Burlidze czerwoną kartkę.
Drugą połowę zaczęliśmy w osłabieniu, ale obrona przed stratą bramki wyglądała solidnie. Jaga z przodu też nie mogła za wiele wskurać, efektem czego była przepełniona walką gra w środku boiska. Szczerze powiedziawszy, w drugiej odsłonie gry zabrakło sytuacji, godnych odnotowania poza sytuacją z ostatniej minuty, gdy sędzia nie uznał bramki dla zespołu gospodarzy ze względu na pozycję spaloną jednego ze szczecinian. Końcowy wynik meczu: 0:0. Jeśli Lech wygra swoje spotkanie - ponownie stracimy pozycję lidera.