O wiele istotniejsze w skutkach było sędziowanie naszego „sędziowskiego towaru eksportowego” sędziego Szymona Marciniaka w spotkaniu Legii i Lech jakie mogliśmy oglądać w Warszawie. Tam w końcówce meczu podczas bójki w polu karnym sędzia podjął kuriozalną decyzję i za brutalne zachowanie nie wyrzucił z boiska bramkarza gospodarzy Arkadiusza Malarza, a w chwilę później po błędzie liniowego uznał bramkę zdobytą ze spalonego przez Hamalainena i tym samym trzy punkty Legia zapisała na swoje konto. Tak nie powinno być. Sędziowie również powinni odpokutować za swoje winy, a powtarzające się błędy powinny skutkować relegacją niżej. Wielu mamy ulubieńców w z gwizdkiem w Białymstoku – Gila, Jakubika, Stefańskiego, Lyczmańskiego etc. Każdy z nich podjął przeciwko Jagiellonii kuriozalną decyzję, której konsekwencją były straty punktów.
W sieci można znaleźć tabele uwzględniające błędy sędziowskie. W tym zestawieniu jesteśmy zespołem najbardziej poszkodowanym przez sędziów. Z kolei zespół z Warszawy jest wobec słabej postawy na boisku niemalże ciągniony za uszy. Tu darowany karny, tam puszczony spalony i tak dalej. W konsekwencji punktów powinno być zdecydowanie mniej i co za tym idzie miejsce w tabeli też byłoby inne.
Czas się przestać oszukiwać. W końcu należy wprowadzić możliwość powtórki tego co się dzieje na boisku. Zbyt wiele osób jest zaangażowanych w piłkę nożna i poświęca się dla tego sportu, aby wysiłek i praca były niweczone przez błędy czynnika ludzkiego. Rozumiem że to jest jedynie gra, ale w innych dyscyplinach uporano się z tym i w żaden sposób nie wpłynęło to na jakość rozgrywek. Czas na zmiany.
Oddzielną kwestią jest poziom sędziowania. O ile do pracy arbitrów głównych jest wiele uwag, o tyle sędziowie liniowi i ich postawa to oddzielny temat. Często spóźnieni, gapiący się i podejmujący takie decyzje, że ciśnie się język hymn PZPNu. Panowie czas zabrać się za robotę, kształcić się i być cały czas na oriencie. Samo się nie zrobi, a gapienie się jak cielę na malowane wrota to nie w waszym zawodzie.
1:2
-:-