Czop | 5 Października 2016 g. 15:16 | Aktualizacja: 15 Października 2016 g. 13:18
Po jedenastej kolejce Jagiellonia powinna prowadzić jako samodzielny lider, z dorobkiem 27 punktów, mając 8-punktową przewagę nad zajmującą drugie miejsce Lechią.
Niestety, dzięki pomyłkom lub „pomyłkom” w wykonaniu osobników z gwizdkami w czarnych gaciach, tak nie jest. Moje zastrzeżenia związane z wypaczaniem wyników Jagi potwierdzają analizy zamieszczane w „Weszło”: Niewydrukowana tabela, oraz w „GOL24”: Bezbłędna tabela. A także Pan Sławek Stempniewski z „Ligi Plus Ekstra”.
W pierwszej kolejce międzynarodowy wróg Jagiellonii Marciniak (Płock) ukradł nam dwa punkty. Wypaczył rezultat punktowy spotkania z Legią, nie dyktując ewidentnego rzutu karnego dla Jagiellonii po faulu Aleksandrowa na Góralskim, a także nie dyktując rzutu karnego dla Jagiellonii po tym jak w doliczonym czasie Hloušek upadł w polu karnym aby zablokować dośrodkowanie Mystkowskiego i wyciągniętą ręką macnął piłkę, zmieniając jej bieg, co wyraźnie widać na powtórce. Według mnie, powinno być 3:1 dla Jagiellonii. A było tylko 1:1.
W trzeciej kolejce, z Lechem, Raczkowski (Warszawa) pogorszył bilans bramkowy Jagiellonii, ponieważ powinien wyrzucić z boiska Tetteha za ordynarne wejście sankami w nogi Černycha i dać Żółto-Czerwonym szansę na strzelenie trzeciego gola. Przy czym dorobku punktowego by to nie zmieniło, bo Żółto-Czerwoni i tak wygrali 2:0.
Natomiast z Lechią w szóstej kolejce Kwiatkowski (Warszawa) skradł nam jeden punkt. Zamiast 0:1 powinno być 0:0. Kwiatkowski pozwolił na brutalną grę, co spowodowało, że między zawodnikami wystąpiła nadmierna agresja. Na początku drugiej połowy za bandycki faul na Vassiljevie z boiska powinien wylecieć Kovačević, i wówczas nie miałby on szansy na strzelenie Jadze gola.
Z kolei w jedenastej kolejce, w spotkaniu z Pogonią, dwa punkty ukradł Żółto-Czerwonym Stefański (Bydgoszcz), nie wyrzucając z boiska Fojuta za spełniający wszelkie możliwe kryteria brutalności faul – na kim? Znowu na Černychu. Biorąc pod uwagę, co się działo w drugiej połowie, niemożliwe, by Żółto-Czerwoni, grając z przewagą jednego zawodnika przeciwko Pogoni pozbawionej kluczowego obrońcy, nie strzelili paru goli. A tak – gówno z tego. 0:0. Jak z powyższego wynika, chamstwo popłaca. Przeciwnikom.
Według Bezbłędnej tabeli („GOL24”), po dziesięciu kolejkach (jeszcze przed meczem Jagi z Pogonią) pierwsza szóstka klasyfikacji powinna wyglądać następująco:
1. Jagiellonia 25 punktów
2. Zagłębie 19 punktów
3. Lechia 17 punktów
4. Arka 17 punktów
5. Bruk-Bet 16 punktów
6. Wisła P. 15 punktów.
Natomiast już po jedenastej kolejce, według Niewydrukowanej tabeli („Weszło”), kierującej się nieco innymi zasadami niż ta poprzednia, czołówka Ekstraklasy powinna się prezentować następująco:
1. Jagiellonia 27 punktów
2. Lechia 19 punktów
3. Zagłębie 18 punktów
4. Arka 17 punktów
5. Bruk-Bet 17 punktów
6. Wisła P. 17 punktów.
Bez wypaczania wyników meczów przez tendencyjnych ślepaków i niedouków, obecnie Jagiellonia jest w pełni samodzielnym liderem Ekstraklasy, z przewagą ośmiu (jeśli nie dziewięciu) punktów nad wiceliderem. Natomiast oficjalnie – ledwo wyłania się z tłumu, w który wciskają ją czarne gacie. No cóż. Trzeba przecież szykować miejsce dla bardziej zasłużonych maruderów. A nuż zaraz się obudzą.
Taka sytuacja powtarza się systematycznie. Jaga co roku jest niemiłosiernie wałkowana przez czarne gacie, zawsze ląduje niżej niż na to zasługuje. Tej jesieni również jest najbardziej krzywdzoną przez nich drużyną. I nikt z tym nic nie robi.
Czop
Foto: Grzegorz Chuczun (modyfikacja: Czop)