Dyskutowałem z pewnym znanym sprawozdawcą sportowym, czy można być najlepszym i najgorszym zawodnikiem jednocześnie. Twierdził że nie, bo albo jedno albo drugie. Ja zaś uważam, że jest to możliwe. Tak było przecież w ubiegłym sezonie z Konstantinem Vassiljevem. Technika, dojrzałość, zmysł do gry i od czasu do czasu strzelony gol – przemawiały na jego korzyść, ale z drugiej strony – to truchtanie po boisku, te byle jak wykopywane dośrodkowania, te seriami marnowane sytuacje bramkowe… Aż żal było patrzeć. Widać, jak bardzo przeszkadzała mu kontuzja, o której kiedyś mówił trener Michał Probierz.
Na szczęście to już przeszłość. W tym sezonie Kosta przechodzi samego siebie. Przegląd pola, opanowanie, asysty – perfekcja. Jakość gry poprawiła się też i u innych zawodników. Jakiś taki bardziej uważny a przede wszystkim skuteczniejszy stał się Fiodor Cernych. Czyżby się wreszcie przełamał? Jeśli tak, to czy znów się nie zablokuje po kontuzji? Jacek Góralski nieco pohamował swoje mordercze zapędy i wyszło mu to na dobre. Przemysław Frankowski również dojrzał piłkarsko, przybyło mu szybkości i pewności siebie, a jeśli okaże się, że te dwa strzelone przez niego we Wrocławiu gole nie były przypadkowe, to przyjdzie mi przepraszać go za niedocenianie, a trenera Probierza za mój brak wiary w możliwość rozwoju tego piłkarza. No ale z tym jeszcze trochę poczekajmy.
Natomiast już teraz trenerowi i zarządowi klubu mogę pogratulować doskonałego nosa w zakresie transferów. Nie to, co za czasów Piotra Stokowca i jego bandy Paralaksów czy jakichś tam innych tego typu paralityków. Tym razem wszystko trafione w samo okienko. Dzięki temu mamy znów doskonałą parę stoperów: Ivana Runje i Gutieriego Tomelina (oby im zdrowie dopisywało jak najdłużej) oraz fenomenalnego bramkarza Mariana Kelemena (który w rewelacyjny sposób zrekompensował nam ubytek Bartłomieja Drągowskiego). A i Dmytro Chomczenowski przebył już okres adaptacyjny i poczyna sobie coraz swobodniej.
To wszystko to są oczywiście wrażenia, jakie odnoszę jako kibic. Można polegać na Łukaszu Burlidze, Piotrze Tomasiku, Marku Wasiluku i Tarasie Romanczuku, nie zapominając oczywiście o naszym kapitanie Rafale Grzybie. Natomiast na wyższe obroty muszą się jeszcze wzbić: Karol Świderski, Maciej Górski, Przemysław Mystkowski, Karol Mackiewicz i Jonatan Straus. Bardzo się za to rozwinął inny nasz napastnik, Łukasz Sekulski, który co prawda na razie strzela na rzecz konkurencji, ale jak tak dalej pójdzie, trzeba go będzie stamtąd wyrwać jak najszybciej i przywrócić do macierzy.
Niewiarygodne ale prawdziwe jest to, że w klasyfikacji strzelców Lotto Ekstraklasy (przynajmniej według stanu na 17 września do 18:00) pierwsze trzy miejsca zajmują trzej (!) Jagiellończycy: Vassiljev, wypożyczony do Korony Sekulski i Cernych. W klasyfikacji kanadyjskiej – to samo, tylko w nieco innej kolejności: Vassiljev, Cernych, Sekulski. Jak świat światem, tego jeszcze nie było!
Potwierdza się więc opinia trenera Probierza, który zawsze przypomina, że na zbudowanie zespołu potrzeba czasu i poczucia stabilizacji. Że ten proces musi trwać co najmniej rok, aby zaczął przynosić efekty. W przypadku Żółto-Czerwonych tak się właśnie stało, a rezultat – jak na razie – przechodzi wszelkie najśmielsze nawet oczekiwania, czego dowodem jest zajmowany przez Jagę od kilku kolejek fotel lidera rozgrywek.
Aby nie zmarnować tego dorobku, i powalczyć o wyższe cele (o co w tym sezonie powinno być łatwiej niż w przeszłości, ponieważ obecna ekstraklasa, delikatnie to ujmując, zbyt wymagająca nie jest), w przerwie zimowej nie przewiduję żadnych ruchów kadrowych. Konieczne jest tylko dobre przepracowanie tego okresu w celu dalszej konsolidacji zespołu i utrwalenia założeń taktycznych. Być może uda się wówczas przerwać jeszcze jedną złą passę Jagiellonii – gorszych wyników w rundzie wiosennej w porównaniu z jesienną.
P.S. Zła wiadomość: Legia szuka nowego trenera. Niedobrze.
Czop
fot. Aleksandra Chuczun, Jagiellonia.net
1:3
-:-