Od początku spotkania było widać, że Jaga chce się zrehabilitować za porażkę w Płocku i od pierwszych minut Żółto-Czerwnoni prowadzili grę. Stwarzaliśmy sobie dużo okazji jednak szwankowała skuteczność. Strzelali Frankowski, Vassiljev, Cernych, Romańczuk, Wasiluk, jednak piłka nie chciała wpaść do bramki. Za to Lechia oddała jeden celny strzał, który zapewnił im zwycięstwo. Przy bramce zaspali nasi środkowi pomocnicy, piłka idealnie „siadła” na nodze dla Kovacevica i mimo rozpaczliwej interwencji Kelemena i ku rozpaczy białostockich kibiców wpadła tuż przy słupku. Trzeba powiedzieć że strzał był bardzo precyzyjny i żaden bramkarz na świecie nie byłby chyba w stanie obronić takiego uderzenia. Po raz kolejny potwierdziło się stare piłkarskie porzekadło, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Po stracie bramki Jaga próbowała wyrównać, lecz ciągle brakowało skutecznego wykończenia, a jak już raz piłka znalazła się w siatce został odgwizdany spalony. Po zakończeniu spotkania zarówno piłkarze jak i kibice (aż 17100 - szacun) nie mogli uwierzyć, że spotkanie zakończyło się takim wynikiem. Jeśli spojrzeć na statystyki spotkania Lechia była nieznacznie częściej przy piłce (53%) jednak w statystykach strzałów przewaga Jagi była miażdżąca- 17:4, z czego jak już wcześniej napisałem, tylko jeden celny (ale za to skuteczny) strzał Lechii. Jednak piłka nożna to nie łyżwiarstwo figurowe i tu liczą się bramki a nie wrażenia estetyczne.
Mimo porażki Jaga pokazała ciekawą grę, która jest dobrym prognostykiem przed sobotnim meczem z Górnikiem Łęczna. Widać też, że zawodnicy wspierają się na boisku, czego dowodem jest zadyma z początku drugiej połowy spotkania. Trener Probierz po raz kolejny pokazał, że Jaga to jego dziecko i również nie dał sobie w kaszę dmuchać i aktywnie wsparł drużynę w tej awanturze. Obawiałem się, że sędzia odeśle naszego trenera na trybuny, jednak chyba nie chciał zaogniać i tak napiętej sytuacji. Na temat zachowania kibiców gości szkoda słów, bo co tu pisać o ludziach, którzy poza bluzgami na drużynę przeciwną nic sobą nie zaprezentowali. Za to oprawa na Ultrze była imponująca za co duże brawa.
A już w sobotę o 18 mecz z Górnikiem Łęczna. Zapewne wybierze się tam spora rzesza kibiców Jagi, bo mecz zostanie rozegrany w Lublinie czyli bardzo blisko od nas. Jeśli Jaga zagra z takim samym zaangażowaniem i poprawi skuteczność to o wynik możemy być spokojni.
PS. Chciałbym pogratulować pomysłowości jednemu z kibiców Jagi, który miał żółto-czerwony szalik z napisem: „Dziękuję tato, że nie jestem z Warszawy”.
1:2
-:-