Kolega z redakcji Maciek napisał, że odejście Pazdana nie powinno stanowić problemu dla kibica Jagiellonii.
Mam odmienne zdanie od kolegi w tej kwestii. Rozumiem względy finansowe, rozumiem to, że gdyby nie zrobił tego kroku to piękna żona mogła by zrobić w domu piekło na ziemi, ale mimo wszystko na ten klub bym się nie zdecydował.
Większość z Was dokładnie to samo sądzi o Legii co ja. Wiecie jakie upokorzenia - nas kibiców - spotkały z ich strony i wielu z nas żadne pieniądze świata nie skłoniłyby do tego aby postawić swoją nogę na Łazienkowskiej i założyć trykot z elką. Niektórych rzeczy po prostu się nie robi. Tylko tyle i AŻ TYLE. Michał przyszedł do Białegostoku z Zabrza. Nigdy nie było w jego wykonaniu całowania jotki, nie było mowy o spoufalaniu się z kibicami. Po prostu był to piłkarz Jagiellonii, który na 120 % wykonywał swoje obowiązki. Tylko jedna rzecz nie daje spokoju, jak to jest z tymi zapewnieniami – gramy dla kibiców, prosimy was o doping, dziękujemy za doping, gramy dla kibiców? Stąd nie zgodzę się z tezą Maćka, że zawodnicy grają tylko dla kasy i siebie samych. Ten może tak, ale czy wszyscy? Wiemy z klubu, że nie chciano go sprzedać do Legii, że prezes nie chciał wzmacniać rywala. Nic to jednak nie dało, zawodnik sam się uparł. Zaświeciły się dolary w oczach i gorączka złota przesłoniła wszystko. Mają tą ofertę na ręku zawodnik nie chciał nawet przyjechać na trening Jagiellonii. To nie świadczy dobrze. Jeden z moich znajomych napisał tak: „Ja osobiście nigdy nie będę dziękował żadnemu grajkowi z elką na koszulce (…)”
Jedno zdanie, ale pokazuje to jak powinni przy najbliższej okazji zachować się kibice Jagiellonii. Nie ma klaskania. Nie ma przybijania piątek. Skoro jesteś tylko piłkarzem to bierz kasę i nie znamy się. Mogłeś być bohaterem, jesteś tylko jednym z wielu. Jesteśmy kibicami, mamy swoje sympatie antypatie i mamy swoje zasady, które nie przekładają się na rachunek ekonomiczny. Może głupie, może naiwne – ale jest i ktoś kto myśli inaczej nie ma prawa tego deprecjonować.
Po raz kolejny uwidacznia się, że między piłkarzami a kibicami i ludźmi związanymi emocjonalnie z jakimś klubem nie powinny istnieć inne związki niż tego wymaga sytuacja. Żadnego przechodzenia na "Ty", klepania się po plecach itd. Jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz, jesteś tak zapamiętany jak wyglądały twoje ostatnie dni.
Kiedyś z kolegą napisaliśmy tekst pt. "Jesteście tylko kuglarzami". Od tych, którzy dziś bronią Pazdana dostaliśmy zjebkę, że coś nam się pomyliło, że biedni piłkarze po historycznym zwycięstwie nad Lechem mogli się poczuć dotknięci itd. Dzisiaj macie przykład takiego kuglarza. Jako kibice, dziennikarze, ludzie związani z klubem dostaliśmy kolejną lekcję. Stwierdzenie, żę swoją wartość w społeczeństwie należy budować na własnych dokonaniach, a nie na tym czy Pan piłkarz rozpoznał Cie na ulicy wydaje się oczywiste tylko do momentu, kiedy do gry wchodza emocje.
Mogę powiedzieć tylko, że wszyscy dostaliśmy nauczkę i nie powielajmy tych samych błędów. Jeśli coś mówisz, robisz to choćbyś nie wiem jak był zasłużony musisz ponieśc tego konsekwencje.
Morf/Filip