Redakcja | 1 Lutego 2015 g. 11:14
Nie wiem jak wam, ale mi już powoli odchodzi w niepamięć zwolnienie trenera Michniewicza. Byłem wówczas niezwykle zirytowany sposobem pożegnania się z Czesiem (przepraszam za zwrot, gdyż brudzia z nim nie piłem).
Mając też na uwadze sposób w jaki nasz Klub rozstał się z Hermesem oraz Skerlą, przy okazji całej narosłej otoczki, naturalnym moim odruchem była słaba akceptacja nagłego zatrudnienia Tomasza Hajty oraz Dariusza Dźwigały jako teamu trenerów Jagiellonii. No niby wyciągaliśmy już mało znanych trenerów jak Adam Nawałka (z całym szacunkiem, ale raczej to był głównie drugi), Ryszard Tarasiewicz (były trener ówczesnego, po awansie do II-ligi, Śląska) , Jurij Szatałow (wyciągnięty z Kani Gostyń), Artur Płatek (wieczny asystent), Stefan Białas (pojawił się na dwa miesiące w Klubie i zniknął), Michał Probierz (z cienko przędzącej Polonii Bytom), ale gdzieś tam pozostał żal, że po tak długim okresie pracy Michała Probierza, nie dano szansy Czesławowi Michniewiczowi. No nie miałem przekonania do trenerów Hajty i Dźwigały. Ot, po prostu, tak zwyczajnie, nie wnikając w ich umiejętności trenerskie (bo ich nikt nie znał). Myślę, że Zarząd Klub skutecznie się o to postarał swoim słabym PR. Ale niech tam będzie, pomyślałem: cóż, takie życie trenera. Jedną ręką podpisuje się kontrakt, w drugiej trzyma się walizkę. Pamiętacie?
W trakcie oczekiwań na rozpoczęcie rundy wiosennej obiła mi się o uszy wypowiedź Tomasza Hajty, iżby chciał pracować w naszym klubie nawet i 20 lat tak, aby odcisnąć swoje piętno na Jagiellonii, po to by każdy mógł poznać jej styl. Rety: 20 lat w jednym klubie! Czyżby pojawiła się inna jakość, pamiętając o wesołej karuzeli trenerskiej w naszym kraju?
Dziś czytając wywiad z trenerem Hajtą wydaje mi się, że ten człowiek ma pomysł na piłkę. Na piłkę, a nie tylko na szkolenie. On naprawdę chce wprowadzić nową jakość do naszego polskiego futbolu. Ma siłę i charyzmę, aby tego dokonać. Mówi o rzeczach innych niż jego poprzednicy. Nie nawija w sposób ogólny tylko o przygotowaniach, problemach kadrowych, że wszyscy się starają, ale tak nam wychodzi, itp. Dziś przeczytałem o innych ważnych kwestiach dla trenera. Chociażby takie przyjście profesjonalisty do pracy. To nie tylko praca z zaangażowaniem na treningu, ale już samo przyjście z uśmiechem do niej (a jest to praca wysoko płatna). Z UŚMIECHEM! Nie, no takiego czegoś wcześniej nie słyszałem lub zdążyłem o tym zapomnieć, że się zdarzyło. Do tego dorzućmy niejako obowiązkową naukę języka polskiego, aby w końcu każdy mógł zrozumieć trenera jak mu krzyczy coś więcej aniżeli „Kurwa, do przodu!”. Nie piszę tu o sonetach krymskich, ale specjalistycznym słownictwie na poziomie trener-zawodnik. To zawodnik musi znać język trenera, a nie trener języki wszystkich zawodników. Sam, pracując kiedyś na Zachodzie, musiałem przychodzić do pracy bez „polskiej mordy”, a słownictwo związane z pracą przyswoiłem w ciągu kilku dni. Jak chcesz zarabiać, to się dostosuj. To jest prawidłowe podejście do pracy. A jak już masz bazę opanowaną to walczysz coś wyższego, ważniejszego. Jeżeli czujesz firmę, a taką jest „Jagiellonia-Białystok Sportowa Spółka Akcyjna” w Białymstoku, sam czujesz się w niej lepiej. A myślę, że to pewnikiem powinno przełożyć się na jakość pracy piłkarzy.
Podoba mi się to co zaczyna robić trener Tomasz Hajto. Praca to nie tylko bieganie za szmacianką, ale też praca dla zespołu, drużyny. To ma być jedność. To faktycznie mają być żołnierze chcący oddać życie za swoją drużynę. To nie tylko walka, to też poziom komunikacji. Kibicowałem i będę kibicować Jagiellonii. Teraz zaczynam również Panom, Panowie Trenerzy!
bieniek