Morf | 1 Lutego 2015 g. 11:14
Podejście zawodników do klubu. Temat rzeka. Do miejsca pracy i ich utrzymania skąd otrzymują wynagrodzenia o jakich przeciętnemu zjadaczowi chleba nawet się nie śni.
Jest w Jagiellonii grupa darmozjadów, leni których zachowanie zasługuje na opisanie, pokazywanie palcem i piętnowanie. Pierwszy z nich to Bartłomiej Grzelak. Leń i kombinator. Nie wystąpił nawet w jednym meczu Jagiellonii. Nie zagrał nawet minuty, a od roku regularnie jest na garnuszku klubu. Jasne, ktoś zaraz powie, przecież klub podpisał kontrakt. Jednak trzeba mieć odrobinę przyzwoitości – nie nadaję się do pracy, przychodzę do pracodawcy dziękuję mu za współpracę dogadujemy się w cywilizowany sposób i żegnamy się w zgodzie. Tutaj tego nie mamy. Człowieku wstydu nie masz? Nie nadajesz się do piłki nożnej to idź jedwabniki hodować, bawełnę zbieraj czy karm pelikany w zoo. Nieważne co byleby z dala od piłki. Aha za taborety tzw. Specjalistów się nie bierz bo co najwyżej możesz być specem od rezerwacji ławki w szpitalnej izbie przyjęć.
Kolejny as ze stajni Jagiellonii, Burkhardt. Ten co to mówi że piłkarze są od grania, a kibice od kibicowania. Szkoda, że z Pawłodaru na piechotę nie wracał, może by się w końcu czegoś nauczył. Tu jednak mamy wieczny talent polskiej piłki, któremu strzelił cztery gole Jagiellonii. Każdy na farcie. Przeciwko Arisowi Saloniki dwa razy po rykoszecie i dwa w lidze. Też przypadkiem. Człowiek w którym trenerzy widza jakiegoś geniusza piłki. A to zwyczajny skórokop. W gruncie rzeczy jedyne co umie robić to liczyć złotówki na koncie. Od wiosny 2009 roku nie rozgrał w Jagiellonii ani jednego spotkania w którym można byłoby powiedzieć, że był najlepszy na boisku – gdzie niejednokrotnie tak go kreowano lub próbowano kreować. Leniwy, słaby i kontuzjogenny. Kolejny w mojej osobistej kolejce do pracy zoo. Twemu Panu bym polecał mycie nosorożców u Gucwińskich. Kolejny, który na łamach prasy płace jak to kibice mu ubliżają, jaki to on pokrzywdzony. Jakby bruk na Lipowej poukładał w listopadzie przez dwa tygodnie to by się nauczył co to praca i docenił to, co ma.
Kolejna kwestia to posługując się daleko idącą przenośnią obce konie w stadninie. Zaciąg czarnogórski z Seratlicem na pierwszym miejscu. Chłopak młody, coś tam umie może, ale co tego nie wie zbytnio nikt. Dwa udane mecze zanotował i nic. Błędy w obronie i praktycznie żaden pożytek w ofensywie. Czy taki Pawłowski jest gorszy od Seratlica? Szczerze wątpię. Kolejny przykład Maycon. Bohater białoruskiej ligi. Poza jednym meczem w Jagiellonii nie pokazał nic. To są dwa przykłady promocji w klubie zawodników, którzy grać nie powinni a grają. Grają bo ktoś zainwestował pieniądze i oczekuje ich zwrotu, mimo tego, że to nigdy nie nastąpi. To nie ludzie pokroju Grosika czy Sandomierskiego. To są drewniaki jak Pinokio i jedyne co z nich może być dobrego to to, że odejdą.
No i na koniec sprawa Rasiaka. Fajny transfer, dobry zawodnik tylko kto załatwiał sprawy kontraktu? Czy nie jest tak, że UEFA może wydać zawodnikowi po miesięcy certyfikat jeśli klub tego nie chce zrobić? Jeśli tak to Pani Syczewska zamiast zajmować się „czymśtam” powinna zapakować walizeczkę z pełnomocnictwem i pierwszym samolotem polecieć do UEFA tam gdzie można taki certyfikat odebrać i czekać wiernie i nieustępliwie niczym pies z miską z czołówki filmu Dzień za dniem (osobom które nie znają przygód Corky`iego zapraszam na youtube.com.). Czekać aż się osiągnie cel a nie liczyć na łaskę. No chyba, że jeszcze bardziej dano ciała z kontraktem :) i nikt o tym nie chce mówić. Tak czy inaczej cytując klasyka Kube Rzeźniczaka – brawo, brawoooo k….!
PS
Zgodnie z sugestią brakuje tu panów El-Mehdiego i Arzumaniana. W stosunku do nich można zastosować podobne argumenty jak do wymienionych powyżej.