Morf | 1 Lutego 2015 g. 11:14
Wczoraj Jagiellonia wygrała swój pierwszy historyczny mecz w europejskich pucharach. Bramkę na wagę zwycięstwa strzelił człowiek, któremu ten gol się należał. Niekwestionowany lider i podpora Jagiellonii, Tomasz Frankowski. Niby wszystko jest w jak najlepszym porządku, ale naprawdę nie jest.
Wiele osób nie jest w stanie pojąć panującej wokół kibiców atmosfery. W Białymstoku mieliśmy kilka szczególnie jaskrawych przykładów, jak władza, nie patyczkując się, używa swoich organów wykonawczych po to, aby dokonać pacyfikacji środowiska kibiców. Nigdy nie byłem radykałem, nie jestem i zapewne nie będę. Za Jagiellonią kilka kilometrów w Polsce przejechałem, swoje widziałem nie raz i nie dwa i mimo wszystko nie zawsze zachowanie kibiców było wytłumaczalne i racjonalne. Jednak to, co się dzieje ostatnio przechodzi ludzkie pojęcie. Zbytnio w ogólnopolski protest jaki zaserwowało nam Ogólnopolskie Zrzeszenie Stowarzyszeń Kibiców nie zagłębiałem się i niektóre działania jakie zostały wprowadzone przez to zrzeszenie nie do końca wierzyłem i wierzę. Nie do końca zgadzałem się z linią działania objętą przez nasze Stowarzyszenie Kibiców Kibiców Dzieci Białegostoku, które w dużej mierze opierało swoje działania na podobieństwach do akcji organizowanych przez kibiców Lecha czy też Legii. Jednak decyzje zostały podjęte i jak ustalono, że nie było dopingu czy też barw, to dostosowałem się. Bo tak trzeba. Czasami po prostu tak trzeba.
Jednak to, czego wczoraj byłem świadkiem na naszym stadionie przeszło moje najgorsze przypuszczenia. Niejedno widziałem już na Słonecznej. Widziałem 40 tysięcy ludzi na pierwszym meczu Jagiellonii w ekstraklasie. Ludzi na bieżni, którą aktualnie porasta trawa. Widziałem spadek, powrót na Jurowiecką, powrót na stadion Hetmana i wiele innych miłych i mniej miłych wydarzeń. Jednak to, co się stało wczoraj całkowicie dyskredytuje w moich oczach niektóre osoby.
Na początku zaznaczę. Wczorajsze spotkanie miało się odbyć i mieć przebieg na trybunach tak, jakby nie było w ogóle protestu – aby pokazać ludziom co znaczy spontaniczny doping i zabawa mimo wszystko, jak można wspaniale przeżywać te krótkie chwile na stadionie, odrywając się od udręk życia codziennego. Niestety tak się nie stało i ponownie mieliśmy pokaz siły, a co bardziej boli głupoty połączone z silną dozą ignorancji. Przed meczem ultrasom naszego klubu nie pozwolono wnieść na stadion flag, tych długich kilkudziesięciometrowych flag, które przyozdabiają pięknymi barwami smutno szary kratowany płot. Ochrona zażądała wyciągania każdej z nich – wyobrażacie to sobie? Każda, taka długa flaga, których miało być kilkanaście, miała być rozwinięta przed panami miłościwie nam warującymi ochroniarzami i pokazana, czy oby w tych flagach nie ma broni, koktajli mołotowa. Może czołg miał być tam schowany? Nie mam pojęcia. W każdym bądź razie poniżeni zostali kibice. Próbę wyjaśnienia tej patologicznej sytuacji przedstawiciele klubu odpowiedzialni za bezpieczeństwo na trybunach przez długi czas ignorowali, a kierownik bezpieczeństwa poproszony o interwencję sprawę zignorował.
Kolejny przykład na to, że kibiców się prześladuje to kwestie związane z wpuszczaniem ludzi na sektory na łuku. Panowie na litość Boską, w jakim my kraju żyjemy? Czy jesteśmy bydłem, aby nas tak traktować jak to miało miejsce wczoraj? Ja rozumiem identyfikację kibica. Ja rozumiem wszystko. Jednak wczoraj ochrona dokonywała przeszukań w taki sposób że graniczyło to z naruszeniem godności osobistej. Brakowało tylko, aby w majtkach sprawdzali czy to siusiak czy raca. Potem każdy kibic był nagrywany przez ochronę jak małpa w zoo. Kończyła ochrona, zaczynała policja. Czy to nie jest poniżające? To nie uwłacza godności człowieka? Po co te tabuny ochroniarzy na trybunach? Po co policja w pełnym umundurowaniu z psami jak w obozie w Majdanku na trybunach? Rozumiem, że kibic to zło, bandyta, ale mimo to należy się mu choć odrobina szacunku, której wczoraj niestety nawet przez chwilę nie szło uświadczyć.
A potem tacy kibice, jak taki jeden z A8 z korony trybuny domagający się dopingu, krzyczący że dopingujemy, że nieważne co się stało miejmy w nosie wszystko i śpiewajmy. Wstyd mi za takich ludzi. Na całe szczęście ten i mu podobni osobnicy zostali doprowadzenie krótką ripostą słowną do porządku i więcej swojej filozofii nie wykrzykiwali.
Zaraz ktoś napisze „nic się nie stało”. Stało się i to wiele. Dzisiaj nie można wnieść flag, jutro zakażą nosić szalika, bo szalikiem można zakryć twarz albo co gorsza kogoś na płocie powiesić. Dożyliśmy czasów, w których inwigilacja i kontrola sięgnęły szczyty absurdu. Mimo tego, że na początku byłem bardzo sceptyczny do bojkotu Stowarzyszenia Kibiców Jagiellonii Białystok, tak dzisiaj popieram go i mam nadzieję, że nasz klub w którym sam mam wielu znajomych zastanowi się nad tym co się dzieje i zacznie rozmawiać i zmieni swoje postępowanie. Tak jak wczoraj być nie może.
PS
W przypadku jeśli postępowanie się nie zmieni, to nawet na tym starym zardzewiałym ogryzku stadionopodobnym nie będzie już kompletu kibiców. Nie będzie, bo Ci fanatyczni zamiast pomagać drużynie rozpierzchną się po białostockich knajpach, gdzie bez skrępowania będą mogli przynajmniej pośpiewać, a właściciele tychże lokali będą z uśmiechem na ustach zacierać ręce wobec takiej sytuacji. Zapewne sam będę jednym z takich klientów takowych miejsc. Miejsca kibiców zajmą Widzowie, którzy z raz klasną na meczu, zwyzywają zawodników, poślą niejedną k... w kierunku sędziego, czy zasłużonego piłkarza zapominając o jego zasługach. To oni będą narzekać zawsze i wszędzie. W zimną pogodę nie przyjdą, bo zimno, a w upał tez nie, bo gorąco. Jak im się znudzi, pójdą do parku, a jak będą dwie, trzy porażki to odpuszczą na amen. Na stadionie powróci szarość taka jaka przeżera całą Polskę. Bylejakość i poprawność polityczną. Politycy przyjdą poklepią działaczy po plecach zjedzą wypiją piwo przypominające mocz osła, zapalą cygara i wszystko będzie grało. Bo do tego to wszystko dąży.