filip | 1 Lutego 2015 g. 11:14
Przed świętami wszystko, znowu, wywróciło się do góry nogami. Jedna z najsłabszych ekip wiosny, wygrała trzy spotkania pod rząd i znowu liczy się w walce... Tylko o co? Mistrzostwo? Podium? Cokolwiek napiszę, zostanę oskarżony, albo o pompowanie balona, albo o defetyzm. Dlatego dzisiaj nie o tym.
Tuż przed świętami, do Białegostoku, przyjechała najbardziej utytułowana ekipa w historii polskiej piłki. Długo by wymieniać wszystkie osiągnięcia Górnika. Wystarczy napisać, że to jedyny w historii, naszej kopanej, finalista rozgrywek o europejskie trofeum. Może z tego powodu, w kraju nad Wisłą, panuje dość duży sentyment do nieboszczyka- Pucharu Zdobywców Pucharów? Jeśli do tego dołoży się czternaście tytułów mistrzowskich, parę zwycięstw w Pucharze Polski, to Jaga z Pucharem i Superpucharem, powinna przed Górnikiem padać na twarz i bić pokłony.
Na szczęście, dla nas, czasy się zmieniły. Teraz politycy nie decydują już, gdzie ma być wielka piłka... (No może znajdzie się jeden wyjątek, ale to nie jest właściwy tekst). Dziś, w zasadzie, nie liczą się już kopalnie i inne wielkie zakłady przemysłowe. Obecnie najważniejszy jest klimat dla piłki. A jak wszyscy wiemy najlepszy jest w Białymstoku i Poznaniu. Powód? Po prostu, brak tzw. „lokalnej świętej wojny”. Tak naprawdę od tego wszystko się zaczyna. Czy jakiś poważny człowiek zainwestuje pieniądze w któryś z klubów, kiedy lokalne media, często w poszukiwaniu sensacji, informują tylko o bójkach i ganiankach po mieście? Zainteresowanie lokalnego biznesu, z czasem skutkuje większym naciskiem na urzędników. Ci zaczynają inwestować w infrastrukturę i pozytywna spirala się nakręca. Do czego zmierzam? Ano do tego, że każdy powinien korzystać z czasów, które są dla niego najodpowiedniejsze i czerpać z nich garściami. Wspominany Górnik, pozytywny dla siebie klimat, wykorzystał w stu procentach. Abstrahując od kontekstu politycznego, jaki na pewno towarzyszył ich sukcesom, do dziś osiągnięcia Górnika są punktem odniesienia i miarą, dla innych polskich drużyn.
Dlaczego o tym wszystkim piszę? Ponieważ lepszego klimatu dla Jagiellonii, niż obecny, nie będzie. Przeszliśmy już na druga stronę, po której naszym klubem interesują się poważni inwestorzy, a nie lokalni zapaleńcy. W mieście, powoli, ale powstaje piękny stadion. Wyduśmy z tego wszystko co się da. Może za paręnaście lat, przy okazji wyjazdu do Zabrza, nasze osiągnięcia będą porównywane z ich, w celu sprawdzenia, kto osiągnął więcej? Z drugiej strony, absolutnym apogeum mogą okazać się sukcesy A.D. 2010. Przyszłości nikt nie zna. Wiem jedno. Gdyby ktoś powiedział, w latach 80-tych, że Jaga do spotkań w Górnikiem będzie kiedyś podchodzić w roli faworyta, to zafundowano by mu państwowe wczasy w Choroszczy. Obecnie? Na cztery mecze, trzy zwycięstwa. Coś, co 30 lat temu, wydawało się niemożliwe jednak jest realne?
Nie zmarnujmy tego, co przez lata odbudowy klubu, zostało osiągnięte. Nie mamy wujka premiera, ani spółki Skarbu Państwa w mieście. Mamy coś, czego nie mają inni. W większości pozytywny stosunek lokalnego społeczeństwa do klubu. Coś, co pozwala na znacznie łatwiejsze działanie klubowym marketingowcom. Coś, co pozwala miastu budować stadion i, miejmy nadzieję, rozwijać bazę treningową, bez większych protestów. Coś, co sprawia, że to właśnie Jagiellonia jest o niebo lepiej postrzegana, niż tzw. „Wielcy polskiej piłki”. Nie zmarnujmy tego, bo teraz są właśnie NASZE CIEKAWE CZASY.
filip