Redakcja | 1 Lutego 2015 g. 11:14
Euglena zielona – roślina to czy zwierzę ? Każdy kto ma tyle lat co ja i zdarzyło mu się chodzić do ogólniaka recytował odpowiedź na zadane pytanie na lekcji biologii. O ile pamiętam wychodziło na to, że przywołana euglena to trochę roślina, ale i to trochę zwierzę. No dobra to nie korepetycje…
Zajmijmy się raczej tematem naszego spotkania . Bartłomiejem Grzelakiem zajmijmy się więc Panie i Panowie. Jedno mu należy przyznać z góry. Ledwie się pojawił, a już znacznie ożywił kibicowskie dyskusje. Ożywił właśnie w konwencji roślina to ( drewno znaczy ) czy piłkarskie zwierzę. Daleki jestem od stawiania mu ocen w tym momencie, ale że już jakieś spotkania z Panem Bartkiem mieliśmy no to podsumujmy pokrótce. W Białymstoku popłakał sobie Pan Bartek trochę po meczu z Legią , ale w sumie nie on jeden miło wspomina kolegę Cionka. Może i miał tę dziurę w nodze i może faktycznie bolało. W rewanżu odgryzł się jednak podobno i „ przespacerował” się po naszym ulubieńcu bez nadmiernego skrępowania. Wobec powyższych zdarzeń do naszych idoli się nie zaliczał. Daleko mu wprawdzie do zawodnika Niedzielana, czy też zawodnika ( tu nie jestem do końca pewien prawidłowości określenia ) Cabaja, ale swoje podpadziochy u nas zaliczył. Na dodatek piłkarsko też nigdy w Białymstoku specjalnie nie błysnął. Aż tu nagle trzeba będzie na początku meczu przy wyczytywaniu składu na hasło spikera Bartłomiej – odkrzyknąć – Grzelak !
Nie wiem jak Was , ale mnie to nie boli . U mnie Pan Bartek ma kredyt zaufania. Niech tylko nie płacze, że boli, że brutalnie itp! A najlepiej niech wejdzie w naszą drużynę tak jak wszedł do niej Kamil . Walnij bracie dwie bramy Legii i będzie o.k. Zupełnie serio piszę , że Pan Bratek może okazać się piłkarzem przez duże P. Ma po temu potencjał , a czy ma chęci - to się zobaczy. Jedno jest pewne, że we mnie wroga mieć nie będzie, choć raz nieświadomie przyciął mi nochala przy samej d..pie ( tak to się mówi chyba). A było to tak -
Mecz w Pucharze Ekstraklasy. Na stadionie cisza jak makiem zasiał. Bartłomiej Grzelak w składzie Legii. Męczy się chłopak wyraźnie. Gdy był z piłką koło linii oczywiście diabeł podkusił wrzasnąć - „ Grzelak jak leci ? ” Ktoś z naszych podłapał i odkrzyknął – „ po kiju!” ( W rzeczywistości odkrzyknął nieco inaczej . Sami przecież wiecie jak.) I jeszcze nie przebrzmiał nasz rechot - a tu gol dla Legii . Strzelec - Grzelak Bartłomiej. Ale miałem głupią minę ! Morał ? A jakże jest – nie śpieszmy się z osądzaniem, nie wystawiajmy notek, nie przyklejajmy etykietek. Dajmy Panu Bartkowi czas i kredyt zaufania. Jak przecież wiadomo klimat u nas taki , że każdy zawodnik się odbuduje. Dopiero więc po paru miesiącach okaże się jasno – roślina to czy zwierzę.
bruner
P.S. No i zapomniałem o najważniejszej rzeczy dla Pana przyszłości w Jadze Panie Bartku. Jest tu taki jeden Pan , który po meczu z Arką w Gdyni pozwolił sobie polatać po boisku, uśmiechnięty od ucha do ucha, z ich szalikiem na szyi. Jakoś po paru miesiącach naszemu towarzystwu przeszło. Ale… No właśnie – to najważniejsze ! Jak Panu przyjdzie do głowy polatać po meczu z uśmiechem na ustach z szalikiem na szyi – no wiemy jakim, to tego w Białymstoku nie zniesie nikt.