WOKÓŁ JAGI: Łomatko, mamy Puchara!!!
Czop  |  1 Lutego 2015  g. 11:14

Wreszcie nadszedł kres tej dręczącej nas przez ostatnie tygodnie nerwówki i wszystko stało się jasne. Zagwarantowane na dwie kolejki przed końcem sezonu utrzymanie w ekstraklasie po odrobieniu dziesięciu punktów karnych, szóste sportowo a jedenaste formalnie miejsce w tabeli, i Puchar Polski! Tych wszystkich rzeczy na raz, przed rozpoczęciem sezonu nikt się nie spodziewał. Coś niesamowitego.

To są naprawdę historyczne wydarzenia, których jesteśmy świadkami. Trzeba wymienić ich autorów. Decyzja o utrzymaniu silnej drużyny piłkarskiej w Białymstoku oraz zabezpieczenie finansowe: zarząd klubu z Wojciechem Strzałkowskim i sponsorzy. Transfery: Cezary Kulesza. Koncepcja i reżyseria: Michał Probierz wraz z ekipą. Wykonanie: piłkarze Jagiellonii. Asysta: kibice.

Czarowanie bramki

A człowiek denerwował się już od półfinałów Remes Pucharu Polski. Już samo wywalczenie finału to wielki sukces Jagiellonii, drugi taki w całej historii klubu. A w finale: Pogoń Szczecin, która wyeliminowała m.in. Polonię Warszawa, Piasta Gliwice i Ruch Chorzów, czyli zespoły, z którymi wątpię, czy poradziłaby sobie Jagiellonia. A przynajmniej nie z nimi wszystkimi. Jaga z kolei okazała się lepsza od Arki Gdynia, Korony Kielce i Lechii Gdańsk, ale poziom dwóch ostatnich meczów ligowych nie nastrajał optymistycznie. O ile – jak się domyślałem – spowodowane to było koniecznością uniknięcia kontuzji i oszczędzaniem sił na finał Pucharu – co potwierdził w swojej przedpucharowej wypowiedzi trener Michał Probierz, to ten grany przez Jagę piach i wodorost można by było wybaczyć. Ale jeśli było to zmęczenie rundą wiosenną – rokowanie co do pucharowego sukcesu nie mogło być dobre.

W Bydgoszczy znalazłem się dzień przed Pucharem, 21 maja. Wieczorem obejrzałem sobie stadion Zawiszy, który naprawdę robi mocne wrażenie. Tylko do piłkarzy jest daleko, bo oprócz boiska są tam pasy biegowe i stanowiska lekkoatletyczne, przez co zwiększa się perspektywa widowiska. Przeszedłem się po murawie, którą zaczarowałem, aby Jadze grało się na niej lepiej niż Pogoni, oraz rzuciłem urok na obydwie bramki, aby nie wpuszczały strzałów rywali. Po spełnieniu tego rytuału opuściłem stadion. Sprawdziłem jeszcze tylko miejsce, na którym miałem siedzieć, a miało ono numer taki sam, jak pewna magiczna dla mnie liczba, co mnie bardzo uspokoiło. Dobra wróżba potwierdziła się w nocy, kiedy to przyśnił mi się mój dawno temu zmarły przyjaciel, wielki kibic piłkarski.

Pozostał jeszcze do rozwiązania problem pestek (bo mecz bez pestek to mecz stracony). Na stadionie pomiędzy krzesełkami nie zauważyłem łupin słonecznikowych, z czego wyciągnąłem wniosek, że jest to stadion bezpestkowy, których niestety jest w kraju coraz więcej. Mimo to zakupiłem dużą paczkę tego produktu, zwanego w niektórych rejonach Polski ziarkami, a także, aby nie gwałcić miejscowych zwyczajów, zaopatrzyłem się w torbę foliową do wrzucania łupin. Przejechałem się też po uliczkach w pobliżu stadionu, aby zaplanować sobie w miarę bezpieczne miejsce do zaparkowania samochodu. I na tym zakończyłem przygotowania.

Zajefajny doping i oprawa

W dniu meczu stacja benzynowa będąca w pobliżu stadionu zamknęła drzwi i sprzedaż prowadziła przez okienko, przez które kibice Jagi, i nie tylko, zaopatrywali się m.in. w „małpki”. Pełno było policji, ochroniarzy i psów, odcinek ul. Gdańskiej przebiegający obok stadionu został zamknięty dla ruchu miejskiego.

Na trybunach – cztery i pół tysiąca kibiców Jagiellonii, zapełniających swoje sektory, oraz z pół tysiąca na innych sektorach, w tym redakcja Żółto-Czerwonej Strefy, czyli serwisu Jagiellonia.net, który właśnie czytacie. Nasz zaprzyjaźniony wspaniały sprawozdawca Radia Białystok Jurek Kułakowski przed spotkaniem wyszedł na bieżnię i z wdziękiem wykonał kilka „jaskółek”, co poczytałem za kolejny dobry omen.

Wspaniała pogoda. Przed meczem deszcz, podczas meczu słońce. Doping kibiców Jagi na najwyższym ekstraklasowym poziomie. Bardzo efektowny. Co prawda w pierwszej połowie przeważali nieco Pogonianie, ale w drugiej połowie praktycznie przestali się już liczyć. Jak na boisku, tak i na trybunach niepodzielnie zapanowała Jagiellonia. Pomimo braku dobrego nagłośnienia, gniazdowym i ich pomocnikom udawało się w miarę dobrze synchronizować sektory i ciągnąć doping, który tylko momentami się „rozjeżdżał”.

No i ta niesamowita aranżacja barw klubowych na sektorach Jagi. Kibice ustawili się w żółte i czerwone rzędy, pomysł okazał się przedni, wizualnie był to strzał w dziesiątkę, nie do przebicia. Piękne wrażenie wywołały flagi w barwach, a przede wszystkim sektorówki. No i były jeszcze pochodnie. Dla mnie to wszystko stanowiło szczyt kibicowskiego profesjonalizmu. Szacun dla UJB za oprawę. Nie myślałem, że kiedykolwiek będę świadkiem tak wspaniałego widowiska z udziałem Jagiellonii. Jak napisał Morf: „A jednak marzenia się spełniają”.

Osobna sprawa to kwestia organizacji wyjazdu, zwłaszcza trzech „specjali”. I tu kolejny szacun, tym razem z kolei dla DB. Ogarnięcie tak wielkiej liczby uczestników wyjazdu wyszło zupełnie nieźle. Wszyscy uważają wyjazd za niezwykle udany, jeden z najlepszych lub najlepszy na jakim byli, i – jak na razie – nie ma sygnałów o jakichś poważniejszych ekscesach. Czyżby i pod tym względem wyszło idealnie!?

Natomiast kibice Pogoni Szczecin siedzieli ze słońcem w plecy, przez co wyszli całkiem bezbarwnie, optycznie nie dało się ich odróżnić od podłoża. Po stracie bramki, przy braku perspektywy na wyrównanie cichli z każdą minutą, zdając sobie sprawę z miażdżącej przewagi Jagi. Część z nich została jeszcze na uroczystości uhonorowania udziału ich drużyny w finale, ale później prawie wszyscy opuścili trybuny. W obecnej sytuacji Pogoni Szczecin, dojście do finału to i tak duży sukces, którego szczerze temu klubowi gratuluję.

Syntetycznie, wyjazd można opisać słowami Walhala1: „Najpierw przemokliśmy do suchej nitki, potem smażyliśmy się jak frytki. Nerwy, zdarte gardła, potem szaleńcza radość, a na koniec, przynajmniej ja, poryczałem się jak dzieciak. Boże, to było coś, co będę pamiętał do końca życia!!! Dziękuję Ci Jagiellonio! Ten skład od wczoraj będzie nazywany WIELKĄ JAGIELLONIĄ!!!”

Czy to magia czy to czary, Jagiellonia ma puchary

Przebieg samego meczu był bardzo typowy dla Jagiellonii: mnóstwo stworzonych sytuacji podbramkowych, kilka żałośnie zmarnowanych „setek”, a goli jak na lekarstwo. Seryjnie psuli dobre okazje Kamil Grosiki, Tomasz Frankowski i Remigiusz Jezierski. Na szczęście, ten jeden gol, który padł, padł na korzyść Jagi, i okazał się zwycięski. A jego wykonawcą był Andrius Skerla, który ze względu na Puchar Polski nie pojechał na zgrupowanie reprezentacji Litwy, a poza tym grał z kontuzją. Zdobył on najważniejszą bramkę w historii klubu oraz w swojej karierze, i chwała mu za to.

Oglądając nagranie meczu po powrocie z Bydgoszczy zauważyłem, że telewizja zupełnie zignorowała fakt, iż Jagiellonia wylosowała rolę gospodarza. Napisy ustawiono w kolejności: Pogoń Szczecin – Jagiellonia Białystok, Pog – Jag, zamiast odwrotnie. Komentarz dziennikarski też nie był najwyższego lotu. Ale mimo wszystko podkreślono, że wynik powinien być wyższy dla naszego zespołu. Według mnie, zamiast 1:0, mógłby wynosić 4:1, na co wskazują statystyki meczu (wg oficjalnej strony Jagiellonii): sytuacje bramkowe Jaga 20 – Pogoń 2, strzałów celnych, niecelnych i zablokowanych Jaga 21 – Pogoń 6, dośrodkowań Jaga 15 – Pogoń 6, rzuty rożne Jaga 11 – Pogoń 5, faule Jaga 7 – Pogoń 18, żółte kartki Jaga 1 – Pogoń 4.

Na Forum Kibiców Jagiellonii pojawiły się gratulacje od kibiców z Warmii i Mazur, z Wisły Kraków, co dziwne ale również cenne – od kibiców Piasta Gliwice, Śląska Wrocław i Lecha Poznań, a nawet... Pogoni Szczecin! Ciekawe, czy nasi kibice też gratulują tym drużynom ich sukcesów. Uczestnik chłop zauważył: „Najbardziej chyba z tego pucharu cieszy się Franek. Jest wychowankiem naszego klubu, tu się urodził. Wrócił na zakończenie kariery jeszcze pomóc Jagiellonii coś zdziałać w ekstraklasie a tutaj wygrywa puchar Polski i zagra w LE. Nie ogarniam teraz jak on się musi czuć. Jakie to musi być za...iste, zakończyć w swoim ukochanym klubie karierę wygrywając PP i zagrać w LE.” zibi dodaje: „czy to magia czy to czary, Jagiellonia ma puchary.”

Na zakończenie warto przytoczyć bardzo słuszny apel DaroBema: „Zbierać kasę, nie chlać, oszczędzać i witajcie Puchary! K...a człowiek jest w szoku pisząc o Pucharach Europejskich i Jadze...”
 
 
 
 
Klub
M
PKT
BR
1
Jagiellonia Białystok
28
52
64-38
2
Śląsk Wrocław
28
50
38-26
3
Lech Poznań
28
48
40-32
4
Pogoń Szczecin
28
47
54-32
5
Raków Częstochowa
28
46
50-31
6
Legia Warszawa
28
46
43-33
7
Górnik Zabrze
28
45
38-32
8
Widzew Łódź
28
39
36-36
9
Stal Mielec
28
38
33-34
10
Radomiak Radom
28
35
34-43
11
Zagłębie Lubin
28
35
30-41
12
Cracovia
28
32
38-39
13
Piast Gliwice
28
32
28-32
14
Warta Poznań
28
31
26-33
15
Puszcza Niepołomice
28
29
34-46
16
Korona Kielce
28
27
30-38
17
ŁKS Łódź
28
21
26-58
18
Ruch Chorzów
28
20
29-47
 
OSTATNI
14.04.2024, 15:00
 
 

1:3

 
NASTĘPNY
20.04.2024, 20:30
 
 

-:-

 
 
 
 
Bramki
Zawodnik
9
Jesus Imaz
9
Bartłomiej Wdowik
8
Afimico Pululu
7
Rui Filipe Da Cunha Correia Nene
6
Kristoffer Hansen
6
Jose Manuel Garcia Naranjo
6
Dominik Marczuk
3
Mateusz Skrzypczak
2
Kaan Caliskaner
2
Jakub Lewicki
1
Wojciech Łaski
1
Michal Sacek
1
Jarosław Kubicki
 
 
 
 
Partnerzy
 
 
Darmowy Program PIT dostarcza Instytut Wsparcia Organizacji Pozarządowych w ramach projektu PITax.pl dla OPP
Znajdź nas na:
Partnerzy
 
 
© 2004-2024 jagiellonia.net. Wszelkie prawa zastrzeżone


Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.