Morf | 1 Lutego 2015 g. 11:14
Stare dobre powiedzenie mówi, że wszystkie Ryśki to fajne chłopaki są. Jednak nie wszystkie. Najlepszym tego przykładem jest niejaki Tarasiewicz Ryszard. Jak wszyscy dobrze pamiętamy ten pan trenował Jagiellonię. Co możemy powiedzieć o tym sezonie, kiedy walczyliśmy pod wodzą trenera o ekstraklasę? Ano jedno – Jagiellonia grała siermiężną piłkę i przed samym zwolnieniem trenera zajmowała w lidze po 25 kolejkach czwarte miejsce za Ruchem Chorzów, Zagłębiem Sosnowiec i Polonią Bytom z dorobkiem 42 punktów i stratą siedmiu punktów do prowadzącego Ruchu Chorzów. Jagiellonia kolejny sezon grała o ekstraklasę. Trener miał praktycznie wolną rękę w doborze współpracowników. Co z tego zrobił? Ano nazbyt się nie przykładał do tego co robi. Nie liczyły się umiejętności i ciężka praca tylko charyzma. Zawodnicy cenili w trenerze jego iście przyjacielskie podejście do zespołu.
Na treningach dość często trener odpoczywał wyraźnie „zmęczony”, a piłkarze robili co chcieli i jak chcieli. Wszyscy widzieli jak trener odstawia kabaret na treningach olewa je chociaż nikt tego oficjalnie powiedzieć nie chciał. Szczególnie przerwa zimowa i runda wiosenna to pokaz myśli szkoleniowej Tarasia. Zespół został tak zajebiście przygotowany do rundy, że grał tak jakby ktoś każdemu zawodnikowi przywiązał kulę do nogi oraz zawiązał oczy. Dzieci z poprawczaka w mgle (z całym szacunkiem do wychowanków domów poprawczych). Tak delikatnie można określić Jagiellonię u schyłku panowania Tarasiewicza. W końcu cierpliwość się skończyła i Ryszard wyleciał z Jagi. Do klubu przyszedł Płatek i w dość szczęśliwych okolicznościach doprowadził zespół do ekstraklasy.
Ja pamiętam w przeciwieństwie do trenera spotkanie w Camelocie z kibicami i radą zespołu. Pamiętam jak fotel na którym siedział był mu niewygodny. Jak wzruszał ramionami pytany o przyczyny tak słabej postawy zespołu. Jak mu było wstyd i głupio. Jak się debilnie tłumaczył.
Zaraz po tym obrazie widzę jak przyjeżdża ze Śląskiem na Słoneczną, widzę Igora Lewczuka z wybitym zębem i rozkaz gry Śląska mimo że był faktyczny uraz. Widzę wała pokazanego w kierunku loży prasowej i inne gesty i niezbyt cenzuralne określenia danych sytuacji. Tarasiewicz pokazał swoje prostactwo i wieśniaczko i swoim zachowaniem udowodnił, że nie nadaje się do Jagiellonii bo ta jest dla niego za wysokim progiem.
Pamiętam również aktualnie trwający sezon. Pamiętam piekło jakie urządzili mu nasi kibice – pamiętne 2:0. Pamiętam też ostatni mecz ze Śląskiem w którym Jaga się przełamała i wygrała na wyjeździe 2:1. Później po meczu Tarasiewicza, jak mu bródka latała jak był wściekły i bezradny. Jak na konferencji prasowej nie był w stanie powiedzieć, że Jagiellonia była zespołem lepszym, jak go krzesło w dupę parzyło i mowa ciała mówiła zgoła co innego niż język. Tak trenerze mogłeś być bohaterem, a zostałeś zerem i w oczach wielu frajerem.
Później już po awansie Tarasiewicz wystąpił przeciwko Jagiellonii, aby ta zapłaciła mu premię za awans. Z opóźnieniem i nie bez oporów ale pieniądze dostał. Jagiellonia po przekazaniu pieniędzy trenerowi zwróciła się do Sądu z wnioskiem o to czy oby taka wypłata trenerowi się należała. Niezawisły sąd stwierdzi tak czy nie i będziemy mieli jasność.
Jednak charakter Tarasia nie pozostał na to obojętny. Uprzejmie doniósł do PZPN że coś takiego miało miejsce i zażądał ukarania Jagiellonii zakazem transferów przez najbliższy rok. Panu trenerowi to już chyba się we głowie pomyliły klepeczki i niszczy minimalne resztki szacunku jakie mają do niego ludzie – nie tylko w Białymstoku.
Cytując klasyka: „Miałeś chamie złoty róg (...)”
PS
Piłkarska kadra czeka. heh