Morf | 1 Lutego 2015 g. 11:14
Zespołowi Jagiellonii za mecz z Lechem należy się konkretna bura. Nie za styl, ale za kalkulację. To co było domeną naszego zespołu w meczu ze Śląskiem zginęło niczym bańka mydlana. Defensywa zapomniała jak się broni, a bramkarz zaczyna się wahać co dwa gole każe zapisać na jego konto. Mam tylko nadzieję, że złość boiskowa wyjdzie z zawodników w spotkaniu z Piastem i w końcu nikt nie będzie liczył od ilu spotkań Jagiellonia nie mogła wygrać na wyjeździe.
Sędziowanie w spotkaniu z Lechem woła o pomstę do nieba i nie dziwię się ostrym słowom szefa Podlaskiego OZPN Witolda Dawidowskiego, który dobitnie obserwatorom dzisiejszego meczu po jego zakończenia powiedział co sędziowie dzisiaj robili na boisku oraz czy w końcu przestaną dawać powód do tego aby trybuny wołały „jebać PZPN”. Nasz ulubieniec Tomaszewski jak zwykle flagi oglądał bo szukał czegoś, aby się przypieprzyć zamiast zając się innymi obowiązkami. Jeden z panów z PZPN tylko retorycznie zapytał: czy miał sędzia przeprosić za swoje pomyłki? - tak miał i powinien zacząć się uczyć fachu, albo zrezygnować. To tylko dobitnie świadczy jakie kaleki sędziują spotkania. Pan w czarnym stroiku biegający po boisku w sobotę po boisku w Białymstoku ma pojęcie o sędziowaniu takie same jak o dojeniu krów w kołchozie. Wydumane spalone brak reakcji na niedozwolone zagrania i oszczędność w kartkowaniu daje jedynie obraz jakim pajacem był arbiter. Szkoda, że nie ma jaj, aby po meczu powiedzieć w kierunku ludzi związanych z Jaga przepraszam. Narambuena za swoją grę również powinien obejrzeć żółtą kartkę podobnie jak Lewandowski (w tym momencie obaj zmuszeni byliby do opuszczenia boiska).
Jeśli do tego dodamy:
- niesłuszny spalony Frankowskiego z akcją na 3:3,
- ewidentna ręka w polu karnym Lecha Kikuta,
- kilka fauli taktycznych i od tego od tyłu piłkarzy Lecha jako powstrzymanie naszych mijających ich zawodników,
- zupełny brak reakcji na bijatykę piłkarzy na boisku,
- bezczelne uderzenie Arboledy w twarz Hermesa, którego nie widział ten nieudacznik,
- wejście Gancarczyka bez piłki w nogi Lewczuka, po którym sędzia nawet nie widział, że nasz zawodnik zwija się z bólu na murawie i kazał grać Pyrom...
to mamy obraz tego jak sędziował wczoraj ten pan i jego ziomale na liniach.
Takich matołów nieuków i nieudaczników nie brakuje i dziwnym zrządzeniem losu lądują oni w Białymstoku i gwiżdżą jak chcą i nie ponoszą za to żadnych konsekwencji. Ja bym był za tym, aby władze naszego klubu ufundowały stypendium trójce sędziowskiej z Japonii, a może w końcu wdarłoby się sędziowanie przez duże S, a nie pierdzenie na gwizdku wyprowadzające z nerwów nawet najspokojniejszych wydawać by się mogło ludzi.
Coraz częściej można usłyszeć z różnych źródeł – bardzo poważnych (oczywiście nikt tego oficjalnie nie potwierdzi!), że do Białegostoku nikomu nie po drodze i trzeba ta Jagę tak bądź owak wypieprzyć z ligi. Później przydziela się takich nieudaczników jak ten z soboty czy inny Siedlecki bądź Bakaluk. Po cichu doprowadza się do tego, że kluby takie jak Jagiellonia czy też Pogoń Szczecin mają zawsze dwa razy ciężej bo nikomu nie chce się jechać przez pół Polski. Złość i emocje czasami nie dają obiektywnie na całość popatrzeć. Jednak za dużo człowiek już spotkań w życiu widział, aby nie móc ułożyć sobie teorii – ktoś pomyśli z księżyca wziętej. Zbyt wiele argumentów przemawia za jej istnieniem. Tu nie chodzi o kasę, spółdzielnie itp. Po prostu wygodniej dużej części piłkarskiej Polski będzie jak takich klubów w lidze nie będzie. Ze swojej strony, aby dać temu opór musimy być dwa razy lepsi, dwa razy mądrzejsi i silniejsi, aby w końcu zaczęto nas traktować poważnie, a nie tylko jak piąte koło u wozu.