Sova | 1 Lutego 2015 g. 11:14
Drugi mecz, drugi gol - co z tego, jeśli Jagiellonia przegrywa kolejny mecz. Łukasz Tumicz, który został sprowadzony zimą, tak jak w meczu z krakowską Wisła, tak i w sobotę przeciwko Odrze Wodzisław zaprezentował się z dobrej strony.
Jednak zawodnik na murawie wszedł dopiero dziesięć minut przed końcem spotkania - Strzeliłem bramkę, ale radości z tego nie mam, bo wynik mówi za siebie, - mówi Tumicz.
- Prowadząc 1:0, tracimy trzy bramki i nie ma tu nad czym polemizować. - dodaje.
Jagiellonia przed sobą ma teraz ciężkie spotkania, a zarazem ważne, by utrzymać się w lidze. Wpierw białostoczanie jadą do Poznania, potem podejmą u siebie Legię, a na koniec rozegrają mecz z chorzowskim Ruchem.
- Musimy walczyć dalej, mamy przed sobą trzy ważne i ciężkie mecze, w których musimy wybiegać jakieś punkty.
Po meczu również zapytaliśmy trenera Artura Płatka, dlaczego, tak grający zawodnik jak Tumicz we wczorajszym dniu, wchodzi na boisku dziesięć minut przed końcem spotkania - Być może powinienem go wcześniej wpuścić. Myślę, że na pewno w następnych meczach, będzie miał okazję zaprezentować się od początku.
Źródło: własne