Comber | 1 Lutego 2015 g. 11:14
W sezonie 2005/2006 Arka Gdynia mogła sobie kupić utrzymanie w I lidze. W barażach zagrali z Jagiellonią Białystok. Niewykluczone, że mecz był ustawiony za... 300 tysięcy złotych.
To może być jeden z największych skandali w polskiej piłce w ostatnich latach. "Fakt" dotarł do informacji, dlaczego policjanci dokonali kilka tygodni temu rewizji w siedzibie Arki Gdynia. Chcieli ustalić, ile premii piłkarze klubu z Trójmiasta dostawali nie tylko w sezonie 2004/2005, gdy awansowali do ekstraklasy, ale również w 2005/2006, kiedy walczyli utrzymanie.
Oznacza to, że rozwija się śledztwo w sprawie podejrzenia o korupcję w barażu z Jagiellonią Białystok. Z naszych informacji wynika, że to spotkanie mogło być ustawione aż za 300 tysięcy złotych. Taką kwotę mieli dostać piłkarze gdyńskiego klubu za utrzymanie w ekstraklasie. Po tym jak znaleźli się w barażach, po wycofaniu się z rozgrywek Amiki Wronki, oficjalnie działacze nagrodę wycofali.
"Nasi piłkarze tak naprawdę zajęli miejsce w strefie spadkowej. Dzięki temu, że Amica zniknęła z ekstraklasy, zagraliśmy o utrzymanie z Jagiellonią. Zawodnicy dostali za baraże tylko premie jak za wygrany mecz" - utrzymuje Krzysztof Sampławski, wówczas członek rady nadzorczej gdyńskiego klubu.
Czy tak było naprawdę? Czy 300 tysięcy złotych jednak trafiło na konta piłkarzy Arki? To właśnie ustalają śledczy w wielkiej aferze korupcyjnej. To po to dokładnie przeanalizowali przelewy, jakich gdyński klub dokonał na konta swoich zawodników i zatrzymali sekretarkę, która pieniądze wypłacała.
Podejrzany jest szczególnie pierwszy mecz Arki z Jagiellonią, rozegrany w Białymstoku. Goście wygrali 2:0, a do sukcesu najbardziej przyczynili się obrońcy Jagi Robert Kolasa i Arkadiusz Kubik oraz bramkarz Maciej Zając. Ten pierwszy podał piłkę prosto pod nogi strzelca pierwszego gola. W końcówce meczu Zając, przy wydatnej pomocy Kubika, w niegroźnej sytuacji sam wrzucił sobie piłkę do bramki!
Już po tym spotkaniu praktycznie wiadomo było, że o milionie złotych, które mieli zawodnicy Jagiellonii obiecane za awans do pierwszej ligi, mogą zapomnieć. Co więcej, Kubik i Kolasa zostali odsunięci od meczu rewanżowego w Gdyni. Żaden z tych piłkarzy nie gra już w Jagiellonii. Wstępnie postępowanie w sprawie prowadziła prokuratura w Białymstoku. Umorzyła je z braku dowodów.
Za wygraną nie dali jednak śledczy z Wrocławia, który rozwiązują aferę korupcyjną w polskiej piłce nożnej. Wiele wskazuje na to, że ostatnie zatrzymania pracowników gdyńskiego klubu przyniosły nowe okoliczności w sprawie korupcji w Arce, a podejrzenia padają także na piłkarzy grających w tym zespole. Ci jednak twierdzą, że są niewinni i nie mają po co zgłaszać się do prokuratury.
Źródło: dziennik.pl